Czy Oranżada słucha Geremka?

Czy Oranżada słucha Geremka?

Dylematy młodzieżówki Partii Demokratycznej: z LiD czy samodzielnie Trwa dyskusja nad przyszłością lewicy. Jednym z najważniejszych jej aspektów jest kwestia przyszłości LiD. Czy SLD, SdPl i UP powinny nadal współpracować z centrową Partią Demokratyczną? I czy sami demokraci nadal chcą trwania koalicji? Wątpliwości w tej kwestii zasiał ostatnio prof. Bronisław Geremek. Jednak Partia Demokratyczna to nie tylko doświadczeni działacze, lecz również młodzież wkraczająca dopiero w życie polityczne. Jakie poglądy na przyszłość LiD głoszą młodzi działacze PD? Czy chcą iść z LiD, czy osobno? Fatum Partia Demokratyczna i jej poprzedniczki – Unia Demokratyczna i Unia Wolności nigdy nie miały szczęścia do młodzieżówek. Owszem, w latach 90. Unia przyciągała sporo inteligenckiej młodzieży, jednak był to związek bardzo burzliwy, niepozbawiony kryzysów kończących się rozwodami. Pierwszą młodzieżówką unitów było Stowarzyszenie Młodzi Demokraci. Organizacja w latach 90. działała prężnie i była obecna w wielu społecznościach lokalnych również poza głównymi ośrodkami miejskimi. Ten sielankowy obraz nie trwał jednak wiecznie. Gdy w roku 2001 Donald Tusk organizował rozłam w UW i razem z Maciejem Płażyńskim i Andrzejem Olechowskim tworzył Platformę Obywatelską, działacze Młodych Demokratów zwinęli swój banner i poszli do Platformy. Słoneczko na logo SMD zastąpiła „uśmiechnięta Polska”. Całą akcję animował Sławomir Nowak, dzisiaj prawa ręka premiera Tuska. Od tej pory Młodzi Demokraci są młodzieżówką PO, organizacją liczną, acz o nieprzesadnym stopniu ideowości swoich członków. Mniejszość członków SMD, która została przy Unii, utworzyła nową młodzieżówkę tej partii o nazwie Młode Centrum. Przemianę Unii na Partię Demokratyczną związek ten szczęśliwie przetrwał, a działacze MC startowali z list demokratów podczas zakończonych dla nich klęską wyborów w roku 2005. Wtedy grupa prominentnych polityków PD zaczęła rozważać sojusz z lewicą, z których to rozważań wykluł się dzisiejszy LiD. Tego zwrotu działacze MC zdzierżyć nie mogli i UW/PD po raz drugi w historii utraciła swoją młodzieżówkę, co jest absolutnym rekordem Polski w tej kategorii. Obecnie młodych działaczy i sympatyków PD skupia organizacja o nazwie Oranżada.org. Liczy ona – według przedstawicieli jej władz – kilkuset członków i sympatyków. Co jej działacze sądzą na temat przyszłości swojej partii i całego LiD? Czy istnieje pokoleniowa różnica zdań w łonie Partii Demokratycznej, czy też pałeczka w liberalnej sztafecie pokoleń nie została jednak zgubiona? Etos i wielcy ludzie – Do Partii Demokratycznej przyszedłem ze względu na wspaniałych ludzi, takich jak Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, czy Janusz Onyszkiewicz – mówi Robert Balcerowicz, członek Rady Krajowej PD i koordynator Oranżady.org w województwie zachodniopomorskim. – Gdy ci wspaniali ludzie doszli do wniosku, że należy zawrzeć sojusz z lewicą, to uznałem, że po prostu mają rację – dodaje. Niezależnie od pobudek zasadność tego porozumienia uznała większość młodych polityków PD. Problemy pojawiły się po niezbyt imponującym wyniku wyborczym. Jednak większość liderów Oranżady.org uważa, że LiD w obecnej formule należałoby zachować. O jednej partii w ogóle nie chcą rozmawiać – SLD musi szanować naszą odrębność, oni to lewica, my to centrum – mówi Tomasz Tyl, lider PD w Częstochowie i członek Oranżady.org. Ta opinia powtarza się niczym mantra w rozmowach z młodymi działaczami PD. LiD tak, ale tylko przy akceptacji naszego centrowego (a nie lewicowego) programu. Pytanie brzmi: co się stanie, jeśli SLD postawi na konsekwentnie socjaldemokratyczny program, czyli dokona osławionego zwrotu na lewo? Większości członków Oranżady.org ta perspektywa się nie podoba i bardzo chcieliby jej uniknąć. Co jeśli jednak stanie się ona rzeczywistością? – Wówczas będziemy musieli się rozstać – mówi Wojciech Borodzicz, przewodniczący Oranżady.org. Również w tej kwestii młodzi działacze mówią jednym głosem i tak naprawdę popierają stanowisko działaczy starszego pokolenia. Jeśli SLD przesunie się na lewo, to związek z demokratami przejdzie do historii polskiej polityki. Prawdę mówiąc, trudno liczyć w tym wypadku na inne zachowanie. Skoro ktoś nie uciekł do PO w chwili rozłamu lub przyszedł do UW/PD, gdy ta wegetowała na politycznym marginesie, to z pewnością – używając słów Roberta Balcerowicza – przyciągnęła go do tej formacji magia wielkich nazwisk. I zapewne zaakceptuje niemal każdą decyzję historycznych liderów, niezależnie od tego, gdzie ona ich zaprowadzi.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2008, 2008

Kategorie: Kraj