Czas taikonautów

Czas taikonautów

Udana misja Boskiego Statku może zapoczątkować nową rywalizację w przestrzeni kosmicznej Chyba żaden badacz kosmosu nie rozkoszował się tak wspaniałą ucztą na orbicie. 38-letni ppłk Jang Liwei, w przeciwieństwie do amerykańskich astronautów, nie musiał jeść posiłków z tuby. Miał do wyboru 20 różnych dań tradycyjnej chińskiej kuchni, które w formie kulek doskonale pasujących do ust zajadał z torebki. Jak pisze oficjalna agencja Sinhua, w skład kosmicznego menu wchodziły wieprzowina, ryba, kurczę oraz ryż „z orzechami, daktylami i innymi smakołykami”. Jang Liwei spożył też znakomity deser i zażył ziołowe lekarstwa ułatwiające trawienie. Sinhua poinformowała o tym w depeszy pod charakterystycznym tytułem: „Chińskie posiłki dla chińskiego taikonauty”. Na stronie internetowej China.com można nawet przeczytać, że ta orbitalna strawa jest znacznie lepsza od żywności z zachodniej kuchni. W ChRL zapanował entuzjazm połączony z narodową dumą, umiejętnie podsycaną przez państwową propagandę. Oto Chiny stały się trzecim – po ZSRR i USA – państwem, które szczęśliwie przeprowadziło załogową misję kosmiczną. Jang Liwei, wybrany spośród 14 kandydatów, wszechstronnie wyszkolonych pilotów wojskowych, stał się pierwszym chińskim taikonautą (taikong oznacza kosmos). W 21-godzinnej misji na pokładzie pojazdu orbitalnego Shenzhou 5 (Boski Statek) 14 razy okrążył Ziemię. 16 października o godzinie 6.23 rano pomyślnie wylądował na stepie Mongolii Wewnętrznej. Jak informują media w Pekinie, w skład wyposażenia taikonauty wchodziły broń palna, nóż i namiot, na wypadek gdyby lądowanie nastąpiło w odludnej i dzikiej okolicy. Wszystko jednak odbyło się pomyślnie. Kapsuła na spadochronie osiadła zaledwie 5 km od wyznaczonego celu. Jang Liwei, który, jak podkreślają media, o własnych siłach wyszedł z kabiny, stał się bohaterem narodowym, a jego misja – symbolem kosmicznych aspiracji, potęgi i nowoczesności Państwa Środka. Szef partii i państwa Hu Jintao mówił o „historycznym kroku narodu chińskiego w drodze na szczyt światowej nauki i technologii”. Kiedy w 1957 r. Związek Radziecki umieścił na orbicie pierwszego satelitę, rozsierdzony Mao Tse-tung narzekał: „Jak możemy być uważani za wielkie mocarstwo, skoro nie potrafimy wysłać w kosmos nawet kartofla?” Teraz jednak, 42 lata po historycznym locie Jurija Gagarina, Chiny dołączyły wreszcie do ekskluzywnego klubu mocarstw kosmicznych. Pekin nie szczędził środków, aby spełnić te ambitne zamiary. Realizowany od 1992 r. pod patronatem sił zbrojnych tajny Projekt 921 pochłonął, według oficjalnych informacji, 2,2 mld dol., przy czym sama misja Shenzhou 5 kosztowała miliard. Chińczycy w poważnym stopniu wykorzystali technologię dawnego ZSRR. Kupili od rosyjskiego koncernu kosmicznego RKK Energija część statku kosmicznego Sojuz. Ale, jak podkreśla Phillip Clark, brytyjski ekspert od spraw eksploracji przestrzeni kosmicznej i autor wielu artykułów na temat Projektu 921, Pekin nabył tylko pustą skorupę, powłokę zewnętrzną wraz z aparaturą dokowania. Za skomplikowane wyposażenie elektroniczne Rosjanie zażądali zbyt wysokiej ceny. Systemy komputerowe i ratownicze Boskiego Statku są już oryginalnym dziełem chińskich naukowców. Podczas realizacji programu nie obyło się bez niepowodzeń. W połowie lat 90. doszło do serii wypadków i awarii. Rakieta nośna Długi Marsz eksplodowała na wysokości 2 km, zabijając sześciu ludzi stojących w pobliżu rampy startowej. Potem jednak usterki zostały usunięte i Długie Marsze 28 razy pod rząd odrywały się od Ziemi bez problemów. Mimo to przed pierwszą załogową wyprawą panował w Pekinie ogromny niepokój. Niemal w ostatniej chwili odwołano planowaną na żywo transmisję telewizyjną startu Shenzhou 5 z ośrodka kosmicznego Jiuquan na pustyni Gobi. Władze obawiały się kompromitacji i utraty prestiżu, gdyby do katastrofy doszło na oczach całego świata. Przed wyprawą płk. Liwei Boskie Statki testowano na orbicie zaledwie czterokrotnie, podczas gdy Rosjanie przeprowadzili przed misją Gagarina siedem lotów próbnych, zaś Amerykanie aż 17. Jeden z twórców Projektu 921, Huang Chunping, przyznawał, że „z naukowego punktu widzenia, cztery próbne starty to za mało”. Ale władze spieszyły się. Pekin pilnie potrzebował spektakularnego sukcesu. Przeprowadzający trudne reformy gospodarcze rząd ChRL pragnie zjednoczyć wokół programu kosmicznego miliardowy naród i natchnąć go zapałem.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 43/2003

Kategorie: Nauka