Nie dajmy się oszukać

Nie dajmy się oszukać

Reprywatyzacja będzie nas kosztować 47 miliardów złotych. Żeby zdobyć tę sumę, trzeba będzie komuś zabrać. Komu? Rozmowa z prof. Karolem Modzelewskim – Czy uważa pan, że prezydent powinien zawetować ustawę reprywatyzacyjną? – Tak. Uważam, że powinien ją zawetować z tych samych powodów, dla których zawetował ustawę o powszechnym uwłaszczeniu i ustawę o podatkach od dochodów osobistych. Tzn. z poczucia odpowiedzialności za stan finansów publicznych. Kiedy nie mają tego poczucia odpowiedzialności siły składające się na większość w Sejmie, musi je mieć prezydent Rzeczpospolitej. Taka jest jego konstytucyjna rola. – Rząd argumentuje, że ustawa reprywatyzacyjna jest ucieczką do przodu, bo inaczej Polska musiałaby więcej oddać, więcej zapłacić w wyniku procesów sądowych, tzw. małej reprywatyzacji. – Tak mówi wiceminister skarbu państwa, który występuje raczej jako rzecznik pewnej grupy interesów. Jest to bardzo wykrętny argument. Procesy reprywatyzacyjne toczą się od blisko 4 lat, więc wystarczy policzyć, ile do tej pory kosztowało to skarb państwa. A kosztowały ok. 50 mln zł. Porównajmy to z sumą 47 miliardów, którą się zamierza przeznaczyć na reprywatyzację. Wtedy skończy się wszelka dyskusja. Do tej pory zasądzono niewiele, bo sądy mogą zwracać tylko to, co zabrano z naruszeniem ówczesnego prawa. Dopiero obecna ustawa umożliwia dalej idące roszczenia. Prawda jest więc odwrotnością tego, co twierdzi wiceminister. Przytaczam kolejny argument: ustawa reprywatyzacyjna zamknie roszczenia osób mieszkających poza Polską. – A które z dotychczasowych roszczeń coś Polskę kosztowały? – W tej chwili żadne, ale mogą kosztować. Jest sprawa w sądzie w Nowym Jorku. O swoje upominają się również Niemcy. Jeżeli uchwalimy ustawę reprywatyzacyjną taką, jaką proponuje rząd, to w perspektywie naszego wchodzenia do Unii Europejskiej wszystkie organizacje niemieckich przesiedleńców będą oczywiście uważały, że została szeroko otwarta brama, przez którą oni powinni przejść. Nie należy się łudzić, że jak sobie zapiszemy w ustawie, że dotyczyć będzie ona tylko polskich obywateli, będzie to w Europie akceptowane przez wszystkie siły polityczne. Roszczenia będą. – A nie należy się odrobina sprawiedliwości tym, którym kiedyś zabrano? W ten sposób ustawa reprywatyzacyjna zamknęłaby pewien etap… – Tu przechodzi pan na płaszczyznę systemów wartości. Otóż systemy te ułożone są w rozmaite hierarchie. W jednej z nich, na samej górze, jest własność. To jest zresztą jedyne dla mnie wytłumaczenie, dlaczego “Solidarność” tak zdecydowanie opowiedziała się za reprywatyzacją. Bo “Solidarność” chce się uwiarygodnić jako siła prawicowa, a pojęcie prawicy zna głównie ze stalinowskich czytanek. Stara się zademonstrować przywiązanie do zasady, że własność jest najwyższą wartością w hierarchii wszelkich możliwych wartości. To istotnie jest bardzo prawicowe, takie z czytanki stalinowskiej. Mówi się czasami, że dyskusja o wartościach i dyskusja o pieniądzach to są dwie różne rzeczy. A nieprawda. Kiedy środki państwa są ograniczone, to pytanie, co z tych środków należy zaspokajać, w jakiej kolejności i w jakim stopniu, jest pytaniem o hierarchię wartości. Mnie nie “Solidarność” zdumiewa, nie AWS, bo już bardzo dużo wody upłynęło od tych czasów, kiedy w “Solidarności” obowiązywała naczelna zasada, że trzeba chronić słabszych. Teraz obowiązuje tam zasada, że trzeba chronić majętnych. Mnie najbardziej zdumiewa stanowisko Unii Wolności, która zawsze głosiła regułę poczucia odpowiedzialności za finanse państwa. Leszek Balcerowicz nauczył tę partię, i właściwie nas wszystkich, jednego: zawsze, gdy mówiono, że trzeba komuś dać, pytał: komu zabrać? – Więc: komu zabrać? – Na reprywatyzację, według oficjalnych szacunków, przeznaczyć mamy 47 miliardów złotych, po odjęciu podatku spadkowego będą to 44 miliardy. Na tę sumę złoży się 30 miliardów, które mamy uzyskać z prywatyzacji lub ze sprzedaży mienia publicznego. Praktycznie wyczerpuje to zasób środków, jakie państwo polskie może jeszcze sprzedać. Pozostałe 14 miliardów to zwrot w naturze. On obejmuje takie pozycje, jak ziemia z Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, która w przeciwnym razie mogłaby być wydzierżawiona albo sprzedana. A także nieruchomości, budynki mieszkalne, obiekty użyteczności publicznej, na przykład siedziby szkół, szpitali itd. Pozostańmy przy obiektach użyteczności publicznej, które, nie wiadomo dlaczego, traktowane są jako niczyje, a ich zwrot jako żadna strata skarbu państwa. Otóż te instytucje – szpitale, szkoły,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2001, 2001

Kategorie: Wywiady