Czwarta wojna na Bałkanach?

Czwarta wojna na Bałkanach?

Albańscy rebelianci rzucają wyzwanie NATO “Oczywiście, że będzie wojna. Jak możecie w to wątpić?”, pyta Sami Mustafi, macedoński Albańczyk z miasteczka Aracinovo. Jego syn Elmi już wstąpił w szeregi albańskiej Armii Wyzwolenia i czeka na rozkaz do boju. “W czasie poprzedniej wojny pomagaliśmy naszym braciom w Kosowie, teraz przyszła kolej na Macedonię. Musimy się bronić, bo Słowianie nienawidzą Albańczyków jeszcze bardziej, niż Serbowie”, wywodzi Mustafi. I rzeczywiście, w “trójkącie granicznym” między Serbią, Kosowem, a Macedonią rozbrzmiewają strzały, przy czym w ostatnich tygodniach walki stały się szczególnie intensywne. Sekretarz generalny NATO, Lord Robertson, ostrzegł przed wybuchem czwartego już konfliktu zbrojnego na Bałkanach (po Chorwacji, Bośni i Kosowie). W niemal dwa lata po rozpoczęciu 11-tygodniowej wojny Paktu Północnoatlantyckiego z Jugosławią, w wyniku której Belgrad musiał wycofać się z Kosowa, sytuacja w regionie uległa niebezpiecznemu zaostrzeniu. Kiedy na przełomie maja i czerwca 1999 roku NATO i Jugosławia zawarły kończący bombardowania układ w Kumanovie, serbscy generałowie zobowiązali się wycofać swe siły zbrojne nie tylko z Kosowa, ale także z pięcio- kilometrowego pasa przygranicznego w południowej Serbii. W pasie tym mogły odtąd operować tylko lekko uzbrojone serbskie patrole policyjne. Strategowie NATO mieli nadzieję, że w ten sposób uda się uniknąć incydentów zbrojnych między armią serbską, a operującymi w Kosowie wojskami Sojuszu. W przygranicznym “buforze” powstała jednak swoista próżnia polityczna, którą wypełnili zbrojni albańscy rebelianci, atakujący wojska Belgradu. Od listopada ubiegłego roku zginęło tu co najmniej 30 osób. Niedawno trzech serbskich policjantów poniosło śmierć, gdy ich pojazd wjechał na minę koło Bujanovaca. Rząd Jugosławii oskarża Albańczyków o to, że chcą oderwać dolinę Preseva od Serbii, przyłączyć ją do Kosowa, a w końcu stworzyć Wielką Albanię. Rebelianci, którzy zorganizowali “Armię Wyzwolenia Preseva, Medvedja i Bujanovaca” (UCPMB), twierdzą, że stanowią tylko formację samoobrony miejscowej ludności. Serbska dolina Preseva zamieszkana jest w większości przez Albańczyków. Uprzednio nie mieli oni lekkiego życia. Reżim Slobodana Miloszevicia prześladował bezlitośnie ludność albańską także w Serbii. Podczas bombardowań NATO około 6 tys. Albańczyków z Preseva zbiegło do Kosowa. Obecnie w Belgradzie sprawuje władzę demokratyczny i uważany za prozachodniego prezydent Vojislav Kosztunica, lecz serbscy Albańczycy nie ufają także nowym władzom. W dolinie Presevo słychać huk strzałów dochodzący z pobliskiej Macedonii. Sytuacja w tej postjugosłowiańskiej republice budzi największe obawy strategów NATO. Macedonia, coraz bardziej przypomina beczkę prochu. To “niewiarygodne państwo” jako jedyne zdołało po rozpadzie Jugosławii uzyskać w 1991 roku niepodległość bez użycia przemocy. Przetrwało mimo niechęci Grecji, odmawiającej Republice Macedonii prawa do tej nazwy, a w 1999 r. przyjęło 300 tysięcy albańskich uchodźców z Kosowa. Politycy zachodni chwalili Skopje za wzorowe ułożenie współżycia między słowiańskimi Macedończykami a miejscowymi Albańczykami, którzy, według ostatniego spisu powszechnego, stanowili 23% dwumilionowej ludności kraju. Pozory jednak mylą. Najpotężniejszą bronią Albańczyków jest demografia – mają oni największy przyrost naturalny w Europie. “Obecnie stanowimy już jedną trzecią narodu”, chwali się Naser Ziberi, przywódca działającej w Macedonii Albańskiej Partii Demokratycznego Dobrobytu. Ugrupowanie to domaga się “konstytucyjnego równouprawnienia” z Macedończykami – albański musi stać się drugim językiem urzędowym republiki, zaś rząd w Skopje powinien wreszcie zezwolić na założenie albańskiego uniwersytetu w Tetovie i na używanie albańskich symboli narodowych. Ostatnio w Macedonii powstało kolejne ugrupowanie Albańczyków – Demokratyczna Partia Narodowa, która domaga się przekształcenia republiki w konfederację dwóch narodów. Politycy w Skopje uważają, że takie postulaty to wstęp do rozpadu państwa. Jego początki są już widoczne. Mieszkańcy Skopje dokonują dobrowolnej “czystki etnicznej”. Albańczycy osiedlają się na lewym, zaś Macedończycy na prawym brzegu rzeki Vardar. Na początku marca w przygraniczne regiony Macedonii wdarły się zbrojne bandy albańskich rebeliantów, występujące jako Narodowa Armia Wyzwolenia. Partyzanci opanowali wioskę Tanusevici i toczą walki z wojskiem macedońskim i policją. Trzech macedońskich żołnierzy jadących do Tanusevici zostało zabitych. Bojówkarzom udało się nawet okrążyć rządowy konwój, w którym jechali sekretarz stanu, Ljube Boskovski,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2001, 2001

Kategorie: Świat