Czeczenia – nowy Afganistan

Czeczenia – nowy Afganistan

Obie strony konfliktu naruszały i naruszają prawa człowieka. Przypomina się powiedzenie: „Wart Pac pałaca” Region Kaukazu, zaledwie półtora raza większy od Polski, to kłębowisko narodowości, kultur i języków, a jego mieszkańcom właściwy jest charakter typowych górali. W tej beczce prochu, wybuchającej okresowo od ponad 250 lat, szczególne miejsce zajmuje Czeczenia, mniejsza od woj. warmińsko-mazurskiego czy lubelskiego, z – do niedawna – ponad milionową ludnością . Od pewnego czasu ta nazwa wywołuje gorzkie skojarzenia ze względu na dramatyczny, krwawy konflikt, który wyrósł do rangi międzynarodowego problemu. Pierwsza w tej dekadzie wojna rosyjsko-czeczeńska, której stawką by­ła niepodległość (1994-96, 70 tys. ofiar), zakończyła się porozumieniem w Chasawjurcie, podpisanym przez gen. Lebiedzia i Asłana Maschadowa, przewidującym, iż ostateczny status tego terytorium zostanie rozstrzygnięty do końca 2001 r. Przebywając w Czeczenii równo 3 lata temu, sam byłem wówczas optymistą, a utwierdzał mnie w tym pragmatyzm Maschadowa, z którym miałem okazję rozmawiać zaraz po wybraniu go prezydentem. Wydaje się, iż od tego momentu minęły wieki. Konflikt odżył z całą mocą, dotykając skutkami sąsiadów – Dagestan i Inguszetię, a skala zaciętości oraz okrucieństw w tej wojnie spotęgowała się. Dziś Groźny jest oblężony, i toczą się o każdy dom, a strony zaciekle oskarżają się o narusza­nie praw człowieka. Trzy godziny z Putinem W połowie stycznia wraz z delega­cją Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy przebywałem w Moskwie, Czeczenii, Dagestanie i Inguszetii w celu przeprowadzenia roz­mów politycznych i zapoznania się z sytuacją humanitarną na północ­nym Kaukazie. Przez trzy godziny dyskutowaliśmy z premierem Rosji, p.o. prezydenta Władimirem Putinem, spotykaliśmy się z szefami obu izb parlamentu, najważniejszymi ministrami, a na Kaukazie – z reprezentantami różnych sił społecznych, odwiedzaliśmy też obozy dla uchodźców czeczeńskich. Byłem dziesięć kilometrów od Groznego. Wróciłem z przeświadczeniem o konieczności nieformułowania sądów na ten temat w kategoriach czarno­białych i znacznie większą dozą sceptycyzmu niż poprzednio. W Strasburgu, w siedzibie Rady Europy, odbyła się w miniony czwartek wielogodzinna, gorąca debata, której rezultatem był apel do Rosji o za­przestanie akcji militarnej w Czecze­nii, zagwarantowanie bezpieczeń­stwa ludności cywilnej (w piwni­cach Groznego przebywa 10-20 tysięcy osób) oraz rozpoczęcie dialogu politycznego z wybranymi władzami czeczeńskimi. Obie strony konfliktu naruszały i naruszają prawa człowieka. Przypomina się powiedzenie : ”Wart Pac Pałaca”. Rosja ma, oczywiście, prawo do obrony swej integralności terytorialnej i do walki z terroryzmem, ale winna to czynić z poszanowaniem międzynaro­dowego prawa humanitarnego, ujętego m.in. w Konwencjach Genewskich. Okrucieństwa, których dopuszczała się strona czeczeńska, w tym publiczne egzekucje, obcinanie głów ludziom, kidnaping na masową skalę, nie mogą usprawiedliwiać gwałcenia praw człowieka w innej formie przez Rosję. Cała sprawa ma też polski aspekt – wśród ok. 250 przetrzymywanych nadal zakładników znajdują się dwie polskie uczone, porwane w Dagestanie w sierpniu ub.r. We wszystkich rozmowach w Rosji poruszałem ta wątek, otrzymując zapewnienie również od premiera Putina o dołożeniu wszelkich starań w celu uwolnienia polskich obywatelek. Nawiasem mówiąc, poczułem się nieco zażeno­wany, gdy najwybitniejsza poetka dagestańska, Fazu Alijewa (była wielokrotnie w naszym kraju, a jej książki są tłumaczone na język polski), prze­praszała mnie publicznie w Machaczkale, iż taki kryminalny akt wobec Po­lek zdarzył się właśnie w jej ojczyźnie. Dialog głuchych Spróbujmy przedstawić syntezę sta­nowiska i argumenty obu stron tego. dramatycznego konfliktu. Rosjanie akcentują, że przyczyną obecnej operacji militarnej stało się przekształcenie Czeczenii w latach 1996-99 w państwo bezprawia. De facto, bo nie de iure, uznano wów­czas niepodległość tej republiki, w której przez te 3 lata nie było ani jednego żołnierza czy milicjanta ro­syjskiego. Nie działał system oświa­ty ani ochrony zdrowia, brakowało gazu, elektryczności i dostaw bieżącej wody. Nie wypłacano pensji ani emerytur, a środki przekazywane przez rząd centralny zostały zdefraudowane przez lokalne władze. Wcze­śniej podstawą gospodarki Czeczenii było wydobycie ropy i gazu, choć stanowiło to zaledwie 0,1% produk­cji całej Federacji Rosyjskiej. Na wielką skalę rozwinął się handel na­rkotykami i bronią, proceder podra­biania pieniędzy i porywania osób. Ponoć w planach architektonicznych nowych domów, budowanych w Czeczenii uwzględniano osobne pomieszczenie – loszek do ewentual­nego przetrzymywania zakładników. Ustawodawstwo szariackie stosowa­no w skrajnej,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2000, 2000

Kategorie: Świat