Dlaczego Komisja Trójstronna stała się instytucją fasadową?

Dlaczego Komisja Trójstronna stała się instytucją fasadową?

Jan Guz,
przewodniczący OPZZ
Stała się fasadowa, bo nie są w niej podejmowane rozstrzygające decyzje. Komisja jest wadliwie umocowana prawnie, nie ma uprawnień do podejmowania decyzji ani inicjatywy ustawodawczej. Nie pracuje nad programami, nad długofalowymi koncepcjami ani nad strategią. Stała się wyłącznie instrumentem do opiniowania spraw i wydarzeń bieżących. Przewodniczącym komisji powinien być premier bądź wicepremier, jak kiedyś był prof. Jerzy Hausner. Powinna być mocniej osadzona w strukturach władzy. I wreszcie, jak coś się w komisji uzgodni, to tak powinno pozostać – wypracowane rozwiązania powinny być wdrażane.

Jerzy Langer, członek KK NSZZ „Solidarność” i Zespołu problemowego ds. prawa pracy i układów zbiorowych w Komisji Trójstronnej
Obserwujemy od sześciu lat, czyli od początku rządów tej koalicji, że tylko mówi się o dialogu, ale tego dialogu nie ma. Nie chodzi o to, byśmy byli w komisji po to jedynie, aby rozmawiać, ale by pracować, szukać optymalnych rozwiązań i dochodzić do kompromisów. Komisja Trójstronna stała się forum prezentowania przez organizacje pracodawców swoich problemów. Robią to również związki zawodowe, ale rząd przedkłada swoje pomysły i to się staje wiążące dla wszystkich.

Dorota Gardias, wiceprzewodnicząca Zarządu Głównego Forum Związków Zawodowych
W Komisji Trójstronnej wszyscy się spotykają, ale nie ma tam osób z uprawnieniami do podejmowania decyzji. Jeśli nawet jest minister, to on podlega premierowi, sam nie decyduje. Ale najczęściej nie ma nawet ministra, tylko dyrektor jakiegoś departamentu. Związkowcy przedstawiają propozycje, potem negocjują szczegóły, np. ustalają procenty, ale od paru lat tylko pracodawcy się dogadują z rządem. Rozmaite propozycje rządowe przedkładane są zbyt późno, nie ma czasu, by zapytać o zdanie prawników. Czy tak ma wyglądać dialog? Ciągle odrzuca się nasze propozycje z uwagi na kryzys. A podobno kryzys już się skończył. Rząd nie wywiązał się z podpisanego z nami pakietu antykryzysowego.

Jeremi Mordasewicz,
członek Komisji Trójstronnej z ramienia PKPP Lewiatan
Pracuję tam już 10 lat i widzę sporo powodów, dla których nie odnieśliśmy wielu sukcesów. Związki zawodowe reprezentują pracowników sektora publicznego, np. kolej, energetykę, górnictwo, nauczycieli, pocztę. Oni nie są poddani presji konkurencyjności. Pracodawcy natomiast reprezentują głównie sektor prywatny, np. meblarstwo, przemysł samochodowy, komputery, sprzęt AGD. Inaczej rozumiemy gospodarkę i często mówimy różnymi językami. Dla związkowców rząd jest pracodawcą, dla nas regulatorem. My wiemy, że podnosząc płace szybciej, niż rośnie wydajność, działamy samobójczo. Związkowcy nie mają takich ograniczeń. Firmy z udziałem skarbu państwa nie muszą się liczyć tak bardzo z konkurencją rynkową, nie dotyczy ich też tzw. płaca minimalna, o którą walczą. W kwestii przywilejów emerytalnych związki znalazły się w pułapce, nie mają odwagi przyznać, że przywileje górnicze są bardzo kosztowne, a kopalnie nie płacą zwiększonych składek emerytalnych. Jest więcej takich niedopowiedzeń i w tych sprawach trudno ze związkami negocjować. Związkowcy bronią pozycji swoich zakładów, które obawiają się nadciągającej konkurencji. Nie jest to grupa o jednorodnych interesach, często występuje szarpanina z innymi związkowcami, choć wszyscy chcą maksymalnych świadczeń ze środków publicznych.

Wojciech Warski, wiceprzewodniczący Komisji Trójstronnej z ramienia pracodawców (BCC)
Stosowane w komisji praktyki doprowadziły do tego, że stała się ona fasadą. We wszystkich negocjacjach strona związkowa posługiwała się ostatnio dyktatem: „Albo nasze rozwiązania, albo rozmów nie będzie”. Celem związkowców jest zatrzymanie wszelkich zmian. Niedawno słychać było zapowiedź przewodniczącego Piotra Dudy, że jeśli będą zmiany w prawie pracy, to związkowcy wyjdą i trzasną drzwiami. Ale to nie jest jedyny powód. Zbyt często rząd nie dotrzymuje terminów komunikowania się, a związki traktują to jako pretekst do uzasadnienia, że nie ma dialogu. „Solidarność” lansuje też tezę, że z tym rządem nie da się niczego załatwić.

Wydanie: 2013, 39/2013

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy