Angielski dziennikarz zdemaskował plagę rasizmu w ośrodku szkoleniowym policji w hrabstwie Cheshire Rob Pulling nałożył biały kaptur Ku Klux Klanu i chełpił się, że na służbie pobił Azjatę. Marzył o tym, aby „pogrzebać pakistańskiego bękarta pod torem kolejowym”. Zapowiedział, że poturbuje kolegę z Azji, tak że ten będzie żałował dnia, w którym urodził się Pakistańcem, bowiem należy oczyścić z takich ludzi cały ten p… kraj. Rob Pulling nie jest bandytą, neonazistą czy gangsterem, lecz angielskim policjantem, zobowiązanym do obrony życia i mienia wszystkich mieszkańców Zjednoczonego Królestwa. A raczej był stróżem prawa, gdyż stracił pracę w wyniku największego od kilkunastu lat skandalu w brytyjskiej policji. Okazało się, że wielu rekrutów ośrodka szkoleniowego policji Bruche w hrabstwie Cheshire otwarcie wyznaje rasistowskie poglądy i nienawidzi mniejszości etnicznych. W wyniku afery sześciu funkcjonariuszy podało się do dymisji, a dwóch zostało zawieszonych w pełnieniu obowiązków. Sprawą, która wywołała prawdziwy szok w społeczeństwie Wielkiej Brytanii, zajęła się Izba Gmin. Władze zapowiedziały podjęcie zdecydowanych działań mających na celu wyplenienie rasizmu w policji. Komentatorzy powątpiewają, czy to się uda. Rasistów zdemaskował reporter korporacji BBC, 28-letni Mark Daly. Pamiętał on, że w 1998 r. ówczesny szef policji Wielkiego Manchesteru, David Wilmot, przyznał, że panuje w niej instytucjonalny rasizm. Wilmot zapewniał jednak, że szowinizm i bigoteria wśród stróżów prawa zostaną wykorzenione. Daly postanowił sprawdzić, czy tak rzeczywiście się stało. W styczniu 2003 r. zgłosił się do ośrodka szkoleniowego Brunche jako kandydat na policjanta i został przyjęty. Oczywiście, w podaniu nie wspomniał, że jest dziennikarzem. Przez osiem miesięcy uczestniczył w szkoleniu, przy okazji potajemnie filmował kolegów miniaturową kamerą ukrytą pod kamizelką kuloodporną. W sierpniu władze policyjne wykryły jego prawdziwą profesję. Daly został na jedną noc osadzony w areszcie. „To było dziwne. Pracowałem jako policjant praktykant, interweniowałem w domowych kłótniach, zamykałem ludzi w celach. I nagle znalazłem się po drugiej stronie”, opowiada. Reporter został zwolniony za kaucją i formalnie oskarżony o to, że popełnił oszustwo w celu wyłudzenia policyjnej pensji (17 tys. funtów rocznie) oraz że zniszczył policyjne mienie, gdyż wywiercił otwór w kamizelce kuloodpornej, aby umieścić w nim obiektyw kamery. Dyrektorzy BBC oświadczyli, że pieniądze, które Daly otrzymał jako policjant, trafiły na specjalne konto i będą zwrócone co do pensa. Wyrazili też gotowość zakupienia nowej kamizelki. Tabloid „The Sun” w komentarzu redakcyjnym wyraził opinię, że Mark Daly wybił dziurę nie tyle w kamizelce kuloodpornej, ile w sercu zdeprawowanej brytyjskiej policji, dlatego zasłużył na medal. Oskarżenie jednak nie zostało wycofane. Władze nie szczędziły wysiłków, aby nie dopuścić do emisji filmu. Szef policji Wielkiego Manchesteru, Mike Todd, ostrzegł, że wobec BBC może zostać wszczęte dochodzenie. Zagroził też, że policja zerwie współpracę z tą korporacją, m.in. przy realizacji programu „Crimewatch” (odpowiednik polskiego „997”). Minister spraw wewnętrznych, David Blunkett, oskarżył BBC, że pragnęła stworzyć swą historię, a nie relacjonować. Kiedy jednak 21 października godzinny film „The Secret Policeman” trafił na telewizyjne ekrany, Blunkett musiał dokonać kłopotliwego zwrotu i przyznać, że ujawnione zostały rzeczy przerażające. Okazało się bowiem, że młodzi funkcjonariusze nie tylko mają kłopoty ze sformułowaniem prostych zdań i klną jak szewcy, ale także, że spośród 18 rekrutów w Brunche ośmiu okazało się rasistami. Prowodyrem był z pewnością Rob Pulling, który znieważał pamięć czarnoskórego nastolatka Stephena Lawrence’a, zamordowanego w 1993 r. Na skutek nieudolności policji londyńskiej sprawcy tej zbrodni nie zostali skazani. Autorzy raport sporządzonego w tej sprawie na polecenie rządu doszli do wniosku, że w stołecznej policji panuje instytucjonalny rasizm. Rob Pulling głosił, że Lawrence zasłużył na śmierć, zaś jego zabójcy powinni otrzymać immunitet dyplomatyczny. Chwalił się też, że darował białej kobiecie, która prowadziła samochód bez ubezpieczenia, ale azjatyckiego kierowcę ukarał za podobne przewinienie grzywną w wysokości wielu setek funtów. Koledzy Pullinga również nie kryli nienawiści wobec „Pakistańców i żółtków”. „Jestem rasistowskim bastardem”, chełpił się policjant Tony Lewin. Andy Hall opowiadał: „Zatrzymałem go, bo jest Pakistańcem, a ja jestem p… Anglikiem”. Policjant Streve Salkeld oznajmił, że podda kontroli samochód marki Jaguar
Tagi:
Marek Karolkiewicz