Dostają, co chcą

Dostają, co chcą

Bliski Wschód jest kolebką trzech wielkich religii. I niech bogowie mają w opiece ten region. Zwłaszcza teraz, gdy zajmuje się nim ekipa Trumpa. Amerykanie mają szczególny pociąg do tego, by tam, gdzie mają interesy gospodarcze, rozwiązywać konflikty drogą wojen. Pretekstem do nich może być wszystko. Łącznie, jak w przypadku Iraku, z kłamstwem o zagrożeniu bronią masowego rażenia. Na Bliskim Wschodzie nie ma świętych. Są za to gaz i ropa, czyli wielkie interesy. Są ogromne pieniądze, po które Amerykanie tak chętnie sięgają. Konkurencję do kasy eliminują. Namiastkę tego, jak działa ekipa Trumpa, pokazali w Warszawie wiceprezydent Pence i sekretarz stanu Pompeo. Konferencja miała być o bezpieczeństwie i pokoju. Miała. Bo Amerykanie i premier Izraela Netanjahu przyjechali do Warszawy, by głosić potrzebę wojny z Iranem. Jeśli coś w polityce globalnej da się zepsuć, na Trumpa można liczyć niezawodnie. Po tym jak Trump jednostronnie wycofał się z porozumienia z Iranem, które przy dużym udziale USA zostało zawarte w 2015 r., możemy się spodziewać powtórki tego, co Amerykanie zrobili z Irakiem. Pod równie fałszywym pretekstem. I mimo że porozumienie z Iranem do czasu Trumpa działało dobrze. Po warszawskiej konferencji można powiedzieć, że sprawdziło się arabskie powiedzenie, że wielbłąd ma swoje plany, a poganiacz swoje. Nie widać, by się sprawdziły polskie oczekiwania. Można było za to zobaczyć, jak bardzo politycy PiS mentalnie przypominają ekipę Trumpa. Jak bardzo podoba się im jego stosunek do opozycji, do mediów, wykorzystywanie luk w prawie i uzależnianie materialne w zamian za wierność polityczną. Amerykanie szybko i skutecznie uzależnili rządzącą ekipę. Wiedzą, że polski rząd niczego im nie odmówi. Że wystarczą piękne słowa o bliskim sojuszu i gwarancjach bezpieczeństwa, a Polska będzie kupować od nich droższy gaz i drogą broń. Że amerykańskie firmy będą w Polsce preferowane. Nawet kosztem interesów firm polskich. Ekipa Trumpa wie, że dostanie, co zechce. I to z nawiązką. Do tego stopnia, że Pompeo zaczął znowu się domagać odszkodowań za mienie utracone przez obywateli amerykańskich. Wyszedł pewnie z założenia, że skoro dla PiS i PO lata 1945-1989 to czarna dziura, więc i spłacenia Amerykanów w latach 60., za Gomułki, nigdy nie było. Takie są skutki kłamstw i głupoty, pożal się Boże, prawicy. Share this: Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email Click to print (Opens in new window) Print

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2019, 2019

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański