Przystań niezgody

Przystań niezgody

W Chojnicach liczyli na to, że Mateusz Kusznierewicz, który zainwestował w ośrodek żeglarski, wypromuje przy okazji gminę. Ale włączyła się służba ochrony środowiska

Powstający we wsi Swornegacie pod Chojnicami rekreacyjno-sportowy kompleks Mateusza Kusznierewicza widać jak na dłoni, gdy jedzie się piaszczystą, polną drogą wzdłuż Jeziora Karsińskiego od strony miejscowości Owink. Z daleka czerwienią się dachówki pięciu wykończonych już drewnianych bungalowów ozdobionych motywem kaszubskiego haftu na framugach okien i drzwi. Domki położone są malowniczo pod ścianą lasu nad jeziorem, na wysokim wzniesieniu nazywanym przez miejscowych Psią Górą. Poniżej znajduje się budynek tawerny z hangarami na sprzęt. Do ośrodka prowadzą brązowe strzałki z napisem „Przystań Kusznierewicza”. Wokół jej budowy rozpętała się prawdziwa burza.

Pomostowa samowolka

Sprawa stała się głośna latem tego roku, trzy miesiące po oficjalnym otwarciu kompleksu 30 maja. „Według mojej wiedzy opierającej się na dokumentach nie ma pozwolenia na budowę przystani i pomostu, a takie obiekty istnieją”, mówił Jerzy Kolc, inspektor Powiatowego Nadzoru Budowlanego w Chojnicach, 25 sierpnia na łamach „Dziennika Bałtyckiego”. Stanowisko Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska z października tego roku jest jednoznaczne: „Inwestor do dnia dzisiejszego nie ma pozwolenia na budowę przystani jachtowej. W odniesieniu do portu jachtowego Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Gdańsku zakończy postępowanie wszczęte z art. 37 Ustawy o Ochronie Przyrody w sprawie wstrzymania prac prowadzonych bez zezwolenia”.
Magdalena Kosobudzka reprezentująca władze powiatowe w Chojnicach w piśmie z 19 października br. wyjaśnia: „W pierwotnym wniosku o pozwolenie inwestorzy nie ujęli przystani i pomostu. W projekcie zagospodarowania terenu działek pomost i przystań są oznaczone jako wyłączone z projektu z adnotacją „wg odrębnego opracowania”. Do tej pory inwestorzy ośrodka nie złożyli wniosku o pozwolenie na budowę pomostu i przystani, nie wystąpili też o pozwolenie wodno-prawne wymagane przy tego typu inwestycjach”.
Według Krzysztofa Sujki, pełnomocnika inwestora, całe nieporozumienie wzięło się stąd, że mały pomost pływający uznano za docelową przystań jachtową. – Budowa takiej przystani jeszcze nie została rozpoczęta – podkreśla. – Na razie jesteśmy na etapie gromadzenia i przygotowywania odpowiedniej dokumentacji. Pozostałe obiekty powstały zgodnie z przepisami, a mały pomost pływający, długi na 25 m, gdy głębokość jeziora jest mniejsza niż 2,5 m, według prawa nie wymaga pozwolenia na budowę, a jedynie zgłoszenia. Przyznaję, że tej formalności nie zdążyliśmy dopełnić.
– To stanowisko tego pana, a samowola budowlana jest samowolą – ucina Jerzy Kolc.
Przed wizją lokalną, która odbyła się na Psiej Górze 7 września tego roku, sporny pomost został zdjęty. W tej sytuacji powiatowa inspekcja nadzoru budowlanego zapowiedziała umorzenie sprawy ze względu na brak przedmiotu.

