Dlaczego Polacy są tak bardzo podzieleni w ocenie konkubinatu (44% zdecydowanie przeciw, 43% zdecydowanie za)?

Dlaczego Polacy są tak bardzo podzieleni w ocenie konkubinatu (44% zdecydowanie przeciw, 43% zdecydowanie za)?

Wanda Nowicka,
Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny
Wszystko jest w porządku, nie ma czemu się dziwić. Jeżeli za dobre uważamy liberalne podejście akceptujące prawo jednostek do decyzji o wyborze odpowiedniej formy własnego związku, to postawy „za” świadczą o korzystnej sytuacji. Do tej pory nie było rzetelnej debaty publicznej na temat konkubinatu, mieliśmy natomiast niezwykle ostre ataki przeciwników krytykujących tę formę rodziny. Jednak mimo braku rzetelnej wymiany myśli społeczeństwo jest postępowe i liberalne, bo prawie połowa wypowiada się za konkubinatem jako formą dopuszczalną i akceptowaną na równi z innymi. Z tego samego powodu niewiele większa procentowo grupa jest przeciwko konkubinatowi. Gdyby u nas była rzetelna dyskusja na ten temat np. w telewizji, a nie tylko tendencyjne komentarze, gdyby przedstawiano prawdziwe doświadczenia ludzi, okazałoby się, że procent zwolenników tej formy byłby jeszcze wyższy. Pod tym względem wbrew stereotypom nasze społeczeństwo jest jednak postępowe i otwarte. Ludzie mający na co dzień do czynienia z tymi problemami wykazują zdrowy rozsądek, dostrzegają, że konkubinat jest jedną z form rodziny, akceptują go i to samo powinno zrobić państwo, skończyć z dyskryminacją w odniesieniu do tej sprawy, wyrównywać szanse. Każdy ma prawo decydować o własnym życiu, czy ma się żenić, czy wybrać formę konkubinatu. Państwo nie powinno oceniać tego negatywnie poprzez swój system prawny.

Urszula Krassowska,
dyrektor Działu Badań Społecznych Taylor Nelson Sofres OBOP
Na podstawie odpowiedzi widać, że to, co przez jednych jest akceptowane, przez drugich jest odrzucane. Trzeba wrócić do wiedzy ogólnej o naszym społeczeństwie, które jest katolickie, ale staje się coraz bardziej nowoczesne, akceptuje zastaną w rzeczywistości taką formę funkcjonowania dwojga ludzi. O ile wobec małżeństwa ludzi tej samej płci przeważają postawy zdecydowanie negatywne, o tyle konkubinat, choć nie ma zgody społecznej, wiele osób uważa za formę zasadniczo dobrą. Można to tłumaczyć tym, że w większości katolickie społeczeństwo wyznaje jednak katolicyzm odświętny czy przemyślany, staje się coraz bardziej otwarte i nie odrzuca życia bez ślubu. Jest to w jakimś sensie zgodne z duchem czasu. Działają tu powszechne prawidłowości. Za zasadniczo dobry uważają konkubinat ludzie lepiej wykształceni. Opinie pozytywne przeważają wśród 20-latków, natomiast respondenci mający 60 lat i więcej uważają konkubinat za coś zasadniczo złego. Znaczenie ma też miejsce zamieszkania, bo pozytywne nastawienie wykazują mieszkańcy dużych miast, od 100 do 500 tys. i większych. Wierzący i praktykujący uważają, że to coś złego, natomiast nieregularnie praktykujący i w ogóle niepraktykujący uznają konkubinat. Bardziej tradycyjni są rolnicy, gospodynie, emeryci i renciści, bardziej nowocześni – prywatni przedsiębiorcy, kierownicy, specjaliści.

Anna Sobecka,
posłanka LPR, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Spraw Społecznych i Rodziny
Należę do tej grupy, która uważa konkubinat za zdecydowanie zły. Wysoki wskaźnik odpowiedzi przeciwnych świadczy, moim zdaniem, o tym, że usiłuje się legalizować nieodpowiedzialność mężczyzn, aby mogli po pół roku zostawiać kobietę z dzieckiem w drodze albo w ogóle porzucić rodzinę po jakimś czasie. Do tego prowadzi po prostu legalizacja nieodpowiedzialności mężczyzn. Muszą oni być, tak jak kobiety, osobami odpowiedzialnymi, tymczasem w tym przypadku daje się im przykład nieodpowiedzialności.

