Czy bracia Kaczyńscy mogą podjąć próbę swoistego zamachu stanu, by nie oddać władzy?

Czy bracia Kaczyńscy mogą podjąć próbę swoistego zamachu stanu, by nie oddać władzy?

Władysław Frasyniuk, polityk, Demokraci.pl
To nie jest prawdopodobne, bo żyjemy jednak w demokratycznym kraju. Zatem opozycja i tak doprowadziłaby do upadku rządu. Zresztą służby siłowe pamiętają stan wojenny, a obecna władza nie ma takiej siły, determinacji, woli walki na śmierć i życie, a również profesjonalizmu i wreszcie autorytetów, by zmusić i przekonać armię rozkazem do działania. Cokolwiek by zresztą powiedzieć, specyficzny zamach stanu właściwie już się dokonał, bo w resortach siłowych rozgrywa się największa w powojennej historii afera, jakiej nie było ani w PRL, ani w III RP. Doszło do takiego skandalu, że służby szukają haków na polityków, decydują o kolejności na listach wyborczych, nagrywają prywatne wypowiedzi, inwigilują, dokonują prowokacji. Władza teraz już tylko bezradnie opuszcza rączki, zajmuje się swoistym PR i szuka uzasadnienia, aby uniknąć odpowiedzialności, jednak jedyne wyjście to szybsze wybory.

Andrzej Celiński, polityk SdPl, b. minister kultury
Nie sądzę, by tak się stało. Oni jednak mają jakieś bariery w swoim postępowaniu. Mariusz Kamiński, szef CBA, przedstawił premierowi zbyt optymistyczne materiały na Leppera. Kaczyński chciał podjąć takie działania rok później, żeby pod koniec kadencji uwolnić się od balastu Samoobrony oraz może LPR i zakończyć misję jako rząd mniejszościowy. Tutaj jednak nastąpiło przyśpieszenie. Premier został wprowadzony w błąd, jakość materiałów okazała się niewystarczająca, podobnie jak było wcześniej z poseł Ostrowską, kiedy w celu jej aresztowania na dziedzińcu Sejmu czekał nawet specjalny furgon. Gdyby teraz mógł aresztować Leppera, mógł być pewien, że Samoobrona go odda, ale wszystko się posypało. Natomiast prawdziwy zamach stanu w Polsce zależałby w sporej mierze od postawy generałów. Oni są posłuszni władzy, kiedy muszą, są jednak ludźmi starannie wykształconymi, a doświadczenie z czasów PRL ich nauczyło, że takie zabawy kiedyś się kończą i przychodzi odpowiedzialność. Zresztą wystarczy spojrzeć na twarze współczesnych generałów, choćby byłych szefów Sztabu Generalnego, Czesława Piątasa czy Franciszka Gągora. To ludzie, od których emanuje klasa i wiedza, tak rzadko widziana na twarzach członków drużyny Kaczyńskiego, Dorna, Gosiewskiego, Ziobry…

Stefan Niesiołowski, senator PO
Nie podjęliby takiej próby, bo gdyby podjęli, to skończyłoby się tak, że policja by ich aresztowała i przywiozła na Rakowiecką. I byłby to ostateczny koniec IV RP. Uważam, że Lech Wałęsa, układając Kaczyńskim takie scenariusze, trochę przelicytował.

Mieczysław Rakowski, publicysta, b. premier
Obaj panowie tworzą sytuację, w której wszystkie takie scenariusze stają się możliwe i uzasadnione. Jeśli np. min. Macierewicz w rozmowie z dziennikarzem stwierdza, że „państwo jest zagrożone”, a dodatkowo uważa, że strzał w okno Ministerstwa Rolnictwa nie był przypadkowy i coś się za tym kryje, to zapewne znalazłyby się uzasadnienia siłowych prób obrony tego „zagrożonego państwa”. Z ust premiera padło stwierdzenie, że „układ” wytworzył rodzaj dywersji, że posłał swego agenta, który dotarł do samego jądra tej władzy i władza czuje się zagrożona, to odpowiedź może być jednoznaczna. Chyba że uczestniczymy tylko w spektaklu, który składa się z nieprzewidzianych wydarzeń. Skoro jednak jeden prokurator podsłuchuje drugiego, skoro minister sprawiedliwości chwali się dyktafonem, którego użył do podsłuchiwania urzędującego wicepremiera, to rysuje nam się scenariusz walki o utrzymanie władzy za wszelką cenę. Uparcie powtarza się teza, że polityka obecnej ekipy jest nieprzewidywalna, więc każdy komentator ma uzasadnione prawo do snucia różnego rodzaju przypuszczeń.

Janusz Maksymiuk, wiceprzewodniczący Samoobrony
Gdyby to uczynili, na pewno odbyłoby się to w ramach konstytucji i istniejących ustaw. Ale jak będzie – zobaczymy. Osobiście nie sądzę, że aż tak się stanie. Nawet działając w ramach prawa, trzeba umieć uzasadnić, że zastosowanie danego przepisu było konieczne.

Prof. Kazimierz Kik, politolog, Akademia Świętokrzyska
Przyglądam się braciom Kaczyńskim od 17 lat. Biorąc pod uwagę okoliczności upadku rządu Olszewskiego, do którego doszło w równie skandalicznym momencie, biorąc pod uwagę to, co mówi Wałęsa, i to, w jaki sposób obaj bracia zawłaszczają państwo, poczynając od instytucji siłowych, taki scenariusz jest możliwy. Dla braci Kaczyńskich władza to dominacja nad resortami siłowymi i nad społeczeństwem. W ich mentalności siła polityczna to moc oddziaływania. Wymuszanie i zmuszanie jest dla nich sprawą ważniejszą niż walka na argumenty. Siła ta może być użyta w momencie, kiedy misternie gromadzona władza zacznie im się wymykać z rąk. Świadczą o tym kolejne etapy koncentracji władzy i eliminowania ze swego otoczenia ludzi bardziej elastycznych, dążących do kompromisu, ludzi po prostu rozumnych. Otaczają się ludźmi wiernymi i wykonawcami zdolnymi do wypełnienia każdego zlecenia. Takie są przesłanki realności zamachu stanu, bo to rozwiązanie mieści się w mentalności braci, choć ja osobiście w realizację tego scenariusza raczej nie wierzę.

Zbigniew Bujak, działacz „Solidarności”, b. szef GUC
To, czy ktoś zdecyduje się na zamach stanu, czyli użycie resortów siłowych, zależy tylko pośrednio od jego osobowości i woli. Kaczyńscy pewnie nawet o takim rozwiązaniu myślą, tylko że nie mają wokół siebie ludzi, którzy w imieniu centrum politycznego umieliby wydać odpowiednie rozkazy. Wystarczy przypomnieć sobie odwoływanie rządu Jana Olszewskiego, kiedy powstała podobna sytuacja, i było pytanie, czy władze są w stanie użyć resortów siłowych, w tym wypadku Wojsk Nadwiślańskich. Jednak jeśli się nie umie, to się tego nie zrobi. Tutaj nie chodzi o wydanie rozkazu na piśmie, ale o wezwanie odpowiednich oficerów, przekonanie ich i przekazanie im odpowiednich dyspozycji. Nie widzę dziś człowieka, który by to prawidłowo zrobił.

 

Wydanie: 2007, 35/2007

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy