Dzieciaty

Obudziłem się kilka dni temu przed świtem i tak w półśnie myślę sobie, a może nawet i śnię. Do tej pory moje góry to były Tatry i Karkonosze, a od dzisiaj moje góry to również Alpy i Pireneje. Jedyne morze, jakie mnie otaczało ze wszystkich stron, to był nasz stary i chłodnawy Bałtyk, a teraz, proszę uprzejmie, Morze Śródziemne, Morze Celtyckie, Morze Północne, a nawet Ocean Atlantycki i kanał La Manche. Tak mi się w życiu poprawiło, i to bez udziału batalionów Układu Warszawskiego. Ale moje państwo się powiększyło, granice padły, a głupota pozostała. Dowodem jest krakowska zadyma spowodowana chęcią przejścia przez miasto gejów i lesbijek w ramach festiwalu kultury. Jak powiedział ktoś z Ligi Polskich Rodzin, kultura może istnieć i bez pedałów. Nie pisałbym o tym, gdyby nie wzruszające oświadczenie Platformy Obywatelskiej, które wpadło w moje ręce, a brzmi ono tak: „Konserwatywne miasto, którego mieszkańcy żyją zgodnie z wartościami chrześcijańskimi, nie jest miejscem dla takich demonstracji”. To zdanie zostało napisane w mieście, w którym proponowała mi swoje usługi największa liczba „panienek nieciężkich obyczajów”, gdzie taksówkarz, kiedy wracałem o 3 w nocy z Piwnicy pod Baranami na ulicę Westerplatte, która znajduje się rzut beretem od Rynku, chciał mnie wieźć przez Wieliczkę, gdzie barmanka w największym krakowskim hotelu wlała mi w szklankę tak ordynarną podróbkę whisky, że o 4 nad ranem szedłem szukać jakiegoś całodobowego sanepidu i gdzie parking przyhotelowy w centrum kosztuje minimum 50 zł za dobę, co już jest wysoce niemoralne. I w tym mieście, które pod względem liczby oszustów i dziwek nie różni się niczym od pozostałych miast, liberalna Platforma dopatrzyła się jedynie wartości. A Wisława Szymborska i Czesław Miłosz, którzy stanęli w obronie organizujących przemarsz przez Kraków, pewnie niedługo zostaną solidarnie obwołani gejami. Myślę, że co prawda Kraków 1 maja wszedł do zjednoczonej Europy, ale Europa do Krakowa jeszcze nie dotarła. Ojciec trójki dzieci – piszę to na wszelki wypadek – Krzysztof Daukszewicz Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2004, 2004

Kategorie: Felietony