Wśród amerykańskich nastolatków wstrzemięźliwość seksualna staje się modna „Zakazany owoc”, „Znam miłość, nie seks”, „Głaszcz swego psa, a nie partnera na randce”, „Dziewicze terytorium”, „Prezerwatywa nie chroni serca”, „No sex machine” – koszulki i żółte opaski z takimi napisami stają się coraz popularniejsze w szkołach średnich USA. Noszą je dziewczęta, ale coraz częściej także chłopcy. Z dumą przyznają się do swej niewinności. Wielkie napisy na billboardach w Baltimore głoszą: „DZIEWICA: naucz swe dzieciaki, że to nie jest brudne słowo”. Według dziennika „Orange County Register”, obecnie jednak napis powinien brzmieć: „DZIEWICA: dzieciaki uczą naród, że nie jest to brudne słowo”. Konserwatywne media mówią o „nowej rewolucji obyczajowej”. Prawdą jest, że szczyt aktywności seksualnej amerykańskiej młodzieży przypadł na przełom lat 80. i 90. Od tej pory aktywność ta stale spada. Akcję rozpoczął w 1993 r. Kościół baptystów w Nashville, propagując hasło: „Prawdziwa miłość poczeka”. Inicjatywę poparły inne organizacje. Ruch abstynencji seksualnej błyskawicznie zdobył popularność. „Dziewictwo stało się częścią młodzieżowej kontrkultury”, napisał dziennik „Washington Post”. Od Nowego Jorku po Hawaje w szkołach średnich zaczęły powstawać kluby dziewic, których członkowie głosili dumę ze swojej czystości. Młodzi ludzie składali pisemną obietnicę w rodzaju: „Przysięgam Bogu, sobie, mojej rodzinie, przyjaciołom, przyszłemu małżonkowi i przyszłym dzieciom, że wytrwam we wstrzemięźliwości seksualnej aż do małżeństwa”. Formularze, najczęściej wielkości wizytówki, tak aby można było je nosić w portfelu lub w kieszeni, dostępne są w szkole. Szacuje się, że od 1993 r. ślubowanie „Prawdziwa miłość poczeka” złożyło około miliona amerykańskich nastolatków, drugie tyle podpisało podobne przyrzeczenia innych organizacji, nie zawsze o charakterze religijnym. Według Długoterminowego Studium Narodowego ds. Zdrowia Młodzieży, deklarację wstrzemięźliwości seksualnej aż do ślubu podpisało 10% chłopców i 16% dziewcząt, uczniów klas 7-12. Przyrzeczenie takie złożyła Danae Marquez z Portland i dotrzymała go przez trzy lata. „Wydawało się, że 18-letnia dziewczyna, taka jak ja, nie powinna być dziewicą. A jednak wciąż nią jestem, aczkolwiek na początku przyznanie się do tego było koszmarem i wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę”, opowiada Danae. 15-letnia Melissa Ulmer tak przedstawia swoje motywy: „Nie chcę martwić się o ciążę czy o chorobę weneryczną. Gdy jesteś w liceum i tak masz wiele problemów”. Beth i jej przyjaciółka Mary, 14-latki z Homestead (Floryda) ułożyły skrupulatny program, który pozwoli im na dotrzymanie przyrzeczenia: „Będę spotykała się z moim chłopakiem tylko w obecności kogoś z rodziny. Kiedy skończę 16 lat, zgodzę się na randki, ale tylko w miejscach publicznych. Nie mogę wystawiać siebie i partnera na pokuszenie. Obie moje siostry zaszły w ciążę jako nastolatki, ale ja chcę skończyć szkołę”, tłumaczy roztropna Beth, nosząca błyszczący znaczek z napisem: „1 plus 1 może równać się 3”. Uczniowie zazwyczaj zdają sobie sprawę, że dotrzymanie obietnicy będzie trudnym zadaniem. „Zwłaszcza w college’u nacisk okaże się ogromny. Ale zamierzam wytrwać, ponieważ przyrzeczenie jest częścią mojej osobowości”, zapewnia 17-letni Kenny Clayton. Jego kolega Ross uważa, że ruch wyrósł z potrzeby chwili: „Młodzi ludzie doszli do wniosku, że dorośli postawili na nich krzyżyk. Po prostu podjeżdżali samochodem i wrzucali prezerwatywy przez szkolne drzwi. Intencje mieli szlachetne, ale zarazem dali wyraz swemu przekonaniu, że nastolatki nie potrafią się kontrolować”. Komentatorzy zastanawiali się, czy ruch abstynencji rzeczywiście będzie miał wpływ na obyczaje seksualne licealistów. Okazało się, że w ciągu ostatniej dekady liczba ciąż wśród nastolatek spadła o 22%. Według raportu opublikowanego w październiku przez Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom Zakaźnym, 54% uczniów średnich zachowuje cnotę, tylko 46% jest aktywnych seksualnie. Przed dziesięcioma laty proporcje te przedstawiały się odwrotnie. Z 18,7% w 1991 r. do 14,2% w dekadę później spadła też liczba licealistów, którzy mieli czterech lub więcej partnerów seksualnych. Czy jednak ten fenomen jest następstwem ruchu „dumnych dziewic”? Sceptycy twierdzą, że przyczyny są bardziej złożone. Wielu młodych ludzi rezygnuje z seksu, aby niepożądana ciąża czy AIDS nie zablokowały im drogi do kariery. Inni uprawiają intensywny petting czy też preferują pieszczoty oralne, których, zresztą zgodnie z definicją prezydenta Clintona, nie uważają za akt miłosny. Doktor Allan Warren, który ma praktykę
Tagi:
Jan Piaseczny









