Damaszek na celowniku Waszyngtonu

Damaszek na celowniku Waszyngtonu

Stany Zjednoczone zamierzają zmusić syryjski reżim do posłuszeństwa Syria prawdopodobnie nie uniknie sankcji ONZ. Waszyngton zamierza zmusić Damaszek do zmiany polityki, może nawet do zmiany reżimu. Syria stanęła w obliczu najpoważniejszego kryzysu od czasu wojny z Izraelem w 1973 r. Panarabska gazeta „Al-Szark al-Awsat” napisała, że między prezydentami obu krajów, Bushem i Asadem, rozpoczął się „taniec śmierci”. Zdaniem arabskiego komentatora, „jest bardzo prawdopodobne, że administracja USA rozpocznie wojnę z Syrią, aby odwrócić uwagę opinii publicznej od obecnych problemów Białego Domu”. Uczestnicy prorządowych manifestacji w Damaszku nieśli transparenty głoszące: „Syria nigdy nie będzie Irakiem”. Świadczy to o lęku prezydenta Baszara al-Asada i jego pretorianów, że może jednak czeka ich los reżimu Saddama Husajna. Damaszek znalazł się pod pręgierzem, gdy niemiecki prokurator Detlef Mehlis, prowadzący z ramienia ONZ dochodzenie w sprawie śmierci byłego wicepremiera Libanu, Rafika Haririego, opublikował swój raport. Hariri, polityk antysyryjski, zginął 14 lutego br. w wyniku eksplozji potężnej bomby w Bejrucie. W zamachu tym straciły życie 22 inne osoby, było wielu rannych. Trudno powiedzieć, czy jakieś elementy syryjskiego reżimu maczały palce w tej zbrodni. Jeśli tak było, oznacza to, że Allah odebrał zbrodniarzom rozum, gdyż śmierć Haririego przyniosła Syrii szkody, których rozmiarów wciąż nie sposób przewidzieć. W Libanie wybuchły gwałtowne protesty, które przerodziły się w „cedrową rewolucję”. Damaszek musiał się wycofać z Libanu po 29 latach obecności wojskowej w tym kraju. 12 października zmarł minister spraw wewnętrznych Syrii, Ghazi Kanaan, przez 20 lat prowadzący politykę swego kraju wobec Libanu. Według oficjalnej wersji, minister popełnił samobójstwo z pobudek patriotycznych, oburzony oskarżeniami pod adresem ojczyzny. Dziennikarze libańscy przypuszczają jednak, że Kanaan został wybrany przez rząd w Damaszku na kozła ofiarnego. Może on się okazać jedynym obarczonym przez Syrię winą za śmierć libańskiego polityka. Według ukazującego się w Bejrucie dziennika „The Daily Star”, zgon ministra spraw wewnętrznych otworzył w Syrii puszkę Pandory, a konsekwencje dla reżimu Asada mogą być nieobliczalne. Osiem dni po domniemanym samobójstwie Kanaana prokurator Mehlis ogłosił raport, w którym zarzucił władzom syryjskim utrudnianie śledztwa. Mehlis doszedł do wniosku, że mocodawcami zamachu mogły być osobistości z prosyryjskiego rządu Libanu, a także wysocy funkcjonariusze reżimu w Damaszku. Wśród sześciu wymienionych z nazwiska syryjskich dygnitarzy znaleźli się brat prezydenta, Maher al-Asad, dowódca Gwardii Republikańskiej, oraz szwagier Assef Szawkat, stojący na czele wywiadu wojskowego. W końcu października Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła jednomyślnie rezolucję wzywającą rząd Asada do współpracy z prokuratorem Mehlisem i jego zespołem. Rezolucja stwierdza, że Syria powinna aresztować wszystkich podejrzanych i umożliwić prawnikom ONZ ich przesłuchanie. Damaszek ma czas do 15 grudnia, aby zastosować się do zaleceń Narodów Zjednoczonych. Jeśli tego nie uczyni, ONZ może podjąć „dalsze kroki”, co należy rozumieć jako sankcje ekonomiczne. Decyzję Rady Bezpieczeństwa komentatorzy arabscy przyjęli bardzo krytycznie. Egipska „Al-Dżumhurija” napisała dobitnie, że ONZ zajmuje się jednym politycznym morderstwem, a powinna najpierw położyć kres masakrom w Palestynie i w Iraku i powiedzieć amerykańskim i izraelskim „okupantom”, aby wycofali się ze zdobytych ziem. Ale takie głosy niewiele pomogą Syrii. Prezydent Asad znalazł się w sytuacji bez dobrego wyjścia. Czy może przekazać najbliższych krewnych zagranicznym sądom? Gwardia Republikańska jest najwierniejszą podporą reżimu. Jak zareagują wojskowi na wydanie swego dowódcy? Jeśli syryjski lider ustąpi, autorytet reżimu legnie w gruzach. Nie wiadomo zresztą, jaki będzie ostateczny wynik śledztwa Mehlisa. A jeśli sam prezydent Syrii zostanie oskarżony o współudział w zamachu? Jeśli zaś Asad się nie ugnie, sankcje ekonomiczne będą nieuniknione. Syria, pozbawiona poważnych złóż surowców naturalnych, nie jest krajem bogatym. Co piąty spośród 18 mln mieszkańców kraju żyje w biedzie. Gospodarcze restrykcje mogą mieć skutki bardzo dotkliwe. Ibrahim Hamidi, komentator ukazującego się w Londynie panarabskiego dziennika „Al-Hayat”, ocenia, że Asad przygotowuje swój naród na sankcje. Reżim zgromadził zapasy paliw i dewiz,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 47/2005

Kategorie: Świat