Co może Polska

Co może Polska

Były prezydent o Rosji, wyborach w Ameryce, szansach Unii Europejskiej, tarczy antyrakietowej, nowej zimnej wojnie, Kaczyńskim, Tusku i szansach lewicy Aleksander Kwaśniewski – Panie prezydencie, na czym polega urok Stanów Zjednoczonych, że w tym rejonie świata są w stanie przeforsować wszystko, co chcą? – Stany Zjednoczone wojny w tym rejonie świata nigdy nie prowadziły, nigdy nie były tu okupantem. Przygarnęły przez 200 lat swojej państwowości miliony ludzi z tego regionu. Biorąc pod uwagę naszą historię, nasze doświadczenia z wielkimi mocarstwami, Ameryka rysuje się jako mocarstwo przyjazne i zresztą wielokrotnie dawała tego dowody. Polacy zaś są na tyle sympatyczni, że zapominają, że w Jałcie Roosvelt decydował o mapie świata. Wolimy pamiętać wsparcie dla polskiej opozycji, dla „Solidarności”. KTO ZADZWONI DO BUSHA? – Ale nie da się ukryć, że w ostatnich latach nastąpiła w Polsce głęboka erozja nastrojów proamerykańskich. – Bo Polska się normalizuje, zaczynamy być krajem, który traktuje USA normalnie, widząc wszystkie plusy i minusy. Proszę pamiętać, że Ameryka ma nową sytuację, dochodzi do kresu roli, jaka przypadła jej po 1989 r. Roli, której się nie spodziewała. Wcześniej Stany Zjednoczone były jednym z dwóch supermocarstw utrzymujących równowagę sił czy też równowagę strachu. I nagle, kiedy Związek Radziecki upadł, stały się jedynym supermocarstwem. Niektórzy specjaliści rosyjscy, których spotykam na różnych seminariach, mają żal do Ameryki, że wraz z upadkiem ZSRR i rozwiązaniem Związku Radzieckiego Ameryka się nie rozwiązała. To byłoby, mówią, uczciwe i sprawiedliwe. – Stany Zjednoczone zostały zaskoczone rolą, która przypadła im po upadku ZSRR? – To nie ulega wątpliwości. Mówią o tym uczestnicy, główni aktorzy tamtych wydarzeń. Znam z ich opowieści historię spotkania w Białowieży, kiedy w 1991 r. zdecydowano się rozwiązać ZSRR. Słyszałem to od Szuszkiewicza i od Krawczuka, którzy brali w nim udział, wspomniał też o tym kiedyś Jelcyn. Otóż jak już oni postanowili rozwiązać Związek Radziecki, padło pytanie – kto zadzwoni do Busha i kto zadzwoni do Gorbaczowa? Postanowiono, że do Gorbaczowa zadzwoni Szuszkiewicz, najbardziej układny, niekontrowersyjny, a Jelcyn miał zadzwonić do Busha. Więc dzwonili. Ale nie można było znaleźć Gorbaczowa, więc połączono się w pierwszej kolejności z Bushem. Tłumaczem tej rozmowy był Kozyriew, późniejszy minister spraw zagranicznych, a wtedy jeden z doradców Jelcyna. No i pierwsza odpowiedź Busha na informację, że właśnie postanowiono rozwiązać ZSRR, była taka, że są kłopoty techniczne, więc oni oddzwonią za parę minut. Była to tak niesamowita wiadomość, że Bush, doświadczony polityk, postanowił wezwać, kogo się da, i sprawdzić, czy to nie jest jakiś ponury żart. Po kilkunastu minutach łączność odbyła się ponownie, potwierdzono, on to przyjął. Po czym dodzwoniono się do Gorbaczowa. Gorbaczow miał bardzo twardą, brutalną rozmowę z Szuszkiewiczem, a na końcu powiedział: – Amerykanie na to nigdy się nie zgodzą! Na co Szuszkiewicz odparł: – A myśmy już rozmawiali z Bushem. – Kto rozmawiał? – No, Jelcyn. W tym momencie padło brzydkie słowo i trzask słuchawki. Rozmowa się skończyła. Dlaczego to opowiadam? Ta historia pokazuje doskonale, że Amerykanie rolę jedynego supermocarstwa musieli przyjąć szybko i z całym dobrodziejstwem inwentarza. Mimo całej konkurencji i walki o przywództwo w świecie z ZSRR to nie była sytuacja, do której można było być przygotowanym. Ale już wtedy, na początku lat 90., wytrawni analitycy widzieli, że układ jednomocarstwowy nie utrzyma się długo. Już wtedy zauważalna była dynamika rozwojowa takich państw jak Chiny, coraz bardziej wyrazisty był rozwój Unii Europejskiej, rosła pozycja Indii, rodziły się takie centra jak Brazylia. A dziś mamy niemal 20 lat później! – I Polskę w Unii Europejskiej… – Unia ma szansę w rozdaniu na XXI w. być jednym z najważniejszych uczestników. Tylko warunki są dwa. Po pierwsze, Unia musi dalej się rozszerzać. Nie może się zatrzymać i zastanawiać, co zrobić z Ukrainą, z krajami bałkańskimi… I druga rzecz – Unia musi pogłębiać swoją współpracę. To znaczy, w finale musi stać się instytucją ponadnarodową. Federacją państw, która ma wspólną politykę zagraniczną, wspólną politykę bezpieczeństwa, politykę energetyczną. W ten sposób Unia będzie jednym z głównych uczestników światowej gry. Spójrzmy na igrzyska w Pekinie, na kwalifikację medalową – jak

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 36/2008

Kategorie: Wywiady