Cudów nie ma. Jest Kołodko

Cudów nie ma. Jest Kołodko

Co oznaczają wysokie stopy? Że Polska dotuje finansowych spekulantów i odgania poważnych inwertorów Rozmowa z prof. Mariem Nutim – profesor ekonomicznych studiów porównawczych Uniwersytetu Rzymskiego oraz Ośrodka Badań nad Nowymi i Wschodzącymi Rynkami London Business School. Specjalista od rynków państw postsocjalistycznych. Doradca Komisji Europejskiej ds. Europy Środkowej, konsultant Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, NATO i OECD. W latach 1994-1997 był doradcą polskiego rządu z ramienia Unii Europejskiej. Autor książek i artykułów poświęconych gospodarkom krajów naszego regionu. – Jak polska gospodarka wygląda z perspektywy Zachodu? Dlaczego stanęła? – Wpływ na stan polskiej gospodarki miała, z jednej strony, koniunktura międzynarodowa – recesja światowa, wydarzenia 11 września, spadki na giełdach, afery Enronu i WorldComu. Z drugiej strony – czynniki krajowe. – Jakie? – Bardzo wysokie stopy procentowe. Wysokie w ujęciu realnym. A także wysoki kurs złotego, który zależy od wysokości stóp. Porównajmy to, co dzieje się w Polsce, z tym, co dzieje się w Republice Czeskiej. Tam w zeszłym tygodniu prezes Banku Czeskiego, Zdenek Tuma, obniżył stopy procentowe z 3,75 do 3%. Czyli poniżej poziomu stóp procentowych Europejskiego Banku Centralnego. Dlaczego? Dlatego, że umacniał się kurs korony. Więc żeby korona nie doszła do poziomu niestabilnego, żeby chronić konkurencyjność rodzimych wyrobów, obniżył stopy procentowe. W Polsce inflacja spadła do bardzo niskiego poziomu w porównaniu nie tylko z krajami Europy Wschodniej, ale i Europy Zachodniej. Ale stopy procentowe nie są porównywalne do europejskich. Są o wiele wyższe. – Dlaczego? – To pytanie do Rady Polityki Pieniężnej. Niezależny bank może robić, co chce. Lecz powinien opierać swe decyzje na faktach, a nie na jakichś przypuszczeniach. Cel inflacyjny został wyznaczony na 3%, plus minus 1%. Tak miało być na koniec 2004 r., czyli za dwa i pół roku. Ale – odnoszę wrażenie – ten cel inflacyjny, który jest środkiem na drodze do dobrej gospodarki, potraktowano jako cel absolutny. Jak plan. I uznano, że trzeba przyspieszyć. Że trzeba w ciągu jednego roku zrealizować to, co miało być rozłożone na trzy lata. – I to zrealizowano… – …zupełnie niesłusznie. To jest mentalność gospodarki planowej – że trzeba przekroczyć plan. Zastanawiam się, czy dla członków Rady Polityki Pieniężnej były przewidziane premie, jeśli ten plan przekroczą. Właśnie słyszę, że kurs złotego to wynik czystej gry rynkowej, bo kurs jest płynny. Czy na pewno jest to czysto rynkowa gra? Oczywiście, że nie, w Polsce nie ma żadnego czystego rynku. Gdy kurs waluty jest czysto rynkowy, gdy waluta jest stabilna, to stopy procentowe powinny być realnie takie same jak w innych krajach o podobnej stabilności waluty. A czy tak w Polsce jest? Nie jest – mamy dużą różnicę między wysokością stóp w Polsce i w krajach sąsiednich. To powoduje napływ kapitałów finansowych zza granicy, co wzmacnia kurs złotego. Taka sytuacja nie zachęca do inwestycji bezpośrednich, w sferę produkcji, przyciąga tylko kapitał spekulacyjny. Różnica między wysokością stóp procentowych w Polsce i w krajach sąsiednich działa jak dotacja, subsydiowanie. To tak, jakby bank centralny dotował inwestorów finansowych z zagranicy, natomiast inwestorów chcących lokować kapitał w obiektach produkcyjnych opodatkował. – Członkowie RPP tłumaczą, że wysokie stopy procentowe to efekt wysokiego deficytu budżetowego. Że budżet, pożyczając pieniądze, ściąga je z rynku i to powoduje, że stopy są tak wysokie. – Gdyby to było takie sprzężenie… Członkowie RPP ustalają stopy procentowe i w związku z tym mają wpływ na deficyt państwowy, bo to oni ustalają wysokość spłacanego przez państwo oprocentowania. Ale nie tylko – bo budżet obciążają też koszty bezrobocia. Nie tylko chodzi tu o zasiłki wypłacane ludziom niemającym pracy. Bezrobocie to efekt braku inwestycji oraz trudnej sytuacji finansowej przedsiębiorstw. Takie przedsiębiorstwa często nie płacą podatków albo otrzymują pomoc z budżetu państwa. A to też kosztuje. Na deficyt wpływają także tzw. operacje otwartego rynku – w wyniku wysokich stóp procentowych operacje te kosztują Polskę pół punktu PKB. – Jak więc na Zachodzie tłumaczone jest zachowanie NBP? – Bank centralny pilnuje tylko inflacji. Z kolei rząd myśli też o wzroście gospodarczym, o zatrudnieniu. To nie są identyczne cele. Tak więc zawsze między tymi instytucjami toczą się spory. Właśnie dlatego potrzebna jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 31/2002

Kategorie: Wywiady