Ekshumacja według IPN

Ekshumacja według IPN

Prof. Jan Widacki: Nie wiem, co śledztwu dało ustalenie biegłego, że gen. Władysław Sikorski należał do rasy białej, do „dość powszechnego w Polsce typu subnordyckiego”

Tekst jest skróconą wersją rozdziału „Generał Władysław Sikorski ofiarą komunistycznej zbrodni?”, pochodzącego z najnowszej książki prof. Widackiego „Detektywi na tropach zagadek historii”, wydanej przez Krakowskie Towarzystwo Edukacyjne – Oficyna Wydawnicza AFM, 30-705 Kraków, ul. Gustawa Herlinga-Grudzińskiego 1, tel.: (12) 252 45 93, e-mail: ksiegarnia@kte.pl.

Powody eksploracji wawelskich grobów bywały różne. Najczęściej otwierano je przy okazji rozmaitych prac remontowych lub konserwatorskich. Czasem decydowały względy badawcze, czasem, jak w przypadku św. Jadwigi, wymogi procesu kanonizacyjnego. Jednak sarkofag, a w ślad za nim trumnę gen. Władysława Sikorskiego otwarto z arcydziwnego powodu. Powodem tym było mianowicie śledztwo wszczęte przez Instytut Pamięci Narodowej z powodu – uwaga – podejrzenia popełnienia zbrodni komunistycznej! Tym, którzy z procedurą karną obeznani są słabiej, wyjaśniam, że śledztwo wszczyna się, gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Zatem w ocenie prokuratorów IPN zachodziło uzasadnione podejrzenie, że śmierć gen. Sikorskiego była zbrodnią komunistyczną. Na tle wielu oryginalnych pomysłów i podejrzeń IPN ten odznaczał się oryginalnością szczególną. (…)
Uroczysty pogrzeb [po sprowadzeniu szczątków do Polski – red.] odbył się 17 września 1993 r. Miał to być wedle zapewnienia ówczesnego metropolity krakowskiego kardynała Franciszka Macharskiego ostatni pogrzeb w grobach królewskich na Wawelu.
Z zupełnie nieznanych powodów przy okazji ekshumacji i przed ponownym pogrzebem nie dokonano fachowego zbadania zwłok przez lekarzy sądowych, poprzestając jedynie na powierzchownych ich oględzinach. Nie ubrano też – wtedy jeszcze była taka możliwość – zwłok w mundur ani nie udrapowano munduru na zwłokach. W Anglii bowiem ciało gen. Sikorskiego pogrzebano tak, jak wyłowiono je z wody, w samej bieliźnie.
Bez względu na to, czy podejrzenie zbrodni komunistycznej było zasadne, czy nie, a nawet czy było poważne, dało pretekst do szczegółowych badań zwłok Generała. Badania wykonane zostały przez specjalistów wielu dyscyplin sądowych, z wykorzystaniem najnowszych metod i technik.
Każde badanie poprzedzone być musi postawieniem pytania: co chcemy ustalić, jaką hipotezę chcemy empirycznie zweryfikować.
Nie wdając się w ocenę pytań postawionych ekspertom przez śledczych z Instytutu Pamięci Narodowej, przejdźmy od razu do ustaleń biegłych. Pierwszym rutynowym pytaniem, na które w takich sytuacjach biegli muszą odpowiedzieć, jest pytanie

o autentyczność zwłok.

W tym przypadku musiała to być odpowiedź na pytanie, czy badane zwłoki istotnie są zwłokami gen. Władysława Sikorskiego. Wprawdzie za autentycznością zwłok przemawiał fakt, że były one identyfikowane w 1943 r. przed pierwszym pochówkiem w Anglii, następnie ich historia jest znana: zwłoki ekshumowano z imiennego pojedynczego grobu Generała, przewieziono do Polski w 1993 r. i złożono w sarkofagu w krypcie św. Leonarda katedry wawelskiej, a ten otwierany był po raz pierwszy w roku 2008 właśnie w związku z tymi badaniami, nie było więc okazji do omyłkowego zamienienia zwłok, należało tę autentyczność potwierdzić. Tym bardziej że wedle spiskowych teorii, których nie brakowało, teoretycznie Anglicy mogli celowo podmienić zwłoki raz w 1943 r., a drugi raz przed wydaniem ich Polsce w 1993.
Najczęściej stosowaną metodą identyfikacji zwłok pozostaje ich rozpoznanie w drodze okazania. Metody tej nie można jednak stosować w przypadku, gdy destrukcja zwłok na skutek odniesionych obrażeń lub na skutek naturalnego procesu rozkładu ciała jest znaczna.
Inną metodą identyfikacji, często stosowaną, jest ich zdaktyloskopowanie. Badanie daktyloskopijne ma jednakże sens jedynie wtedy, gdy dysponuje się kartą daktyloskopijną zawierającą odbitki wzorów linii papilarnych, wykonane za życia osoby, której zwłoki się identyfikuje. Skuteczną metodą identyfikacji, jak już wiemy, jest porównanie stanu uzębienia z dokumentacją stomatologiczną. Trzeba jednak taką dokumentacją dysponować. Dla identyfikacji grupowej znaczenie mają takie właściwości zwłok jak płeć, wiek, wzrost. Płeć rozpoznać można z całą pewnością w przypadku zachowania drugorzędnych cech płciowych, zaś ze znacznym prawdopodobieństwem, gdy badane zwłoki są zeszkieletowane (głównie po ocenie kształtu miednicy, ale także po ocenie wielkości czaszki, statystycznie większej u mężczyzn). Wiek, jak wiemy, ocenia się po stanie skostnienia szwów czaszkowych i uzębienia, w szczególności po stopniu starcia powierzchni zgryzowych. Pomocniczo można uwzględniać jeszcze inne parametry, takie jak np. stan skostnienia chrząstki główki kości ramieniowej.
Wzrost ocenia się, mierząc długość ciała, a w przypadku zeszkieletowania zwłok, mierząc kompletny szkielet w ułożeniu anatomicznym. W sytuacji, gdy szkielet jest niekompletny lub nie znajduje się w ułożeniu anatomicznym, mierząc kości długie i przeliczając wynik wedle różnych, wystandaryzowanych przeliczników, opierających się na stwierdzeniu statystycznej zależności między długością kości długich a długością całego ciała. Dysponując czaszką i wykonanym za życia rentgenogramem głowy lub zdjęciem, można dokonać tzw. superprojekcji, nakładając na siebie zdjęcie czaszki i jej rentgenogram lub fotografię (w skali 1:1) i sprawdzając, czy tzw. punkty kraniometryczne wzajemnie sobie odpowiadają. Odtwarzanie wyglądu metodą Gierasimowa lub metodami komputerowymi (bazującymi na założeniach Gierasimowa) daje tylko wygląd przybliżony, z zasady nienadający się do identyfikacji indywidualnej. Jednak wszystkie metody identyfikacji grupowej zwłok, nie potwierdzając autentyczności, a co najwyżej ją uprawdopodabniając, mogą stanowić kategoryczną podstawę do wykluczenia autentyczności. Na przykład gdy wiemy, że osoba, której domniemane zwłoki identyfikujemy, zmarła w wieku 70 lat, a badana czaszka należała do osoby 40-, 50-letniej.
Autentyczność zwłok Władysława Sikorskiego sprawdzano dostępnymi metodami. Pierwsza z nich to metoda badań DNA.
Skuteczne zastosowanie tej metody wymaga albo posiadania niebudzących wątpliwości co do swej autentyczności śladów biologicznych pozostawionych za życia przez osobę, której domniemane zwłoki są identyfikowane, albo dysponowania niebudzącymi wątpliwości co do autentyczności zwłokami osoby blisko spokrewnionej ze zmarłym, albo [istnienia] jego żyjących bliskich krewnych. Bez takiego materiału porównawczego identyfikacja przez badanie DNA nie jest możliwa.
Badania identyfikacyjne DNA wykonali biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, dr Tomasz Kupiec i dr Wojciech Branicki. Rozpoczęto, zakończone niestety niepowodzeniem, poszukiwania materiału biologicznego pochodzącego od Generała na rzeczach jego osobistego użytku znajdujących się w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Udało się natomiast uzyskać materiał porównawczy do badań od pani Ewy Wojtasik,

żyjącej krewnej

ze strony matki Władysława Sikorskiego. Materiał pobrany do badań ze zwłok Generała (próbka materiału kostnego, włosy) pozwolił na uzyskanie pełnych profili DNA w zakresie polimorficznych markerów DNA typu STR zlokalizowanych na chromosomach autosomalnych oraz na chromosomie Y (chromosom męski). A zatem nie ulegało wątpliwości, że badane próbki materiału biologicznego pochodzą od mężczyzny.
Ponieważ dysponowano materiałem porównawczym, pochodzącym od krewnej w linii matczynej, zanalizowano polimorficzne sekwencje regionów HVI i HVII mitochondrialnego DNA. Zarówno w materiale dowodowym pochodzącym ze zwłok gen. Sikorskiego, jak i w materiale porównawczym stwierdzono obecność takiego samego profilu mtDNA. Pozwoliło to na przyjęcie, że badane zwłoki rzeczywiście są zwłokami gen. Władysława Sikorskiego. Jak wyliczyli biegli, oznaczony profil mtDNA mógł się pojawić u 1 na 1294 niespokrewnione osoby. Z matematycznego punktu widzenia prawdopodobieństwo, że są to zwłoki Sikorskiego, jest równe 99,92%, co daje praktyczną pewność.
Analiza polimorfizmu genu HERC 2 odpowiedzialnego za dziedziczenie koloru oczu pozwoliła oznaczyć w nim genotyp C/C. Pozwoliło to biegłym stwierdzić, że próbki pochodzą od mężczyzny, który prawdopodobnie miał niebieskie oczy (prawdopodobieństwo rzędu 80%), co dodatkowo utwierdza w przekonaniu, że badane zwłoki są zwłokami Generała, który rzeczywiście miał oczy niebieskie.
Można więc powiedzieć, że eksperci z Instytutu Ekspertyz Sądowych, dr Tomasz Kupiec i dr Wojciech Branicki, badaniami genetycznymi potwierdzili autentyczność badanych zwłok.
W tej sytuacji nie bardzo wiadomo, po co dla potwierdzenia tożsamości zwłok stosowano dodatkowo metody antropologiczne. Z metodologicznego punktu widzenia bowiem to, co ustalono metodą pewną (badaniami genetycznymi), sprawdzano czy potwierdzano metodą ewidentnie pomocniczą, dającą co najwyżej wynik prawdopodobny. Ze śledczego punktu widzenia był to również nonsens. Prowadzący śledztwo Instytut Pamięci Narodowej zlecił biegłemu antropologowi (mgr Andrzej Czubak) ustalenie takich cech przyżyciowych „osoby pochowanej jako gen. Sikorski” jak „typ rasowy, płeć, wiek i wzrost”. Zlecili też „odtworzenie wyglądu twarzy, na podstawie zdjęć tomograficznych”. Dość przypomnieć, że po badaniach genetycznych nie było już wątpliwości co do autentyczności zwłok. Dostarczony do badań antropologicznych szkielet był uprzednio badany w Zakładzie Medycyny Sądowej przy okazji sekcji ekshumowanych zwłok, a ustalenie płci zmarłego, długości zwłok i wieku osoby jest przy przeprowadzeniu sekcji rutynowe. Odtworzenie wyglądu gen. Sikorskiego („na podstawie zdjęć tomograficznych”), którego niewątpliwe zwłoki badano, było kolejnym zleceniem zabawą na koszt podatnika. Ikonografia gen. Sikorskiego jest bogata, zachowane są jego realistyczne portrety i setki zdjęć. Do czego w śledztwie potrzebne było ustalenie „typu rasowego”, do którego przynależał gen. Sikorski, doprawdy trudno zgadnąć. Nie wiem, co śledztwu dało ustalenie biegłego, że gen. Sikorski należał do rasy białej, do „dość powszechnego w Polsce typu subnordyckiego”? Do podobnego wniosku można było dojść na podstawie licznych fotografii Generała. Czy wyeliminowanie rasy czarnej i żółtej pchnęło śledztwo IPN na zupełnie nowe tory?
Biegły antropolog obliczał wzrost gen. Sikorskiego w oparciu o pomiary długości kości długich, które przeliczał wedle przeliczników Trottera: 173,2 cm (+- 4,3) lub 174,5 cm (+-4,3), Rolleta-Manouviera-Pearsona: 168,2 cm lub 169,5 cm, oraz Fully-Pinneau: 173,8 cm lub 173,5 cm.
Biegły wyliczył też średnią arytmetyczną z tych wyników, która wynosiła 171,5 cm (+- 4,3 cm).
Krótko mówiąc, na podstawie pomiarów kości długich przy zastosowaniu trzech różnych przeliczników (wystandaryzowanych na trzech różnych populacjach) biegły antropolog ustalił, że wzrost gen. Sikorskiego mieścił się w przedziale od 167,2 cm do 174,8 cm.
Medycy sądowi, dysponując kompletnymi zwłokami w ułożeniu anatomicznym, zmierzyli ich długość, która wynosiła ok. 167 cm.
Badania biegłego antropologa z IES, a już zwłaszcza ich opis, pokazują, jak w sytuacji

badania szczątków postaci

historycznych konieczne jest zachowanie dystansu, powstrzymanie emocji, które przy okazji badań tak niezwykłych przypadków są czymś naturalnym. Jeśli biegły (tak jak biegły Andrzej Czubak z IES) uczynić tego nie potrafi, szybko wykracza poza ramy nauki i jej rygory metodologiczne. Do jakich wniosków doszedł biegły antropolog zadumany nad szczątkami gen. Sikorskiego? Z badań szkieletu wnioskował, że Sikorski „był odpornym na trudy tamtych niebezpiecznych czasów”. Ze szkieletu wyczytał też, że Generał „był znakomitym piechurem, mimo upływu lat dbającym o kondycję”. Dalsze wnikliwe badanie szkieletu pozwoliło na jeszcze bardziej oryginalny wniosek: „mimo że nieraz widziano go podpierającego się laską, dalej nie rezygnował z dalekich podróży”. Dokonana na podstawie czaszki rekonstrukcja oblicza Generała oczom biegłego antropologa „ukazała twarz człowieka dzielnego, zdeterminowanego, przecież już niemłodego, ale ciągle z piętnem walki na czole”!
Jak to się ma do nauki antropologii? Nijak. Są to rozważania z zakresu zarzuconej na początku XIX wieku „fizjonomiki”, która próbowała ustalić związek między rysami twarzy a charakterem.
Ale te ustalenia, będące w pewnym stopniu sprowokowane przez klimat, jaki roztoczono nad tym dziwacznym śledztwem, a także przez pytania organu procesowego, stanowiły jedynie niewiele znaczący margines. Badania szczątków gen. Sikorskiego stanowią niewątpliwie nową jakość w badaniach nauk sądowych na użytek historii, a już w szczególności w badaniach grobów wawelskich. Nic w tym zresztą dziwnego, ostatnie takie badania wykonano przed blisko 40 laty. Od tego czasu w naukach sądowych nastąpił ogromny postęp. W badaniach szczątków gen. Sikorskiego – jak w żadnych dotąd – udział wzięła cała rzesza wybitnych specjalistów z różnych dziedzin. Zastosowano nowe, dotąd w takich badaniach niestosowane metody, w szczególności badania genetyczne.
Instytut Ekspertyz Sądowych, jak już wiemy, poprzez badania genetyczne potwierdził autentyczność zwłok gen. Sikorskiego. Natomiast zasadnicze badania wykonane były w krakowskim Zakładzie Medycyny Sądowej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wykonywał je kilkuosobowy zespół złożony z lekarzy (dr Krzysztof Woźniak, dr Adam Gross, dr Tomasz Konopka), kryminalistyka (mgr Jerzy Pohl) oraz toksykologa (prof. Małgorzata Kłys).
Korzystano też z pomocy i konsultacji specjalistów z różnych innych dyscyplin, takich jak radiologia, histologia, biologia i mikrobiologia, dendrologia i oczywiście kryminalistyka.
Do Zakładu Medycyny Sądowej dostarczono wyjętą z sarkofagu gen. Władysława Sikorskiego w krypcie św. Leonarda opieczętowaną trumnę drewnianą. W jej wnętrzu znajdowała się zalutowana trumna metalowa. W trumnie tej, w rozpiętym białym worku foliowym na zwłoki spoczywało ciało zawinięte w dwa grube koce barwy zielonkawo-brunatnej. Były to, jak odnotowano w protokole, „zwłoki mężczyzny około 167 cm długości”. Ze zwłok pobrano próbki do badań mikrobiologicznych, po czym zwłoki przewieziono do Zakładu Diagnostyki Obrazowej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie w celu wykonania ich badań radiologicznych. Następnie przystąpiono do oględzin zewnętrznych zwłok.
Licząc od góry, zwłoki odziane były w koszulę („koszula po bokach z nieregularnymi ubytkami; podczas zdejmowania

rwała się w palcach.

W rejonie prawej pachy sfałdowany materiał podkoszulka – poza tym rejonem oraz górną taśmą podkoszulka – ta część odzieży nie do oddzielenia od zwłok”).
W rejonie miednicy stwierdzono „dwie warstwy materiału – wierzchnia o typie ocieplacza, głębiej położone spodenki”.
Dokonując oględzin zwłok, biegli stwierdzili „powłoki miękkie o ciemnobrunatnym zabarwieniu, rozmiękłe, łatwo rozrywające się. W dolnej części twarzy, po lewej stronie nieregularne przerwanie ciągłości o poziomym przebiegu – od rejonu kąta ust do rejonu małżowiny usznej – o brzegach nierównych. Powłoki przedniej i tylnej powierzchni tułowia zachowane bez naruszeń ciągłości na powierzchni”. Innymi słowy, powłoki skórne nie były przecięte. Zwłoki nie były zatem dotąd sekcjonowane.
Oględziny i wykonana sekcja pozwoliły na przyjęcie następujących ustaleń. Dość daleko posunięty rozkład zwłok był różny w różnych partiach ciała. Jeśli idzie o stwierdzone obrażenia, to sekcja wykazała następujące:
” – rany powłok lewej strony twarzy;
– złamania kości czaszki w postaci ograniczonego złamania stropu i ścian lewego oczodołu oraz włamania fragmentu kostnego stanowiącego dolną ścianę zatoki czołowej, z utkwionym w nim fragmentem drewna;
– złamanie barkowego końca prawego obojczyka;
– złamania sześciu prawych żeber, w tym jednego dwukrotnie;
– złamania dziesięciu lewych żeber, w tym trzech dwukrotnie i jednego trzykrotnie;
– złamania trzonu prawej kości łokciowej z powstaniem odłamu pośredniego o charakterze klinowatym;
– spiralnego złamania trzonu kości udowej, z powstaniem odłamów pośrednich;
– złamania prawej kości piętowej w obrębie podpórki kości skokowej”.
Wyniki sekcji uzupełniło badanie radiologiczne, które uwidoczniło nadto złamania wyrostków poprzecznych kręgów lędźwiowych po stronie prawej oraz złamanie części dalszej prawej kości strzałkowej.
Jak zapisano w protokole sekcji, „wśród niedających się wyodrębnić resztek tkanek miękkich szyi ujawniono kręgi odcinka szyjnego kręgosłupa oraz kość gnykową, chrząstki tarczowatą i pierścieniowatą krtani, bez złamań, stwierdzono drobne ubytki powierzchni i części obwodowych chrząstek krtani”. To ustalenie pozwoliło wykluczyć uduszenie gwałtowne w wyniku zadławienia lub zadzierzgnięcia, co wykluczało jedną z propagowanych spiskowych wersji śmierci Generała.
Krakowscy medycy sądowi analizując mechanizm powstania stwierdzonych przez nich obrażeń, doszli do przekonania, że:
„- złamanie czaszki powstało w wyniku urazu godzącego w rejon oczodołu; znaleziony fragment ciała obcego wskazuje, że przedmiot, który je spowodował, był drewniany (posiadał elementy drewniane);
– złamania żeber tak liczne jak w niniejszym przypadku, a zwłaszcza złamania w odcinkach przykręgosłupowych – powstają przy masywnych urazach wielonarządowych, np. w wypadkach komunikacyjnych i upadkach z wysokości; złamania są wtedy skutkiem deformacji klatki piersiowej w chwili działania urazu;
– złamanie trzonu kości łokciowej o charakterze klinowatym powstaje przy urazie bezpośrednim, działającym poprzecznie do osi długiej przedramienia;
– złamanie spiralne trzonu kości udowej spotykane jest zazwyczaj w przypadkach, kiedy na kończynę dolną, na której opiera się ciężar ciała, działa dodatkowo siła skręcająca tułów lub kończynę; ten typ złamania najczęściej spotykany jest u ofiar wypadków komunikacyjnych, względnie przy upadku z wysokości na wyprostowaną kończynę; złamanie podpórki kości skokowej powstaje w podobnym mechanizmie”.
Pozwoliło to na wyciągnięcie wniosków: „Obecność licznych złamań kości o takim charakterze i lokalizacji jak omówione powyżej pozwala na przyjęcie, że zgon Władysława Sikorskiego nastąpił wskutek obrażeń doznanych wskutek urazu wielonarządowego o znacznej energii, a nic nie sprzeciwia się, że nastąpiło to w przebiegu katastrofy lotniczej. Wobec powyższego wniosku, że śmierć nastąpiła

wskutek obrażeń wielonarządowych,

rozważanie innych sposobów wcześniejszego pozbawienia życia uznane zostało za bezprzedmiotowe. Niezależnie od tego wyniki sekcji zwłok nie dały pozytywnych przesłanek dla innych możliwości śmierci, takich jak: uduszenie gwałtowne w wyniku zadławienia lub zadzierzgnięcia; wskutek obrażeń postrzałowych czy też innych ran, np. kłutych, ciętych lub rąbanych”.
Badania laboratoryjne w istotny sposób uzupełniły wyniki sekcji. Tak badania toksykologiczne próbek pobranych z płuca i mózgu, wykonane w Instytucie Ekspertyz Sądowych (biegli Wojciech Lechowicz, Józefa Krystyna Sadlik, Zuzanna Brożek-Mucha), nie wykazały obecności trucizn organicznych ani nieorganicznych. Również ujemny wynik dały badania na obecność okrzemek, którym poddano próbki płuc, wątroby, nerki, żołądka, jelita i szpiku kostnego. Jakkolwiek z zasady taki wynik nie potwierdza ani nie wyklucza możliwości śmierci z utonięcia, to w tym konkretnym przypadku wynik ten jest logicznie zgodny z ustaleniem medyków sądowych, że zgon nastąpił od urazu wielonarządowego, a zatem gdy gen. Sikorski tonął razem z samolotem, był już martwy. Kryminalistyczne badania odzieży Generała (wykonane przez biegłe Jolantę Wąs-Gubałę i Zuzannę Brożek-Muchę) nie stwierdziły oddziaływania na nią wysokiej temperatury, co pośrednio wyklucza pożar lub eksplozję. Badania dendrologiczne fragmentu drewna tkwiącego w oczodole czaszki (dr Radosław Wąsik z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie) wykazały, że drewno to jest drewnem daglezji, drzewa rosnącego w Ameryce Północnej, w której także wyprodukowany był samolot i drewno to wykorzystywane było do wykończeń wnętrza kadłuba.
Badania szczątków gen. Sikorskiego pozwoliły jednoznacznie wykluczyć pogłoski, że został on zastrzelony lub uduszony, a następnie dopiero sfingowano katastrofę lotniczą. Nie ulega wątpliwości, że premier rządu polskiego na uchodźstwie, a zarazem Naczelny Wódz, zginął w katastrofie lotniczej. Ustalenie przyczyn katastrofy – czy był to nieszczęśliwy wypadek, jak głosi wersja oficjalna, czy może wynik sabotażu, jak dość powszechnie podejrzewano, oczywiście nie było możliwe w oparciu o ekshumację i sekcję zwłok.