Prof. Barbara Błońska-Fajfrowska,
posłanka UP, lekarz, przewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia
Takie postawy to wynik osobistych przekonań społecznych. Są wśród nich liczne opinie ludzi dopuszczających związki niesformalizowane. Świadczy to o tym, że przystosowujemy się do rzeczywistości, która jest taka, jaka jest. To często kwestia osobistych doświadczeń życiowych, które nierzadko bardzo zmieniają tradycyjne przekonania ludzi.

Prof. Anna Kwak,
socjolog rodziny
Nie ma na ten temat jednoznacznej odpowiedzi. Takie jest życie społeczne, że wybieramy poglądy, które nam odpowiadają, aprobujemy takie czy inne wartości. Tu nie ma prostych zależności, np. związanych ściśle z wiekiem. Co prawda, ludzie młodzi nierzadko zrywają z narzuconymi i przyjmowanymi zasadami, odpowiadają im nowe formy, ale nieformalne związki występują w różnych przedziałach wiekowych, bo to zależy od sytuacji życiowych ludzi.

Dr hab. Maria Kobayashi,
lekarz psychiatra, psycholog
Same liczby niewiele nam powiedzą. By zrozumieć powód podzielenia opinii w danej sprawie, trzeba zapytać, gdzie mieszkają rozmówcy, czy są wierzący, czy nie, ile mają lat itd. Zjawisko konkubinatu jednak istnieje i narasta – czy to komuś się podoba, czy nie. To tak jak język, do którego wchodzą nowe słowa. Przeciwdziałanie takim procesom jest równie skuteczne jak zawracanie Wisły kijem.

Prof. Krzysztof Kiciński,
socjolog moralności
Polacy są w wielu kwestiach dość skrajnie podzieleni, niemal po połowie, i to wcale nie jest ewenementem. Jeden z czynników podziału stanowi to, że ludzie nie mają dostatecznie wyrobionego poglądu w tej sprawie, więc ich odpowiedzi są dosyć przypadkowe. Gdy poglądy się nie wykrystalizowały, odpowiedziami rządzą los i to, czy w trakcie odpowiadania dany pogląd wyda się właściwszy. Dopiero pogłębione badania pokazują, jakie są rzeczywiste poglądy. Brak krystalizacji poglądów na konkubinat to efekt tego, że żadna ideologia etyczna w Polsce nie dominuje. Kościół, który raczej popychałby w kierunku dezaprobaty, w wielu kwestiach nie jest w stanie narzucić dominującego poglądu moralnego.

Prof. Krystyna Slany,
socjolog, UJ, autorka książki „Alternatywne formy życia małżeńsko-rodzinnego w ponowoczesnym świecie”
Jak wykazują badania socjologiczne, małżeństwo i rodzina lokują się na czele wartości wskazywanych przez Polaków. Są trwałym elementem struktury społecznej, ładu społecznego, trwałości i bezpieczeństwa. W historii polskiej tak naprawdę można było polegać tylko na rodzinie (widać to wyraźnie w czasie kryzysu społecznego czy zmiany społecznej). Dlatego nie należy się dziwić, że Polacy nie wybierają form nieznanych, niepewnych i niegwarantujących trwałości, deklarują wysoką wartość rodziny. Jednakże zachowania w sferze zawierania małżeństw i prokreacji daleko odbiegają od tych deklaracji. Apeluję o odejście od terminu konkubinat – ma znaczenie stygmatyzujące, obarczone pejoratywną konotacją. Konkubent, konkubina – to słowa nadużywane przez media przy pokazywaniu patologicznych zachowań rodzinnych. Konkubent zgwałcił, zabił dziecko, bił itp. Konkubina pijana. Kto chciały być konkubentem? Kohabitacja – to właściwy termin. Poza tym – jak żartobliwie pisze Mr Ogóreck – czy Polacy naprawdę wiedzą, co to jest konkubinast? Jakie warunki muszą być spełnione, aby był taki związek? Moje badania pokazują, że nie. Po rozmowie czy wykładzie często słyszę zdumione: „To ja kohabituję?”.

Wydanie: 19/2003, 2003

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy