Dziurawe kapsułki pamięci

Dziurawe kapsułki pamięci

Polska kultura, nauka i polityka XX w. w oczach Andrzeja Dobosza

Zawzięte polemiki wokół TVP przesłoniły w ostatnich latach publiczną percepcję działań niszowej stacji koncernu, czyli TVP Kultury. W tym zaś dziale TVP odbywał się w ostatnich latach swoisty festiwal Andrzeja Dobosza, ongiś figury życia kulturalnego w Warszawie. Dobosz był epizodycznym bohaterem filmów „Rejs” (1970) i „Trzeba zabić tę miłość” (1972), w których wykreował role przekornego, młodego intelektualisty. W 1974 r. wyjechał do Paryża i tam przez ponad 30 lat kierował własną księgarnią polską. Powróciwszy do kraju, przeszedł od środowiska „Tygodnika Powszechnego” do szeroko pojmowanych kręgów pisowskich.

Mając w styczniu trochę czasu, trawiony tęsknotą za młodzieńczymi latami spędzonymi na Krakowskim Przedmieściu sięgnąłem do zapisów na YouTubie. Tam bowiem można znaleźć ponad 500 (!) czterominutowych „kapsułek pamięci” emitowanych w latach 2019-2022 przez TVP Kultura, w których Dobosz omawia spotkane na swojej drodze  postacie PRL-owskiego życia kulturalnego, naukowego i politycznego. Prawie wszystkie prezentowane w tym cyklu osoby odegrały jakąś rolę czy to w życiu Dobosza, czy też w środowisku intelektualnym i kulturalnym, do którego młody Dobosz aspirował. Większości poświęcony jest jeden odcinek, lecz niektóre postacie prezentowane są w kilku odsłonach.

Powiem krótko: oglądanie dzień po dniu kilkunastu portrecików jest bardzo pouczające i zaspokaja potrzeby nostalgiczne, przynosząc drobne korzyści poznawcze. Problem stanowi raczej osoba prezentera – niezmiennie zadowolonego z siebie starszego pana, celebrującego natrętnie wszystkie role i przewagi swojej młodości. Co gorsza, przenosi on do tych filmowych portrecików nieznośną manierę cechującą wiele jego drukowanych minifelietonów, czyli brak puenty podsumowującej dyskurs. W dodatku wygłasza on sporo wątpliwych sądów. Brakowi nadzoru historycznego ze strony TVP należy np. przypisać absurdalne stwierdzenie o udziale Hitlera w warszawskim pogrzebie generała SS Kutschery w lutym 1944 r.

Jak już pisałem, Dobosz od prawie ćwierćwiecza sytuuje się na polskiej prawicy. Nie należy on jednak do jej ideologów, nieliczne deklaracje ideologiczne serwowane są jakby en passant i w małym tylko stopniu funkcjonują w przestrzeni publicznej. Dobosz stara się przede wszystkim prezentować pewien rodzaj staroświeckiego erudycyjnego konserwatyzmu. Ale wszystko to jest wymuszenie wystudiowane i przez to zbytnio zrytualizowane. W połowie lat 60. Dobosz przybrał pozę „pustelnika z Krakowskiego Przedmieścia” i mimo upływu czasu ta rola, obecnie nieco inaczej akcentowana, kształtuje jego sposób postępowania i publiczny image. Poza perypatetycznego filozofa ma zaś przesłaniać fakt, że Dobosz przeważnie był nie twórcą, lecz tylko tworzywem, by zacytować przewrotnie antynomię rozpropagowaną ongiś przez niego w legendarnym filmie „Rejs”. Tym bardziej musi śmieszyć, iż reklamowa zajawka serii „Z pamięci” mówi o nim górnolotnie jako o „współtwórcy środowisk kulturalnych”. Dobosz, z wyjątkiem może filmowego epizodu około roku 1970, całe życie świecił światłem odbitym.

Zastanawiać musi, że ani w serii telewizyjnej, ani w esejach Dobosza wcale nie ma tak dużo kolorytu anegdotyczno-lokalnego z lat 1954-1980, kiedy to polskie życie intelektualne toczyło się w kilkunastu kawiarniach i lokalach istniejących na szlaku od ulicy Wiejskiej do Starego Miasta, a stołówka Związku Literatów Polskich w Domu Literatury przy placu Zamkowym stanowiła epicentrum tego świata. W tejże stołówce Dobosz stosował wyrafinowaną strategię przysiadania się do coraz to innych stolików, by nie uronić nic z zawirowań towarzyskich i politycznych. I co my z tego mamy? Słuchając prawie codziennie arcyzłośliwych uwag Antoniego Słonimskiego, Dobosz zapamiętał trzy, może cztery anegdoty, podobnie rzecz się ma w odniesieniu do innych postaci z warszawskich salonów. Dużo więcej lokalnego kolorytu PRL-owskiej inteligencji twórczej znajdziemy np. w wydanych w latach 90. zapiskach wybitnego krytyka Krzysztofa Mętraka.

W sumie więc olbrzymia seria „kapsułek pamięci” w wydaniu TVP Kultura jest czymś, co Anglosasi określiliby epitetem a mixed blessing (mieszane błogosławieństwo, czyli coś ma dobre i złe strony – przyp. red.). Jest to zamiar chwalebny, niekiedy frapujący, budzący też żywe uczucia nostalgii, ale zdecydowanie przekroczył możliwości fizyczne i intelektualne pewnego starszego już pana. Andrzej Dobosz został tu po prostu bezlitośnie wyeksploatowany do cna. Jakże krótka jest pisowska ławka ludzi kultury…

Prof. dr hab. Sergiusz Michalski jest emerytowanym profesorem historii sztuki

Fot. Michał Woźniak/East News

Wydanie: 11/2024, 2024

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy