Dlaczego Polska ciągle jest biedniejsza niż Czechy, Słowacja i Węgry?

Dlaczego Polska ciągle jest biedniejsza niż Czechy, Słowacja i Węgry?

Prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego
Miara zamożności społeczeństwa (przeliczenie PKB na głowę mieszkańca) nie jest doskonała, nie wyraża np. jakości życia. Jednak Czechy i Węgry od dawna były bardziej ekspansywne eksportowo, a ich gospodarki bardziej otwarte jeszcze w starym systemie, więc szybciej wdrażały rozwiązania rynkowe. Wprawdzie Polska wcześniej weszła w fazę transformacji, ale „cywilizacja rynkowa” na Węgrzech i w Czechosłowacji była wdrażana szybciej i to profituje. Kraje te są wyżej notowane w rankingu innowacyjności, a wykorzystanie pracy ludzkiej i stopa bezrobocia były korzystniejsze. Fakty są więc takie, że PKB per capita w Czechach wynosi 25 tys. euro, a w Polsce 15 tys., jednak różnica ta się zmniejsza i powoli doganiamy sąsiadów. Norman Davies w 1997 r. powiedział w wywiadzie, że Polska za 30 lat będzie bogatsza od Niemiec. Czy tak się stanie – nie wiadomo, ale dystans zmniejszamy, tym bardziej że na Węgrzech będzie spadek PKB, a w Czechach wzrost mniejszy niż 1%. Mamy szansę nadrabiania zaległości. Emigracja zarobkowa przywozi pieniądze, górujemy nad innymi zaradnością, bo Polacy są uodpornieni na dobre i na złe.

Prof. Jan Winiecki, ekonomista,
współzałożyciel fundacji Centrum im. A. Smitha
Zawsze byliśmy biedniejsi i nadal jesteśmy. Utrzymujemy się w tej normie. Obecnie przez przypadek mieliśmy szansę podskoczyć, bo tamtym krajom spadło, ale od dawna biedniejsze od Polski w Europie były tylko Rumunia, Bułgaria i Jugosławia. Parę krajów wyprzedziliśmy, np. Litwę, ale przed wojną byliśmy od nich bogatsi, jednak te, których poziom był porównywalny z Polską – Grecja, Hiszpania i Portugalia – zmniejszyły dystans do Zachodu, a nam się to nie udało.

Prof. Adam Gierek, europoseł
Powodem jest to, że w okresie przejściowym w Polsce niepotrzebnie otwarto granice dla handlu jednostronnego i doprowadzono do likwidacji wielu branż przemysłowych. Dotknęło to np. przemysł tekstylny, hutnictwo szlachetne, np. Hutę Baildon, i inne branże nawet na wysokim poziomie technologicznym, które nie wytrzymały konkurencji finansowej obcych banków. Winna też była arbitralna likwidacja pegeerów, co spowodowało, że wiele osób wpadło w straszną biedę. W Czechach taka sytuacja nie zaistniała, bo tam pegeery skomercjalizowano. Niestety u nas czas przejścia od systemu gospodarki centralnie planowanej do rynkowej został nie najlepiej wykorzystany. Być może Czesi i Słowacy wykorzystali nasze smutne doświadczenia i uniknęli porażek. A fakt, że na rozwój nauki, badania i wspieranie innowacyjności przeznaczamy proporcjonalnie o wiele mniej pieniędzy niż nasi południowi sąsiedzi, też nie jest bez znaczenia. Gospodarka polska nie jest na tyle konkurencyjna, by była bogata.

Dr Krzysztof Pawłowski, prezydent NLU-Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu
Ciągnie się za nami przeszłość, bo Czechosłowacja i Węgry były krajami wyraźnie bogatszymi od II RP. Jeszcze w czasach imperium habsburskiego były bardziej rozwinięte gospodarczo i cywilizacyjnie. A po II wojnie światowej wszyscy mieli ten sam hamulec, ale paradoksalnie to, co było naszą przewagą, że nie wprowadziliśmy pełnej kolektywizacji rolnictwa, teraz odbija się negatywnie. Rozdrobnione małe gospodarstwa niosą biedę. W innych krajach skolektywizowane gospodarstwa przekształciły się w duże przedsiębiorstwa kapitalistyczne. Im było dzięki temu łatwiej. Jednak Polacy mentalnie wcale nie są słabsi, są bardziej przedsiębiorczy. Szanse rozwojowe zatem wciąż mamy mocne. Jeśli kolejne rządy wykorzystają naszą innowacyjność i kreatywność, to nie tylko dogonimy, ale przegonimy Czechów, Słowaków, Węgrów…

Marek Kłoczko, sekretarz generalny Krajowej Izby Gospodarczej
Choć prognozy dla Węgier są minusowe, miały one jednak wyższy poziom zamożności mierzony wielkością PKB na głowę mieszkańca, głównie z powodu kapitału skumulowanego. Gdy Polska była pod zaborami, Węgry i w jakimś stopniu także Czechy stały się beneficjentami rewolucji przemysłowej. Wybudowano wtedy piękny Budapeszt, powstała nowoczesna infrastruktura. Choć Węgry przegrały w I i II wojnie światowej, to kraj nie został tak zniszczony jak Polska. Po wojnie więc ich punkt startowy był dużo lepszy. Polska też sporo ucierpiała w latach 80., kiedy po stanie wojennym byliśmy objęci embargiem Zachodu, co również spowodowało regres. I wreszcie reforma Balcerowicza, tzw. terapia szokowa, spowodowała kilkunastoprocentowy spadek PKB. Inne kraje regionu rozwijały się równomiernie i racjonalnie, były bardziej otwarte na świat i proeksportowe, spokojnie wchodziły w nową rzeczywistość bez szokowej terapii. Dopiero teraz odzyskujemy teren, a czas kryzysu światowego ujawnił zdrowe podstawy polskiej gospodarki. Możemy teraz prześcignąć najpierw Węgry i Słowację, a potem Czechy, bo szybciej odrabiamy dystans do całej Europy, którą objął kryzys.

Wydanie: 02/2010, 2010

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy