Czy Izrael ruszy na Irak

Czy Izrael ruszy na Irak

Dla premiera Szarona wojna w Iraku oznacza rozprawienie się z wrogami państwa żydowskiego Korespondencja z Izraela Izraelskie partie polityczne tracą z dnia na dzień nadzieje pokładane w Stanach Zjednoczonych. Jeśli prezydent George W. Bush nie zdecyduje się na zaatakowanie Iraku przed 28 stycznia 2003 roku, dojdą do skutku w wyznaczonym terminie przyśpieszone wybory powszechne, zagrażające w równej mierze obu największym ugrupowaniom – prawicowemu Likudowi i Partii Pracy. Likud obawia się wyborów z uwagi na utratę zaufania społecznego, spowodowaną upokarzającym śledztwem policyjnym ujawniającym działalność izraelskich mafii, które zdołały przeforsować obecność swoich przedstawicieli w składzie listy wyborczej partii Ariela Szarona. W równie kłopotliwej sytuacji znajduje się Partia Pracy, której brakuje czasu na odbudowę wiarygodności straconej w okresie nieodpowiedzialnej współpracy z Likudem i osłabionej wewnętrznymi rozgrywkami frakcyjnymi. Nowy przewodniczący partii, Amram Mitzna, pozostaje postacią znaną jedynie w Hajfie, gdzie piastował godność burmistrza, a opuszczenie szeregów partyjnych przez czołowych działaczy – architekta układów pokojowych w Oslo, Josiego Bejlina, i wieloletnią posłankę walczącą o równouprawnienie izraelskich kobiet, Jael Dajan – grozi dodatkową stratą mandatów. Na starciach Likudu z Partią Pracy, oskarżających się nawzajem o powiązania kryminalne i podejrzane manipulacje, zyskać mogą jedynie partie mniejszego formatu. Przede wszystkim antyreligijna, zezująca w prawo formacja Szinuj, kierowana przez ekspublicystę telawiwskiej popołudniówki „Maariwu”, Josefa Lapida, i Meretz Josiego Sarida, ostatnia partia izraelskiej lewicy. Jak się pozbyć Arafata Obawa przed przedwczesnymi wyborami nie jest jedynym powodem, dla którego politycy izraelscy gorąco namawiają amerykańskich sprzymierzeńców do szybkiej i skutecznej rozprawy z Saddamem Husajnem. Dla premiera Ariela Szarona i ministra obrony Szaula Mofaza wojna w Iraku zapowiada pomyślne dla żydowskiego państwa przeorganizowanie Bliskiego Wschodu pod hasłami demokratyzacji. Amerykański atak zezwoli Izraelowi na spacyfikowanie i zaanektowanie Gazy w imię prawa do obrony przed terrorem, umożliwi zlikwidowanie szejka Jassina, wytępienie Hamasu, Dżihadu i Tanzinu. Po kilku śmiałych posunięciach izraelskiej armii, nieliczącej się jak w Dżeninie z ludnością cywilną, już nie trzeba będzie wysiedlać Palestyńczyków, o czym marzył zastrzelony przez terrorystów minister Rahawam Zeewi. Sami wezmą nogi za pas śladem swoich braci, którzy salwowali się ucieczką w 1948 r., pozostawiając żydowskiemu państwu swoje ziemie, domy i sady oliwne. Atak USA na Irak może ułatwić Izraelowi rozwiązanie problemu Arafata, dokuczającego premierowi Szaronowi od 40 lat jak wyrostek robaczkowy. Łatwo przewidzieć, że po dwóch, trzech dniach wojennego zamieszania przywódca Palestyńczyków zostanie pojmany, zgłuszony jak Eichmann i wyekspediowany w knieje wraz z kierownictwem Autonomii Palestyńskiej. Najpewniej brane jest też pod uwagę pozbycie się Arafata na zawsze, gdyby np. podczas brania Mukaty trafiła go czyjaś zabłąkana kula. Jego los ma się potoczyć inaczej w wypadku zrezygnowania przez George’a W. Busha z interwencji w Iraku. Specjaliści Mossadu przygotowali ponoć na tę okoliczność pożegnalny list Jasira Arafata, który odbierze sobie życie z powodu przewlekłej choroby i trudności ze skompletowaniem nowego rządu Autonomii. Zdaniem izraelskich mediów, podkomisja Izby Reprezentantów USA i urzędnicy Departamentu Stanu są doskonale wprowadzeni w zasoby izraelskiej wiedzy o przygotowaniach wojennych Iraku, znają też treść dokumentów znajdujących się w sejfach Mossadu i wojskowego wywiadu Izraela, Amanu. Hebrajskie media dają do zrozumienia, że Izrael dysponuje cennymi dla Amerykanów informacjami strategicznymi, dostarczanymi przez satelitę szpiegowskiego Ofek i sprawdzanymi przez izraelskich komandosów działających sporadycznie na terenach Iraku przylegających do Jordanii. Podczas ostatniej wizyty w Waszyngtonie premier Izraela, Ariel Szaron, zaproponował Amerykanom czynną współpracę izraelskich jednostek specjalnych. Nie wiadomo, czy Amerykanie przyjęli ofertę izraelskiego premiera mogącą przeszkodzić w kompletowaniu koalicji antyirackiej z udziałem państw arabskich. Wiadomo natomiast, że Biały Dom protestuje przeciwko ujawnianym w izraelskich mediach przeciekom z amerykańsko-izraelskich obrad strategicznych. Na polecenie premiera Szarona oficerowie śledczy Szabaku przesłuchują obecnie członków izraelskiej delegacji rządowej, którzy uczestniczyli w rozmowach z USA. W cieniu podejrzenia o ujawnienie treści negocjacji znaleźli się czołowi urzędnicy z najbliższego otoczenia premiera: minister Dan Meridor, doradca do spraw bezpieczeństwa państwowego Efraim Halewi,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2003, 2003

Kategorie: Świat
Tagi: Edward Etler