Od czerwonej strefy do lockdownu

Od czerwonej strefy do lockdownu

Tourists wearing sanitary masks move a few steps of dance, in downtown Milan, Italy, Sunday, Feb. 23, 2020. In Lombardy, the hardest-hit region with 90 cases Coronavirus infections, schools and universities were ordered to stay closed in the coming days, and sporting events were canceled. (AP Photo/Antonio Calanni), APTOPIX

Szef włoskiej obrony cywilnej stwierdził, że na jednego oficjalnie chorego może przypadać dziesięciu niezdiagnozowanych Korespondencja z Włoch Tegoroczny Dzień Kobiet zapamiętam do końca życia. Poszłam na obiad do restauracji. Po raz ostatni. W Rzymie mieliśmy prawie letnią pogodę. Ostatni turyści zwiedzali miasto. Na ulicach było jednak pełno ludzi. W restauracji też, choć wprowadzono już dystans jednego metra pomiędzy stolikami i zakazano witania się. Wybrałam stolik na zewnątrz, aby nie wchodzić do pomieszczenia, gdzie gromadzą się ludzie. Właściciel restauracji podał mi rękę jak zwykle, mimo zakazu. Później przez dwa tygodnie przy każdym kaszlnięciu z powodu alergii na kurz myślałam o tym, że przecież tego dnia podawał ją wszystkim, i mierzyłam temperaturę. Tego 8 marca premier Giuseppe Conte podpisał dekret rozszerzający czerwoną strefę na całą Lombardię oraz na 11 innych włoskich prowincji (Modena, Parma, Piacenza, Reggio Emilia, Rimini, Pesaro i Urbino, Wenecja, Padwa, Treviso, Asti oraz Aleksandria). Martwiłam się, że znajomi nie wiadomo jak długo będą musieli żyć w izolacji. Oglądając tego dnia w wiadomościach wielką manifestację z okazji Dnia Kobiet w Madrycie, pomyślałam: „Przecież powinni byli ją odwołać”. Wiele osób mówiło wtedy jeszcze: „Bez paniki, to tylko coś więcej niż zwykła grypa”. Zdawaliśmy już sobie sprawę z wielu rzeczy, ale nie ze wszystkiego… Nazajutrz całe Włochy znalazły się w czerwonej strefie. Ja też. Czerwona strefa 9 marca premier Conte podpisał kolejny dekret rozszerzający czerwoną strefę na całe terytorium Włoch. Zamknięto wszystkie szkoły i uczelnie, a także teatry, kina, festiwale, targi. Nakazano zamknięcie barów, restauracji oraz niektórych sklepów po godz. 18. Zakazano organizowania uroczystości ślubnych i pogrzebowych. Można było wychodzić tylko do pracy, po zakupy, do apteki i do lekarza, na spacer z psem, a także do parku na jogging. „Zostańcie w domu!”, apelował premier do wszystkich. W demokracji jest jednak tak, że co niezabronione, to dozwolone. Po raz pierwszy w życiu, oglądając wiadomości, nie wiedziałam, czy to koszmarny sen, czy rzeczywistość. Tysiące ludzi uciekało z północy na południe kraju, szturmując nocne pociągi. We wszystkich więzieniach trwała rewolta. Podczas nocnego Coronavirus Party młodzież wznosiła toasty za wirusa. Po pustych peryferiach jakiegoś miasta w Lombardii jeździł samochód policyjny, nadając przez megafon komunikat: „Zostańcie w domu!”. Sceny jak z filmu science fiction o końcu świata. Liczby podawane podczas codziennego raportu obrony cywilnej wydawały mi się wtedy ogromne: 7985 osób zarażonych (1797 przybyło w ciągu jednego dnia). Wyzdrowiały 724 osoby. Zmarły 463 (98 w ciągu jednego dnia). Dwa dni później zamknięto całkowicie wszystkie restauracje, bary, puby, sklepy (oprócz spożywczych i kiosków), siłownie, baseny, salony kosmetyczne i fryzjerskie. Włosi podeszli do kwarantanny pozytywnie i kreatywnie. Organizowali flash moby na balkonach, śpiewając hymn i włoskie przeboje. Umawiali się na aperitivo i kolacje przez Skype’a. Nagle wszyscy odkryli ducha sportu. Nie tylko prawdziwi runnerzy, ale i niedzielni biegacze, a także ci, którzy nigdy w życiu nie założyli sportowego obuwia. Parki, tereny zielone i nadbrzeża miejskich rzek zaroiły się od ludzi. Niektórzy nawet urządzali sobie pikniki. Wszyscy niby osobno – a jednak razem… Właściciele psów spacerowali z nimi po kilka godzin. Inni wypożyczali psy sąsiadom – altruistycznie lub odpłatnie. Byli też tacy, którzy w dresach stali przed domem z pluszakiem na smyczy. W mediach społecznościowych zaczęły krążyć hashtagi #tuttoandrabene (wszystko będzie dobrze) i #iorestoacasa (ja zostaję w domu). „Zostańcie w domu!”, apelowały rząd i telewizja. Nikt z nas nie zrozumiał jednak, że oznacza to „nie wychodźcie z domu”. Z namiarów telefonów komórkowych wynikało, że pomimo kwarantanny nadal przemieszcza się ok. 40% ludności. Później przyszedł pierwszy dzień wiosny. 21 marca 2020 r. przejdzie do historii jako czarna sobota. We Włoszech w ciągu jednego dnia zmarły 793 osoby, z tego 546 w samej Lombardii. Było już 53 578 osób zarażonych koronawirusem (+6557 w ciągu jednego dnia) i 4825 zmarłych. Wyzdrowiały 6072 osoby. Długa kolumna samochodów wojskowych, które wywoziły w nocy trumny z Bergamo, bo zabrakło miejsca w miejskim krematorium – to widok, który zapadł w naszą indywidualną i wspólną pamięć. Płakałam. Na pewno

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2020, 2020

Kategorie: Świat