Wycięte trzciny, zmieniona linia brzegowa

Mateusz Kusznierewicz ziemię nad Jeziorem Karsińskim nabył w 2003 r. w drodze przetargu nieograniczonego, którego był jedynym uczestnikiem. Działka (5,6 ha) została mu oddana w wieczyste użytkowanie za 800 tys. zł z przeznaczeniem na cele turystyczne. Zgodnie z umową do roku 2007 miało tu powstać centrum żeglarskie. Ponieważ mistrz olimpijski z Aten miał problemy ze znalezieniem inwestora strategicznego, przedłużono mu termin najpierw do czerwca 2008 r., a potem jeszcze raz do maja 2009 r.
– W przypadku braku realizacji tej inwestycji w terminie zapisanym w akcie notarialnym gmina mogłaby na podstawie ustawy o gospodarce nieruchomościami rozpocząć procedurę zwrotu tej nieruchomości – tłumaczy wójt gminy Chojnice, Zbigniew Szczepański.
Wobec takiej ewentualności prace na początku 2009 r. w końcu ruszyły, inwestorem strategicznym słynnego żeglarza został Andrzej Leman z firmy Węglostal. Panowie założyli spółkę Lamak z siedzibą w Krakowie, która dopiero w czerwcu br. stała się oficjalnym inwestorem. O budowie ośrodka szeroko informowały lokalna prasa i żeglarskie portale internetowe: „Radni Chojnic dali mu kredyt zaufania i… nie zawiedli się. W ostatni weekend marca Mateusz Kusznierewicz zawiesił wiechę w przystani w Swornegaciach. Wiecha zawisła na dachu tawerny, której 200-metrowy taras rozciąga się nad malowniczym Jeziorem Karsińskim”.
Instytucje ochrony przyrody przedsięwzięcie przyjęły mniej entuzjastycznie. Regionalna dyrekcja jeszcze w grudniu zeszłego roku zwróciła się do inwestora z żądaniem sporządzenia raportu oddziaływania na środowisko opisanej inwestycji i uzgodnienia warunków jej realizacji. Taki raport jednak do niej nie wpłynął.
– Teren, na którym powstaje ośrodek, wchodzi w skład obszaru Natura 2000 – mówią pracownicy RDOŚ. – Działki nr 443 i 1012/6 położone są w obszarze specjalnej ochrony ptaków Wielki Sandr Brdy.
Ochroniarze precyzyjnie wymieniają ponad 20 gatunków ptaków chronionych, które występują na tym obszarze. Można tam spotkać m.in.: nurogęś, puchacza, bielika, dzięcioła czarnego, zimorodka i dudka. Zagraża im niezadowalająca czystość zbiorników wodnych oraz zbyt intensywna zabudowa.
Dyrektor placówki Joanna Jarosik tak ocenia rozmiar szkód: – Naprzeciw istniejącego hangaru na długości ok. 90 m usunięto pas trzcin o szerokości ok. 20 m oraz usypano nakład o szerokości 8-10 m. Po lewej stronie hangaru wycięto pas trzciny na długości ok. 21 m oraz umocniono brzeg palisadą. Prace te zostały wykonane w obszarze specjalnej ochrony ptaków, a trzcinowiska stanowią miejsca bytowania i lęgu chronionych gatunków.
– Zarzuca się nam rażące przekształcenie linii jeziora, ale nikt nie pyta, jak ten teren wyglądał przedtem – kontruje pełnomocnik inwestora. – Kilka lat temu odbywały się tutaj rajdy samochodów terenowych, jedną z konkurencji podczas tych rajdów była przeprawa błotna. Brzeg jeziora został rozjeżdżony, my go jedynie uporządkowaliśmy. Jeśli zaś chodzi o wycięcie trzcin, staraliśmy się to robić w możliwie najmniejszym zakresie. O tym, że nie zaszkodziliśmy tak bardzo środowisku, świadczy chociażby notatka sporządzona przez komórkę terenową RDOŚ w Charzykowach z kwietnia tego roku, w której napisano, że poniżej serii domków w trzcinach widziano błotniaka stawowego, kwiczoła i inne ptaki. W innej notatce tej samej instytucji napisano o usunięciu trzcin na długości 30 m, a nie 90 m, jak twierdzi dyr. Jarosik.
Przebiegu oględzin i demontażu pomostu pani dyrektor komentować nie chce i odsyła do Powiatowego Nadzoru Budowlanego w Chojnicach, zaznaczając jednocześnie, że do tej pory dyrekcja nie otrzymała protokołu z wrześniowych oględzin.
Krzysztof Sujka zapewnia, że w sprawie planowanej przystani jachtowej raport oddziaływania na środowisko jest przygotowywany. Jeśli zaś chodzi o pozostałe, istniejące już obiekty, inwestor otrzymał zgodę wojewody pomorskiego w 2005 r. na odstępstwo od zakazu lokalizowania obiektów budowlanych w odległości mniejszej niż 100 m od linii brzegowej (RDOŚ wówczas jeszcze nie istniała).
Jednak według dyrektor RDOŚ wojewoda zgodę tę uzależnił od współpracy inwestorów z dyrekcją Zaborskiego Parku Krajobrazowego, na terenie którego położona jest inwestycja, i przestrzegania przepisów z art. 33 ust. 3 ustawy o ochronie przyrody

Ptaki czy ludzie

– Czuję się teraz mieszkańcem Sworów – mówił podczas otwarcia kompleksu w maju Mateusz Kusznierewicz. – Cieszę się, że udało mi się spełnić moje marzenie. Nie wszystko jest już zrobione, bo to duże wyzwanie, ale chcemy, żeby powstało tutaj naprawdę coś wyjątkowego.
W wywiadzie dla „Gazety Pomorskiej” sławny żeglarz dodaje: „Chcę promować tę miejscowość i to miejsce. Zająłem się tym zresztą – stroną internetową, broszurami, wizytówkami. Wszędzie opowiadam o Psiej Górze i mam zamiar jak najczęściej tutaj bywać”.
W tym roku zakończono pierwszy etap budowy inwestycji. Etap drugi to budowa kolejnych siedmiu bungalowów dla żeglarzy, stołówki z salami konferencyjnymi, hotelu SPA dla ok. 200 osób w standardzie czterogwiazdkowym i mariny na 30 jachtów. Wszystko ma być gotowe na Euro 2012.
Wójt gminy Chojnice wierzy w dobre intencje spółki Kusznierewicza. – Promocja gminy przez tak znanego i sławnego żeglarza, jakim jest Mateusz Kusznierewicz – mówi Zbigniew Szczepański – jest nie do przecenienia. Uważam, że ta inwestycja, o ile zostanie już w pełni zrealizowana, będzie znacznie bardziej promować naszą gminę aniżeli obszar Natura 2000. Przypominam, że Rada Gminy Chojnice negatywnie opiniowała objęcie 50% obszaru gminy tą unijną formą ochrony przyrody.
Zdaniem wójta szkody wyrządzone środowisku przez budowę ośrodka są minimalne, jeśli nie żadne. – Każda inwestycja, nawet budowa domu mieszkalnego, jest ingerencją w środowisko – podkreśla. – Usunięcie trzcinowiska nastąpiło w okresie przedlęgowym, a poza tym obumierająca trzcina pogarsza parametry tlenowe wód jeziora. Trzeba się zdecydować, czy chronimy ptaszki, czy wodę (jest to woda pitna dla Bydgoszczy), czy też myślimy o człowieku. Z punktu widzenia ekologów najlepiej byłoby, aby nasze piękne jeziora całkowicie zarosły trzciną. Byłby to wtedy raj dla ornitologów, ale samorząd gminy Chojnice przede wszystkim reprezentuje mieszkańców wsi Swornegacie, którzy aby godnie żyć, muszą pracować. I właśnie tacy inwestorzy jak Mateusz Kusznierewicz i Andrzej Leman taką szansę im dają.

