Dziennikarskie hieny

Dziennikarskie hieny

Paparazzi grzebią w śmietnikach gwiazd i bezpardonowo ingerują w każdą chwilę prywatności Podobizny posłów wymykających się z Sejmu na wakacyjny odpoczynek z bagażami w ręku, Edyty Górniak z nieznanym mężczyzną, Stevena Seagala z nieoficjalnej wizyty w szpitalu – to wszystko ostatnio aplikuje swoim czytelnikom „Super Express”. Przygotowując się do jesiennego starcia z dwoma konkurencyjnymi brukowcami, które wówczas się ukażą, redakcja postawiła na agresywną formułę, a więc także na zaczepne zdjęcia. Na tę chwilę z utęsknieniem czekają polscy kandydaci na paparazzich. Mają bowiem nadzieję, że bezpardonowa walka tabloidów o rynek wywoła popyt na ostrzejsze fotki. – Wszystko przed nami, bo zgodnie ze swoją definicją, tabloidy muszą żyć ze zdjęć – mówi dr Zbigniew Bajka z Ośrodka Badań Prasoznawczych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Czy polska prasa odkryje w końcu zasady, którymi rządzą się zachodnie media? Pierwsze skandalizujące zdjęcia znanych osobistości ujrzały światło dzienne pod koniec lat 50. ubiegłego wieku. Ich autorem był Włoch Tazio Secchiaroli, który odkrył, że dzięki fotografiom gwiazd przyłapanych w najmniej spodziewanych sytuacjach można nieźle zarabiać. Dwa lata później Secchiaroli posłużył jako pierwowzór postaci z filmu Federica Felliniego „Słodkie życie” – natrętnego fotoreportera Paparazzo, snującego się po ulicach Rzymu w poszukiwaniu gwiazd. Podobno nazwisko należało pierwotnie do przyjaciela Felliniego z dzieciństwa, lubiącego naśladować dźwięki wydawane przez natrętne insekty. W ten sposób cały świat poznał, kim są paparazzi. Szybko zaczęto określać ich mianem hien. Gwiazdy narzekają, że grzebią w ich śmietnikach i bezpardonowo ingerują w każdą chwilę prywatności. Ale bez paparazzich nie może istnieć kolorowa prasa. Codziennie dostarczają więc milionom czytelników pożywki do plotek. Współcześni paparazzi w swojej profesji osiągnęli mistrzostwo. Są wyposażeni w doskonały sprzęt ułatwiający im pracę – lornetki, podsłuchy i teleobiektywy. W razie potrzeby korzystają z helikopterów i motorówek. Śpią w kartonowych pudłach, podszywają się pod kogoś, przekupują informatorów. Potrafią dopaść upatrzone ofiary niemal wszędzie. Pewien paparazzo zrobił w restauracji zdjęcie Jennifer Lopez, dzięki czemu jej fani dowiedzieli się, że jedna z najseksowniejszych kobiet ma cellulitis. Fotograf wykorzystał chwilę, gdy zdejmowała futro i podniosła się jej sukienka. Kiedy gwiazda serialu „Seks w wielkim mieście”, Sarah Jessica Parker, urodziła swoje pierwsze dziecko, rywalizacja między fotoreporterami przybrała niemal formę walki. Trójka paparazzich poskarżyła się na fotografa dziennika „The New York Post”, który wyganiał kolegów, w szczególności konkurentów z Wielkiej Brytanii, z najlepszych miejsc, twierdząc, że nie mają prawa do pracy w USA. Modelkę Claudię Schiffer fotoreporterzy przyłapali, gdy baraszkowała nad basenem ze swym ówczesnym narzeczonym. Zdjęcia poszły za 130 tys. dol. Nic dziwnego, że gwiazdom puszczają nerwy i za wszelką cenę starają się bronić przed namolnymi atakami. Chris Martin, wokalista zespołu Coldplay, zdemolował samochód fotoreportera. Muzyk wściekł się, po tym jak wścibski paparazzo obfotografował go na plaży w Australii. Keith Richards, gitarzysta zespołu The Rolling Stones, zażądał, by zmieniono przebieg drogi wokół jego posiadłości, ponieważ jeżdżą nią fotoreporterzy. Podobne wymagania postawiła Madonna władzom brytyjskiej miejscowości Salisbury. Jennifer Aniston wytoczyła sprawę sądową magazynowi „Celebrity Skin” za publikację jej zdjęć w stroju topless. By wspomóc gwiazdy w ich zmaganiach z intruzami, w USA wprowadzono specjalne przepisy zaostrzające kary za naruszanie prywatności znanych ludzi. W Polsce pierwsi paparazzi pojawili się wraz z wejściem na rynek zachodnich pism ilustrowanych. Mimo to w Polsce ten zawód nadal raczkuje, a paparazzich z prawdziwego zdarzenia można policzyć na palcach jednej ręki. Niewiele zrobionych przez nich zdjęć wywołało skandal. Jako przykład udanej fotografii tego typu podaje się Katarzynę Figurę, uchwyconą w izbie wytrzeźwień. Znana stała się też sprawa Bogusława Lindy, który przed kilkoma laty wytoczył proces jednemu z tygodników za opublikowanie jego zdjęcia w kapciach. Aktor powołał się na prawo autorskie, które zabrania publikowania wizerunku osoby bez jej zgody. Sprawa sądowa zakończyła się ugodą finansową i wycofaniem pozwu. Nie wszyscy jednak dają się prowokować. Alicja Resich-Modlińska kiedyś zobaczyła w prasie swoją fotografię z kortu tenisowego.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 34/2003

Kategorie: Media