Rosjan coraz mniej uwiera świadomość, że ich kraj przestał być równorzędnym ze USA mocarstwem Za dobrze ciągle nie jest, ale jest znacznie lepiej niż choćby kilka lat temu. Rosyjscy socjologowie zauważyli ostatnio, że ich rodacy, skłonni do widzenia swej sytuacji życiowej głównie, a nawet jedynie w czarnych barwach, od pewnego czasu częściej… się uśmiechają. Informacja, na którą przeciętny Polak mógłby w pierwszej chwili zareagować zaledwie wzruszeniem ramion, nad Newą i Moskwą potraktowana została niczym symbol nowych czasów dla kraju, który po rozpadzie ZSRR przez całą dekadę nie mógł psychologicznie wyjść ze współczesnej „wielkiej smuty”. „Pod rządami Władimira Władimirowicza Putina Rosja powoli odzyskuje równowagę ducha”, pozwolił sobie na ostrożny optymizm znany badacz stanu ducha Rosjan, Jurij Lewada, relacjonujący wyniki tegorocznego marcowego sondażu Ogólnorosyjskiego Centrum Badania Opinii Publicznej, według którego – po raz pierwszy od bardzo dawna – obecnie 80% dorosłych Rosjan płci obojga codziennie się śmieje, a ponad połowa śpiewa i podśpiewuje pod nosem. Z badań prof. Lewady, przeprowadzonych na terenie całego państwa od Władywostoku przez Syberię i Powołże po Smoleńsk, wynika przy tym, że Rosjanie najchętniej śmieją się, kiedy są w trzyosobowym towarzystwie, i to niezależnie od wieku, wykształcenia, zawodu, miejsca zamieszkania i płci. Oczywiście – informuje internetowa strona instytutu – nie każdemu wciąż jest jednakowo do śmiechu i śpiewu. Zwłaszcza w tym drugim przypadku, zauważają socjologowie, widać dysproporcje w zależności od statusu zawodowego i standardu życia. Innymi słowy, częściej śpiewają młodzi i bogaci niż starzy i biedni. Codziennie, według raportu instytutu, śpiewa 70% studentów, 60% gospodyń domowych, 56% dyrektorów i… 46% bezrobotnych. Ważne jednak, podkreślają chętnie liczni interpretatorzy tego sondażu, że „rosyjskiej duszy znowu zaczyna się chcieć śpiewać”. Dwa lata temu, jak wykazywały badania, o śmiechu czy radości w społecznej skali w ogóle nie było mowy. „Ojczyzna podupada. Nawet szlachetna sztuka zakąszania dzisiaj znajduje się u nas w żałosnym stanie”, cytowałem wtedy moskiewski dziennik „Siewodnia”. W na poły żartobliwym, na poły poważnym tekście dziennikarze moskiewskiej gazety „pouczali” wówczas swoich czytelników, że pierwszym toastom powinny towarzyszyć małosolne ogórki, marynowany czosnek i kiszona kapusta, w drugiej turze do wódki doskonale pasują wędzone ryby i sery, a dopiero przy następnych kieliszkach przychodzi czas na sałatki z mięsem, szynki i wieprzowinę. „Jeśli brakuje wam pieniędzy, ograniczcie się do ogórków, topionego sera i pieczonych parówek, ale nie wlewajcie do gardła wódki bez zakąski. To nie w naszym zwyczaju”, apelowano na zakończenie. „Dusza rosyjska płacze”, napisała w tamtym czasie w jednej z korespondencji z Moskwy „International Herald Tribune”, już całkowicie na poważnie. Autor tych słów przywoływał opinie Fiodora Dostojewskiego, jeszcze z połowy XIX w., że Rosjanie mają głęboko zakorzeniony w społecznej świadomości pesymizm, który utrudnia im przystosowywanie się do wszelkich zmian, a zwłaszcza wymagających od nich aktywności, samodzielnej walki z przeciwnościami losu, stawiania czoła nieznanym wcześniej wyzwaniom. „Rosyjska choroba to przekonanie, że może być tylko gorzej, a cały świat jest diabła wart”, przytaczał słowa rosyjskiego pisarza nowojorski dziennik. Trzy lata później sytuacja wygląda już nieco inaczej. Zahamowany został np. ostry wskaźnik spadku urodzeń, uważany w drugiej połowie lat 90. w Rosji za sygnał – jak pisał w swoim raporcie o „Czterech twarzach Mateczki Rosji” prof. Władimir Szlapentoch – że „rosyjskie rodziny nie decydują się na dzieci, bo nie wiedzą, co może je czekać nie tylko za dziesięć lat, ale nawet za rok czy dwa miesiące”. Teraz na ulicach nie tylko Moskwy i Petersburga, odnowionego z okazji 300-lecia, ale także w zapadłych przysiółkach z dala od wielkich metropolii coraz częściej widać wózki z małymi dziećmi, zapełniają się na nowo dietskie sady, czyli nasze przedszkola. Statystyki tłumaczą te nowe socjologiczne trendy drgnięciem na skali społecznej zamożności dzisiejszych Rosjan. Okres władzy prezydenta Putina przyniósł krajowi – znowu, w odczuwalnej przez ludzi skali po raz pierwszy od rozpadu ZSRR – wzrost wskaźników ekonomicznych. Wysokie ceny ropy naftowej, wprowadzenie podatku liniowego w wysokości 13%, który sprawił, że wreszcie przynajmniej część Rosjan zaczęła w miarę uczciwie płacić podatki, a także
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety









