Dyskretny urok stalówki

Dyskretny urok  stalówki

W Polsce zaczęła się epoka renesansu wiecznych piór Trudno znaleźć przedmiot, który w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy zrobiłby w Polsce taką karierę jak wieczne pióro. „Chętnie przyjęła kosztowne pióro wieczne z diamentem”, pisał ze zgrozą o osaczonej przez CBA Beacie Sawickiej słynący uczciwością swych dziennikarzy tygodnik „Wprost”. O „stosach wiecznych piór” znalezionych rzekomo u dr. Mirosława Garlickiego informowały podobne, równie wiarygodne media. Parę tygodni temu podano, iż zatrzymany został były wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas podejrzany o przyjęcie „kosztownego wiecznego pióra” i pieniędzy. I tak dalej… Wieczne pióro stało się u nas artykułem korupcyjno-dziękczynnym, wręczanym coraz częściej, coraz powszechniej, bez zachowania właściwych proporcji i uwzględnienia rangi sprawy. Aż rzecznik praw obywatelskich dr Janusz Kochanowski musiał wydać specjalną instrukcję, porządkującą żywiołowość wręczania wiecznych piór: „Dajemy kwiaty, koniak, czekoladki. Ale jeśli ktoś jest bardzo, bardzo zamożny, a operacja była bardzo, bardzo ciężka, to można dać pióro”, stwierdził pan rzecznik. Na fali rosnącej sławy wiecznych piór zaczęli jednak sięgać po nie także ludzie niezamożni, stosując je już nie do dawania, lecz do pisania. Przybywa podstawówek, w których dzieci, po krótkim debiucie z ołówkiem, doskonalą pismo za pomocą piór, nie długopisów. Na internetowych forach rośnie liczba dyskutantów wymieniających się uwagami o wadach i zaletach modeli piór i atramentów. Jest kącik porad dla osób leworęcznych, podpowiadający, jak unikać rozmazywania tekstu. Są producenci, którzy, jak Parker, organizują kampanie ładnego pisania. Wszystko to przekłada się na sprzedaż i ceny. Kupujemy już prawie milion piór wiecznych rocznie. Kilka miesięcy temu najniższe ceny nie przekraczały 3 zł, dziś najtańsze pióra w hipermarketach kosztują 5 zł. Brzmi to jak herezja, ale piszą one – dopóki nie zniszczy się im stalówka z kiepskiej stali – tylko trochę gorzej od kosztujących po kilka tysięcy złotych piór Caran d’Ache (wbrew pozorom nie rosyjskich, lecz szwajcarskich), Aurora, Faber Castell, Montegrappa, Omas, Visconti oraz wielu innych, ze stalówkami z 18-karatowego złota, platyny i rodu. Zapisz się do elity – Czy piszę piórem? No wie pan! A czym miałbym pisać?! Nie daj Boże długopisem?! – oburza się na moje pytanie prof. Andrzej Blikle, informatyk, używający na co dzień Montblanc Fryderyk Chopin, a w uroczystych chwilach Omas Lech Wałęsa, napełnionych czarnym atramentem. To dwa polskie akcenty w światowej ofercie piór wiecznych (trzecim i chyba ostatnim jest Aurora Papa, stworzone w 25-lecie pontyfikatu Jana Pawła II). Mamy też polski rekord w Księdze Guinnessa – Zbigniew Różanek zbudował największe piszące wieczne pióro świata – 2,2 m wysokości, 10 litrów atramentu. – Pióro to miły przedmiot. Jest bardzo osobiste, układa się do ręki, pozwala na cieniowanie kreski, stalówka stawia lekki opór – podkreśla prof. Blikle. Wprawdzie pisanie piórem się demokratyzuje, ale ciągle zachowuje odpowiednią temperaturę emocjonalną, aurę wtajemniczenia i elitarności. O piórach mówi się z czułością i sympatią, jak o przyjaciołach. „Pierwsze pióro wieczne dostałem od Ojca, tuż przed maturą, razem z zielonym atramentem (…). To było 40 lat temu. Dziś mam inne pióro i piszę nim do Taty z ważnych okazji”, wspomina jeden z internautów. Na temat uroku długopisów można zaś tylko znaleźć krótkie uwagi w rodzaju „długopisy są do d…”. – Długopis to suche, brutalne narzędzie. Pióro jest zaś twórcze w pisaniu, odpowiednie dla ludzi sztuki. Sami je kształtujemy, ścierając w określony sposób stalówkę podczas pisania – mówi Andrzej Pągowski, plastyk, twórca plakatów, właściciel ponad 50 wiecznych piór. Przy sobie nosi zwykle cztery, do pisania najczęściej używa Montblanc Meisterstuck 149, a do rysowania Rotring Core. Pisze zielonym atramentem, tak jak Ewa Wachowicz, była Miss Polonia i rzeczniczka prasowa premiera Pawlaka. Aleksander Kwaśniewski do pisania swych wypowiedzi używał zawsze pióra wiecznego, bo, jak mówił, miał wtedy pełny kontakt z tekstem oraz przyjemność skreślania. Pos. Michał Kamiński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, znawca i miłośnik piór, uważa, że pióro to symbol obyczajowego konserwatyzmu i najtańszy sposób uczestniczenia w ekskluzywnym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 22/2008

Kategorie: Kraj