Beton kruszeje. Jak poinformował szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Mieszko Pawlak, Andrzej Duda „wyraził wstępną zgodę na powołanie Agnieszki Bartol-Saurel na stanowisko Stałego Przedstawiciela przy UE w randze ambasadora”. Pawlak tłumaczył, że jakiś czas temu przyszło pismo od szefa MSZ Radosława Sikorskiego z prośbą o zgodę na kandydaturę „jednego ambasadora”, Agnieszki Bartol-Saurel, która ma zostać stałym przedstawicielem RP przy Unii, i „prezydent taką wstępną zgodę wyraził”. To pokazuje, mówił, że „gdy są zachowywane dotychczasowe dobre procedury, gdy jest przestrzegane prawo i obyczaj, to nie można mówić, że po stronie prezydenta jest jakieś blokowanie”. Dodał jeszcze, że spodziewa się, iż kandydatura pani Bartol-Saurel będzie opiniowana przez sejmowe komisje, a „później spodziewamy się kolejnego stosownego pisma do prezydenta w sprawie nominacji i mianowania nowej pani ambasador, stałego przedstawiciela RP przy UE”. Jak na dłoni widać zatem, że Duda swoim blokowaniem się zagrał i teraz chce z tego jakoś wyjść. Do tej pory nie podpisał nominacji nikomu, toteż Radosław Sikorski mógł sobie z niego kpić, że „prezydent strajkuje”. I w pewnym momencie w MSZ przestano się zastanawiać, czy dany kandydat będzie dobrze postrzegany w Kancelarii Prezydenta, czy nie, bo i tak nie miało to znaczenia. Dlatego zapowiedzi prezydenckiego urzędnika w sprawie Agnieszki Bartol-Saurel brzmią mało groźnie, bo ona już od października kieruje stałym przedstawicielstwem, zastąpiła Piotra Serafina, który będzie unijnym komisarzem ds. budżetu. Kieruje, aż furkocze, więc pomruki z Dużego Pałacu, że prezydent coś podpisze albo nie podpisze, to jedno, a realne życie – drugie. Oczywiście dziwne by było, gdyby w czasie prezydencji, która już za chwilę, Polskę w Brukseli reprezentował chargé d’affaires zamiast ambasadora, ale kraj jakoś by to przeżył. Agnieszka Bartol-Saurel zna Brukselę i tamtejsze gabinety jak własną kieszeń. Przepracowała tam 20 lat, m.in. od roku 2003 pracowała w Radzie UE, specjalizując się w obszarach polityki spójności i usług finansowych; od 2009 r. była odpowiedzialna za sprawy instytucjonalne i budżet UE, następnie zajmowała się Radą Europejską. W 2016 r. została dyrektorką gabinetu sekretarza generalnego Rady UE, a w 2022 r. dyrektorką generalną ds. komunikacyjnych w Radzie UE. Po wygranych wyborach Tusk ściągnął ją do Warszawy, na stanowisko sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, zajmowała się tam sprawami europejskimi, przygotowywała unijne szczyty, była tzw. szerpą polskiego premiera. Zna zatem wszystkich i oni ją znają. Kwestionowanie jej kandydatury tylko ośmieszyłoby Dudę. A dodajmy, że prezydent będzie miał ochotę odegrać podczas prezydencji jakąś rolę, więc wojna z polskimi dyplomatami w Brukseli nie jest mu potrzebna. Zwłaszcza że, jeśli przyjrzymy się ekipie, która będzie prezydencją administrowała, są to dyplomaci, którzy w MSZ pracowali za poprzedniej władzy, i to na ważnych stanowiskach. Ale to już inna opowieść. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