Przekonać nieprzekonanych

Gmina Chojnice to rejon o ogromnym potencjale turystycznym. Na jej obszarze znajduje się 50 jezior, Park Narodowy Bory Tucholskie i dwa parki krajobrazowe. Ludzie tu żyją głównie z turystyki. We wsi Swornegacie tablice reklamujące różnego rodzaju usługi turystyczne – od noclegów i agroturystyki po wypożyczalnie kajaków i quadów – tworzą wielobarwny szpaler wzdłuż głównej szosy. Ich właściciele są ostrożni, nie chcą niczego komentować, tylko jedna osoba na pytanie, czy nie boi się konkurencji, odpowiada, że wszystko zależy, w jakim kierunku będzie się rozwijał ośrodek Kusznierewicza. Jeżeli w stronę usług w klasie luksusowej, konkurencją nie będzie. Wśród internautów komentujących całe zamieszanie zdania są podzielone.
„Skasowali chłopaka na 800 tys. i myśleli, że będzie się przyglądał, jak ptaszki się legną”, pisze ktoś, a inny dodaje: „Jak słyszę takie bajdurzenie i oburzanie się na to, że wycięto parę metrów trzciny, to myślę sobie, że za jakiś czas nie będziemy mogli nic budować”.
Ale trafiają się też wypowiedzi zgoła przeciwne: „Jak zwykle znani ludzie za nic nie odpowiadają”, „Wójt oddał za psie pieniądze Psią Górę po to, aby wypoczywały i żeglowały tam dzieci z Gdańska, podczas gdy dzieci z gminy Chojnice żeglują w LKS-sie po 10 zł miesięcznie, chciał być dobry, szkoda, że dla obcych, Kusznierewicz będzie promował Psią Górę, a nie Swornegacie…”.
Pełnomocnik inwestora przyznaje, iż dotarły do niego negatywne sygnały, ale ma nadzieję, że z czasem zdrowy rozsądek zwycięży. Narzeka też na rozdmuchanie sprawy przez media i regionalną dyrekcję ochrony środowiska. To przez nią, jego zdaniem, wytworzyła się wokół powstającego kompleksu atmosfera niedomówień i podejrzeń.
Chociaż ośrodek, który ma być również Akademią Żeglarskiej Przygody, przyjął już w tym roku pierwszą grupę adeptów żeglarstwa z Gdyni i nikt, nawet ekolodzy z regionalnej dyrekcji, nie kwestionuje jego istnienia (przedmiotem postępowania jest tylko port jachtowy), to właściciele budowanego kompleksu będą musieli jednak jakoś ułożyć relacje z instytucjami ochrony przyrody i przekonać o dobrych intencjach tych nieprzekonanych. Na razie czekają na oficjalną decyzję RDOŚ i powiatowego nadzoru budowlanego. Obiecują, że gdy je otrzymają, będą do nich się odnosić i wszystko wyjaśniać, gdyż także są za ochroną środowiska, ale ochroną polegającą na racjonalnym korzystaniu z niego.
Na Psiej Górze nad Jeziorem Karsińskim jesienny wiatr hula w pożółkłych trzcinowiskach. Wokół cicho, pusto, jak to po sezonie. Na brzegu leży zdemontowany pomost. Dopóki tu jest, nikomu nie przeszkadza.

Zbieżność nazwisk autorki i współwłaściciela firmy Lamak jest przypadkowa.

PS Wobec powstałych niejasności pełnomocnik inwestora wyjaśnia, że przyszłą przystanią i muzeum żeglarstwa będzie zarządzać Towarzystwo Żeglarskie zarejestrowane w Krakowie pod nazwą Stowarzyszenie Żeglarskie, numer KRS 0000331714. Właścicielem kompleksu i jednocześnie inwestorem jest spółka Lamak.

Wydanie: 2009, 46/2009

Kategorie: Kraj
Tagi: Helena Leman

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy