PiS po przegranej lustracji postanowiło odegrać się na patronach ulic Co łączy Jana Brzechwę, Franklina Delano Roosevelta i Ludwika Waryńskiego? Wszyscy oni są patronami ulic, które zostały uznane za „formę okazywania czci i szacunku dla ideologii komunistycznej”. Jako tacy są przez rządzącą prawicę przeznaczeni do odstrzału. Dekomunizacją nazw ulic zajmuje się nieoceniony Instytut Pamięci Narodowej. Przygotowuje on obecnie listę nieprawomyślnych nazw ulic i placów. Efektem wytężonej pracy historyków zatrudnionych w IPN są listy wystosowane przez prezesa Janusza Kurtykę do władz Warszawy, Płocka i Mińska Mazowieckiego. Zawierają one listę „szczególnie rażących przykładów oddawania czci ideologii komunistycznej”. Każda pozycja zawiera uzasadnienie, tłumaczące miejskim radnym, dlaczego dla danego patrona nie ma miejsca na ulicach IV Rzeczypospolitej. Lektura listów podpisanych przez prezesa Kurtykę jest wielce pouczająca. Zawierają one bowiem sformułowania, które do tej pory można było spotkać jedynie w pismach o charakterze skrajnie prawicowym. Jak widać, w IV RP język ten trafił do pism urzędowych. Małą próbkę stanowi fragment atakujący bohaterów wojny domowej w Hiszpanii. Do odstrzału Ofiarą dekomunizacji mają paść m.in. dąbrowszczacy, czyli polscy żołnierze Brygad Międzynarodowych walczący w obronie demokratycznej Republiki Hiszpańskiej. Według prezesa IPN, są to żołnierze „polskojęzycznych” oddziałów walczących w czasie „wojny domowej i sowieckiej interwencji (sic!) w Hiszpanii”. Zdaniem IPN, dąbrowszczacy „ściśle współpracowali z sowieckim wywiadem” i byli realizatorami „stalinowskiej polityki na Półwyspie Iberyjskim”, dążącymi do „budowy w Hiszpanii państwa stalinowskiego” i „rozszerzenia zasięgu totalitarnego ZSRS [Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich – BM] na inne kraje Europy”. Prawdę mówiąc, aż trudno polemizować z takim natłokiem niedomówień i przeinaczeń. Wystarczy powiedzieć tylko, że nie wszyscy dąbrowszczacy (szczególnie w znaczeniu wszystkich Polaków walczących w obronie republiki) byli komunistami. W ich szeregach znajdowali się także socjaliści, anarchiści i syndykaliści. Jedno kłamstwo w liście Kurtyki trzeba jednak sprostować z całą pewnością. W Hiszpanii nie doszło do żadnej „sowieckiej interwencji”. W Hiszpanii znajdowało się co najwyżej 600 radzieckich oficerów – w większości politycznych. Świadomość tego mają również hiszpańscy senatorzy, którzy wyrazili zaniepokojenie atakami na dąbrowszczaków, uhonorowanych w 1996 r. przez hiszpański parlament przyznaniem obywatelstwa tego kraju. O ile dąbrowszczacy mogą liczyć na wstawiennictwo hiszpańskiego Senatu, to w o wiele trudniejszej sytuacji są inni patroni ulic znajdujący się na „liście Kurtyki”. Są wśród nich m.in. ministrowie spraw zagranicznych PRL, Zygmunt Modzelewski i Adam Rapacki, działacz SDKPiL, PPS i PZPR, prof. Henryk Raabe, czy inny działacz robotniczy, Juliusz Rydygier, zmarły w hitlerowskim obozie koncentracyjnym. Ofiarą dekomunizacji mają paść również inni wrogowie hitleryzmu: żołnierze Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. Jak to w życiu bywa, inicjatywa IPN zyskała wielu gorliwych naśladowców, którzy zamierzają przeprowadzić dekomunizację nazw ulic w innych miastach Polski. W Lublinie na cenzurowanym jest np. działacz PPS-Lewica, Jan Hempel, w Katowicach – wojewoda Jerzy Ziętek. Ten ostatni zyskał na Śląsku miano dobrego gospodarza. Wybudował największy w Polsce Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku (dziś nosi jego imię), specjalistyczne szpitale, a także Spodek – największą do dziś halę widowiskowo-sportową w Polsce. W 20. rocznicę śmierci, w listopadzie 2005 r., jego pamięć uczczono pomnikiem w centrum Katowic. Jego popiersie znajduje się też w holu Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, imię Ziętka nosi rondo koło Spodka, kilka podstawówek i Śląska Wyższa Szkoła Zarządzania. Jednak PiS i w tym wypadku jest bezwzględne. W sprawie Ziętka wypowiedział się Kazimierz Kutz. Wybitny śląski reżyser przypomniał zasługi Ziętka i zasugerował, że realizacja pomysłów IPN może się zakończyć czwartym powstaniem śląskim. Najciekawszym jednak przykładem dekomunizacyjnej pasji jest Wrocław. O ile w innych miastach prym wiodło PiS, to tutaj gorliwością postanowiła wykazać się LPR. Na czarnej liście znalazł się prezydent USA, Franklin D. Roosevelt – „bo sprzedał Polskę w Jałcie”. Zresztą Roosevelt na cenzurowanym jest również w Łodzi. Z kolei wrocławskim politykom prawicy nie podobają się także pisarka Stefania Sempołowska oraz Jan Brzechwa, na którego wierszach wychowały się całe pokolenia Polaków. Zapewne oglądali program „Errata do biografii” wyemitowany
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety









