Czyszczenie tabliczek

Czyszczenie tabliczek

Kolejna fala nazewniczej obsesji radnych PiS w stolicy. Chcą zmienić aż 34 patronów ulic Już wyszła z mody piosenka z refrenem „gdzie jest ta ulica, gdzie jest ten dom…”, mimo to dosyć często mieszkańcy miast i osiedli muszą szukać ulic, które jeszcze niedawno miały zupełnie inną nazwę. Choć od transformacji ustrojowej minęło ponad 20 lat, wciąż powracają fale nazewniczego szaleństwa, czyszczenia planów miast pod hasłem dekomunizacji. Pierwsze takie zmiany, często o charakterze zasadniczym, przeprowadzano w latach 1989-1991. To wtedy pl. Dzierżyńskiego zamieniono na Bankowy, ul. Bieruta na Fieldorfa, Marchlewskiego na Jana Pawła II, Rewolucji Październikowej na Prymasa Tysiąclecia, a pl. Komuny Paryskiej na Wilsona. W planie Warszawy wydanym w 1994 r. jest specjalna strona wykazująca 71 zmian nazw ulic i placów. Kolejna fala przeszła przez miasto w 1998 r. Później zmiany miały charakter raczej porządkowy, bo do stolicy przyłączano kolejne dzielnice i trzeba było coś zrobić z nazwami, które się powtarzały. Mieszkańcy z coraz większą niechęcią odnosili się do zmian nazewnictwa, bo to powodowało ogromne kłopoty – konieczność wymiany dokumentów, pieczątek itd. W ostatniej dekadzie tak wielkich akcji już nie przeprowadzano. Dopiero teraz działacze samorządowi znów mają zajęcie, bo radni PiS na początek 2013 r. zapowiedzieli kolejną dekomunizację, a ci z PO obiecali, że sprawa szybko trafi do porządku dziennego posiedzenia Rady m.st. Warszawy. Czy to już będzie ostatni raz? Przy pomocy ekspertów z IPN policzono, że jeszcze 34 patronów stołecznych ulic jest jakoś związanych z tzw. okresem minionym. Wiceprzewodnicząca Rady Warszawy z ramienia PiS Olga Johann twierdzi, że Platforma mająca w tym gremium większość dała zgodę na zmianę 17 patronów. Są to w kolejności alfabetycznej: al. Armii Ludowej, ulice: Józefa Balcerzaka (Wrzeciono), Dąbrowszczaków (Praga), Bolesława Gidzińskiego (Okęcie), Kazimierza Grodeckiego (Bielany), Piotra Gruszczyńskiego (Służewiec), Franciszka Ilskiego (Rembertów), Jana Kędzierskiego (Bemowo), Kokoszków (Zacisze), Józefa Lewartowskiego (Muranów), Jana Paszyna (Wola), Henryka Raabego (Natolin), Lucjana Rudnickiego (Piaski), Michała Sobczaka (Boernerowo), Jana Szałka (Koło), gen. Waltera (Falenica), Związku Walki Młodych (Ursynów). Wahają się natomiast radni Ruchu Palikota, którzy są za, a nawet przeciw, bo akcentują, zresztą zgodnie z prawdą, że takie zmiany nazewnictwa powodują spore kłopoty dla mieszkańców, a w końcu czołowych komunistów w nazwach ulic już nie ma. Na tabliczkach zostali ci z drugiego garnituru. Sebastian Wierzbicki, wiceprzewodniczący rady z ramienia SLD, zapowiedział konsultowanie czarnej listy z kombatantami i weteranami, choć jedna z gazet podała, iż lewica nie będzie bronić tabliczek z „podrzędnymi aparatczykami”. Na pytanie, kiedy odbędzie się decydująca o wszystkim sesja rady, Sebastian Wierzbicki odpowiada powściągliwie: – PiS od dawna próbuje wprowadzić dekomunizację do porządku obrad sesji, ale ratusz zasłania się brakiem opinii Andrzeja Kunerta, sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Wiceprzewodnicząca Johann zapewniała, że stanie się to na pierwszej sesji w nowym roku, ale 17 stycznia wniosek nie był omawiany. Myślę, że nie odbędzie się to na jednej sesji, bo propozycji jest zbyt dużo i są zbyt kontrowersyjne. Na pewno nie dojdzie do tego szybko. Można więc przypuszczać, że obecna kampania czyszczenia tabliczek wcale nie jest na rękę władzom stolicy. Nie wykazują one entuzjazmu i próbują grać na zwłokę, bo spodziewają się niezadowolenia mieszkańców. Ale radni PiS są w tej kwestii bardzo natarczywi. Z kolei Andrzej Kunert wyjaśnia „Przeglądowi”, że Rada Ochrony Pamięci jest w takich wypadkach pytana, czy nie ma zastrzeżeń do proponowanych zmian. Zwykle konsultuje treść napisów na tablicach pamiątkowych czy pomnikach, ale wypowiada się też w sprawie nazw ulic. Co do najnowszej kampanii, na razie były tylko ustne zapowiedzi, że taka akcja w Radzie Warszawy jest przewidziana – tłumaczy profesor. Boksowanie z patronami Sebastian Wierzbicki, pytany, jak ocenia szansę realizacji SLD-owskiej inicjatywy nazwania ważnego warszawskiego ronda imieniem Edwarda Gierka, przyznaje: – PO jest sceptycznie nastawiona do naszego pomysłu, aczkolwiek wiemy, że nie będzie w tej sprawie dyscypliny w ich klubie. Jeżeli nie zmienią zdania i nas nie poprą, to przy sprzeciwie PiS i części PO tego nie przeforsujemy. W tej sytuacji będziemy musieli czekać, aż po wyborach zmieni się układ sił w radzie. Lider stołecznej lewicy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2013, 2013

Kategorie: Kraj