Co jeszcze zrobi PiS, by nie oddać władzy?

Co jeszcze zrobi PiS, by nie oddać władzy?

Waldemar Kuczyński, ekspert ekonomiczny Przede wszystkim oni na razie nie muszą oddawać władzy. Jeśli nie będzie głosowania za samorozwiązaniem Sejmu, można rządzić, nawet gdy nie ma większości. Wydaje mi się, że albo nie będzie głosowania, albo będzie się przesuwać to głosowanie, a premier Kaczyński będzie się starał sklecić jakąś większość. PiS nie chce władzy dla samej władzy, ale do realizacji swoich projektów politycznych, do których mam stosunek bardzo krytyczny, jednak PiS ma silne motywacje, by przy władzy trwać, a jego fanatyzm ideowy jest w tym przypadku czymś negatywnym. Sytuacja byłaby ciekawsza, gdyby cała opozycja porozumiała się w sprawie konstruktywnego wotum nieufności. Opozycja może wziąć na siebie dużą historyczną odpowiedzialność, przerwać tę spiralę, jeśli sytuacja w kraju się zaostrzy. W napiętej sytuacji, jeśli na czele rządu stoi człowiek z poczuciem misji i przekonany, że od niego zależy los kraju, to może dojść do aberracji, jakiejś anomalii psychologicznej, jaką obserwowałem onegdaj w wysokich gabinetach polityków w sytuacjach kryzysowych. Nie można tu wykluczyć nawet stanu wyjątkowego ani innego absurdu, do którego polityk w sytuacji napięcia może się posunąć. Może też dojść do formalnej „falandyzacji”, a w zasadzie „kaczynizacji” konstytucji, bo PiS jest siłą polityczną wrogą obecnej konstytucji i mającą nawet własny projekt. Na pewno nie jest to siła polityczna, która ma do tej konstytucji szacunek, gdyż od początku ją atakowała. Janusz Majcherek, publicysta „Tygodnika Powszechnego” i „Rzeczpospolitej” To trudne do przewidzenia, ponieważ polska polityka jest generalnie mało przewidywalna, a PiS i Jarosław Kaczyński – jeszcze mniej. Sądzę, że to będzie po prostu przewlekanie, z nadzieją pojawienia się jakichś rozwiązań ad hoc, szukanie doraźnych pomysłów i chwytanie się każdego sposobu, jaki się nawinie. W grę wchodzą wszystkie możliwe sposoby i widzę w tym raczej taktykę niż strategię. Brak strategii zastępowany jest krótkookresową taktyką, ale wątpię, czy to jest skuteczne. Wcześniej czy później w demokracji władzę oddać trzeba. W tym przypadku podstawy tej władzy są tak niestabilne, nietrwałe i wątłe, że nastąpi to raczej prędzej niż później. Prawie na pewno przed końcem kadencji. Prof. Ryszard Wróblewski, strategia narodowa i wojskowa, Akademia Obrony Narodowej Z punktu widzenia strategii bezpieczeństwa narodowego najbardziej pożądana byłaby stabilizacja polityczna. Trwanie rządu za wszelką cenę przy niewystarczającym poparciu elit i społeczeństwa jest gorszym rozwiązaniem niż wybory. Trzeba się liczyć, że wyniki będą inne niż do tej pory, zwłaszcza że mamy za sobą rok rządów koalicji. Nie ma powtórek w historii, nie ma identycznych sytuacji, choć mogą być pewne analogie. Bezpieczeństwo narodowe najlepiej jest chronione wtedy, gdy mamy stabilną władzę z poparciem większości, a nie władzę, która za wszelką cenę chce się trzymać pozycji i nie ma wystarczającej legitymacji społecznej. Prof. Andrzej Rychard, socjolog, SWPS Jest wysoce prawdopodobne, że będzie dochodziło do tworzenia koalicji z innymi partiami. PSL nie wymaga wielkiej siły przyciągania, bo samo do tego ciągnie, ale w ramach istniejącego układu parlamentarnego mamy jeszcze sporo możliwości, by władzy nie oddać, tym bardziej że w świetle ostatnich sondaży Platforma Obywatelska wychodzi lepiej. Dlatego PiS jest ostrożne co do wcześniejszego rozwiązania parlamentu, a do władzy w koalicji może zmierzać nie tylko PSL, ale i inni, którzy w przypadku nowych wyborów znaleźliby się w wielokrotnie trudniejszej sytuacji niż PiS i te grupy będą akceptować wszystkie warunki stawiane przez PiS. Rozmowy koalicyjne mają więc teraz kluczowe znaczenie. Ze zdumieniem obserwujemy nawet próby powrotu Samoobrony do koalicji. Świadczy to więc o pewnym sukcesie premiera Kaczyńskiego, jego skuteczności w zawiązywaniu aliansów mimo nawet niekorzystnych wyników sondaży. Sądzę, że PiS będzie się starało utrzymać władzę poprzez istniejący układ parlamentarny. Prof. Adam Idzik, matematyka, teoria gier, Akademia Świętokrzyska Teorie decyzyjne, a zwłaszcza teoria gier, teoria negocjacji, teoria konfliktów mogą być przydatne w działaniach politycznych, jednak w sztabach polityków nie ma ekspertów z dziedziny teorii gier. Znam ludzi, którzy mogliby zastosować pewne instrumenty tej teorii w polityce, np. w walce o utrzymanie władzy. To są specjaliści zajmujący się głównie takimi metodami w dziedzinie ekonomii. Prof. Adam Koseski, politolog, rektor Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku PiS może dać jeszcze jeden popis, ale nie wiem, czy tego wystarczy na długo. To, co robi PiS, to używając słów śp. marszałka

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 41/2006

Kategorie: Pytanie Tygodnia