Czy czeka nas przywrócenie powszechnego poboru do wojska? Dr Filip Ilkowski, Inicjatywa „Stop Wojnie” Nowa koncepcja obronna zakłada istotny wzrost (i tak wysokich) wydatków militarnych oraz powiększenie armii o ok. 100 tys. żołnierzy w ciągu ośmiu lat. Czy obowiązkowa służba wojskowa będzie do tego konieczna? Niewykluczone. Jeśli do programu obrony terytorialnej nie zgłosi się zakładana liczba ponad 50 tys. chętnych, tak znaczna rozbudowa sił zbrojnych może wymagać jakiejś formy przymusowego poboru. Pamiętajmy jednocześnie, że obowiązkowa służba wojskowa była bardzo niepopularna, dlatego jej przywrócenie byłoby dla władzy ryzykowne. Ministerstwo zdaje sobie z tego sprawę, dlatego na razie oficjalnie nie mówi się o takim posunięciu. Mamy jednak do czynienia z ludźmi, którzy chcą Polskę zbroić na potęgę i chcą wielkiej armii, dlatego za jakiś czas mogą być realizowane różne koncepcje. Dr hab. Paweł Soroka, ekspert ds. obronności, profesor UJK w Kielcach W 2008 r. podjęto decyzję o profesjonalizacji polskiej armii i obecnie liczy ona 100 tys. żołnierzy zawodowych, z czego w jednostkach liniowych służy ok. 70 tys. Do tego dochodzą Narodowe Siły Rezerwy, do których jednak nie zgłosiło się 20 tys. chętnych, a taką liczbę zakładano. W obliczu obecnych zagrożeń takie siły zbrojne są niewystarczające; pytanie tylko, jak bardzo i w jaki sposób je powiększyć. Ostatnio minister Macierewicz powiedział, że powinniśmy mieć armię 250-tysięczną. Wymagałoby to nie tylko przywrócenia powszechnego poboru, ale także zwiększenia nakładów na obronność ponad deklarowane obecnie 2% PKB. Tymczasem w armii ma być realizowanych kilkanaście programów modernizacyjnych, a niektóre są bardzo kosztowne. Wydaje się więc, że choćby ze względu na możliwości finansowe państwa racjonalniejszy jest stopniowy rozwój wojsk obrony terytorialnej przy jednoczesnym zaspokajaniu najważniejszych potrzeb wojsk operacyjnych. Dr hab. Romuald Szeremietiew, Akademia Sztuki Wojennej Konstytucja RP nakłada na obywateli obowiązek obrony ojczyzny, którego nie można wykonać bez przeszkolenia wojskowego. W związku z tym należy uruchomić system takich szkoleń. Można to zrobić za pomocą poboru, przy czym na zdobycie podstawowych umiejętności potrzeba nie więcej niż trzy miesiące. Moim zdaniem zasadnicza służba wojskowa trwająca kwartał i odbywana w miejscu zamieszkania poborowych rozwiązywałaby problem i należałoby ją wprowadzić. Byłoby to zresztą zgodne z moją wizją strategii obrony kraju. Bardzo ważnym jej elementem jest przekonanie nieprzyjaciela, że w sytuacji zagrożenia wszyscy obywatele stawią mu opór, a to niezwykle utrudniałoby mu działania. Niezbędne do tego jest powszechne przeszkolenie wojskowe. Ryszard Łodygowski, czytelnik PRZEGLĄDU Przywrócono ośmioletnią szkołę podstawową, przywróci się powszechny pobór do wojska i przewodnią rolę jedynej słusznej partii. PRL bis, tylko że to będzie podróba, a nie oryginał. Robert Przeliorz, czytelnik PRZEGLĄDU Obowiązkowa służba wojskowa to archaizm, który mało komu wychodził na dobre. To były tylko złe emocje. Służba wojskowa powinna być dla chętnych, choć nie byłoby złym pomysłem przeszkolić obywateli z podstaw obsługi broni i zachowania w trakcie wojny. Takie dwutygodniowe zajęcia mogłyby być pożyteczne dla społeczeństwa, a z drugiej strony nie wytrącałyby z życia tak jak półroczna przymusowa służba wojskowa. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint