Pedofilia w rodzinie – problem wciąż zbyt słabo poznany Dr Joanna Stojer-Polańska – kryminalistyk z Uniwersytetu SWPS, zajmuje się badaniem tzw. ciemnej liczby przestępstw – nieobjętych przez statystyki kryminalne wskutek nieujawnienia ich przez organy ścigania. Pedofilia w rodzinie wydaje się w Polsce tematem tabu. – Tak, ten problem leży w obszarze tzw. ciemnej liczby przestępstw. Często nie zostają one formalnie zgłoszone policji, więc małe są szanse, by zajęły się nimi organy ścigania. Dlaczego tak się dzieje? – Jeśli chodzi o tego typu przestępstwa, zwykle dysponujemy tylko case studies, czyli opisami poszczególnych przypadków. Widząc, jak wiele z nich wyszło na jaw dopiero po latach, możemy szacować, jak duża jest obecnie skala przestępstw, o których nie dowiadujemy się wcale i które nigdy nie znajdą się w statystykach. Co więc mówią nam case studies? – Niewykrywanie i niezgłaszanie tego rodzaju przestępstw to wypadkowa wielu czynników, takich jak strach, wstyd, brak edukacji seksualnej i prawnej, manipulacja ze strony sprawców. Prawdopodobnie bardzo dużo przestępstw seksualnych nigdy nie zostaje rozliczonych przez wymiar sprawiedliwości. W przypadku czynów przeciwko nieletnim najczęściej pokrzywdzeni nie mówią o swoim dramacie, ponieważ są małymi dziećmi i nie mają świadomości, że to, co robi im ktoś bliski, jest czynem zabronionym. Co więcej, jeśli nawet z czasem osoby te zyskują świadomość, że są lub że były krzywdzone, często nie mają wsparcia z zewnątrz. Zdarza się, że inne osoby bliskie przekonują je, że nie ma sensu zgłaszać przestępstwa. Argumentują, że już na to za późno, czasem proszą, by nie utrudniać życia oprawcy – albo że będzie z tego więcej problemów dla pokrzywdzonego niż dla sprawcy. I w tym ostatnim mogą mieć trochę racji – bo rzeczywiście zdarza się, że zgłoszenie przestępstwa i następujący po nim proces są powodem tzw. wtórnej wiktymizacji. Trzeba jednak mocno zaakcentować, że to błędne koło i brak zgłoszenia nie prowadzi do niczego dobrego. Aczkolwiek znam przypadki, gdy pokrzywdzeni cierpieli w związku z tym, co wymiar sprawiedliwości zrobił z ich sprawą – np. przez brak podjęcia jej lub przesłuchiwanie bez poszanowania praw pokrzywdzonych. Sprawcy nie zostali ukarani, postępowanie umorzono. Z czego najczęściej wynikają takie sytuacje? – Tego typu przestępstwa są trudne dowodowo, zwłaszcza jeśli do zgłoszenia doszło po długim czasie od popełnienia przestępstwa. To często sprawy, gdzie słowo występuje przeciwko słowu, więc ciągną się latami i nierzadko kończą niskim wyrokiem lub umorzeniem z powodu braku możliwości ustalenia, co się wydarzyło. To może być kolejną traumą dla pokrzywdzonego. W takich sprawach przeszkodą w ukaraniu sprawcy mogą być też trudności społeczne. Bo proszę sobie wyobrazić rodzica, który dowiaduje się, że wystąpiły kontakty seksualne między jego dziećmi – pełnoletnim bratem i nieletnią siostrą. Które ze swoich dzieci ma chronić rodzic? Mamy także przepisy dające świadkowi możliwość odmowy udzielenia odpowiedzi na pytanie, jeśli naraziłoby to jego samego czy bliskiego na odpowiedzialność karną. To bardzo trudne sytuacje – i nie wiadomo znów, czy takich przypadków prawie się nie spotyka, bo ich nie ma, czy dlatego, że nie są zgłaszane. Przestępczość seksualna w rodzinie to słabo zbadane zjawisko. Tak samo gdy mamy do czynienia z gwałtem ojca na córce – czego świadkiem jest matka. Wyobrażam sobie, że trudno jej pójść na policję, szczególnie jeśli na to nakłada się np. zależność ekonomiczna. – Wobec tego są bezradne nawet najlepsze procedury, bo dzieci również są zależne ekonomicznie i emocjonalnie od krzywdzących rodziców. I dlatego, mimo że tego typu sprawy są ścigane z urzędu, zdarza się, choć rzadko, że to pokrzywdzeni – chodzi oczywiście o osoby dorosłe – są skazywani za składanie fałszywych zeznań. Mówią nieprawdę, bo chcą chronić sprawcę. Czytałam w jednym z uzasadnień, że wykorzystanie seksualne przez osobę bliską – np. ojca – ma bardziej zgubne skutki dla psychiki ofiary niż wykorzystanie przez obcą osobę. – Tak, gdyż zwykle przestępstwa popełniane przez kogoś bliskiego to sprawa rozciągnięta w czasie, a rzadziej jednorazowe zdarzenia. Do tego dochodzi kwestia zawiedzionego zaufania i to, że brak śladów przemocy powoduje, że trudniej o wsparcie z zewnątrz. W przypadku obcego sprawcy łatwiej o ludzkie współczucie i reakcję osób z otoczenia – rodzi się w nich chęć ukarania, złapania pedofila, pojawiają się










