Coraz ciszej nad tą śmiercią

Coraz ciszej nad tą śmiercią

Niewyjaśnione mimo upływu 10 lat zabójstwo Jolanty Brzeskiej obnaża nieudolność policji i prokuratury. Oraz lekceważenie polityków Gdy w roku 2016 Zbigniew Ziobro w blasku fleszy zapowiadał wznowienie śledztwa w sprawie śmierci warszawskiej działaczki lokatorskiej Jolanty Brzeskiej, mówił, że Ministerstwo Sprawiedliwości dołoży wszelkich starań, aby znaleźć jej zabójców. Zapowiadał, że prowadzący wcześniej sprawę prokuratorzy odpowiedzą „za rażące braki i zaniechania na pierwszym etapie śledztwa”. Po 10 latach od śmierci Brzeskiej i pięciu od konferencji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego ani nie wyjaśniono okoliczności zabójstwa, ani nie ukarano osób winnych zaniechań we wcześniejszym śledztwie. Również problem dzikiej reprywatyzacji budynków oraz nękania lokatorów przez prywatnych właścicieli pozostaje nierozwiązany. Niewygodna lokatorka Jolanta Brzeska od dzieciństwa mieszkała w budynku przy ulicy Nabielaka 9 na warszawskim Mokotowie. Wprowadziła się tam z rodzicami w latach 50. Jej problemy rozpoczęły się w 2006 r., gdy kamienica została zwrócona przez miasto spadkobiercom przedwojennych właścicieli. Działo się to, gdy Warszawą rządził prezydent Lech Kaczyński, a następnie komisarz Kazimierz Marcinkiewicz. Właścicielem budynku przy Nabielaka 9 szybko stał się Marek M. (obecnie oskarżony w innej sprawie związanej z reprywatyzacją), zwany kolekcjonerem kamienic. Wyszukiwał dawnych kamieniczników

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 11/2021, 2021

Kategorie: Kraj