W tym zakresie wyznawcy teorii spiskowych nadal mają nieograniczone pole do popisu. Wydawać by się jednak mogło, że nie mogą już pleść o tym, że Sikorskiego uduszono w pałacu gubernatora i trupa wsadzono do samolotu, albo że go zastrzelono. Jednak już po opublikowaniu wyników badań zwłok gen. Sikorskiego powstał upowszechniany wśród setek tysięcy telewidzów film, który powiela bzdury o zabójstwie Generała na lądzie i wsadzeniu trupa do samolotu dla upozorowania wypadku. Gdy plotka niezgodna jest z faktami, tym gorzej dla faktów. Jeśli tylko są ludzie, którzy chcą plotce wierzyć.
Gdy piszę te słowa, po Polsce krążą najbardziej fantastyczne plotki na temat innej katastrofy samolotu, w której zginął Prezydent Rzeczypospolitej wraz z 95 innymi osobami. I nawet gdy zakończy się śledztwo i ustalenia komisji rządowej badającej przyczynę wypadku zostaną upublicznione, i tak co czwarty Polak nie uwierzy w wersję oficjalną, nadal powtarzać będzie nawet absurdalne opinie, komponujące się z jego poglądem na świat i politykę.

Wydanie: 02/2011, 2011

Kategorie: Książki
Tagi: Jan Widacki

Komentarze

  1. wiesiek
    wiesiek 27 listopada, 2016, 20:26

    I jakos nikt nie wspomina tego o czym huczał cały Londyn a co było „tajemnica” wojskowych Otoz ilekroć jakiś samolot leciał czy to do „krajów neutralnych” czy np Egiptu załoga zawsze wracała z przemytem Jedni przywozili złote monety ;Egipt. czy brylanty Drudzy dysponujący większymi możliwościami czy samolotami tak poszukiwane w Anglii i Londynie owoce cytrusowe.
    I samolot generała był do granic możliwości załadowanym skrzynkami z tymi owocami Tak przeładowany i tak w pospiechu ładowany iz „zapomniano” o worku z poczta który po znaleziono na płycie.Był przeciążony bo chciwość…I stad nie zdołał się wzbić lub ładunek zablokował mu linki sterowe..
    A generał zginał bo przy wodowaniu oberwał jedna z takich skrzynek Której fragment znaleziono w oczodole.Biedna prokuratura pytała skąd ono, bo samoloty nim /drzewem egzotycznym.nie wykładano Skrzynki na owoce juz tak.
    Pytanie gdzie je zapakowano w Egipcie czy Hiszpanii ?
    Ot i tajemnica zamachu ! Mozna to było ustalic gdyby popytano jeszcze żyjących świadków.Teraz pozostają tylko pamiętniki lotników w ktorych czasami napiszą skad ,gdzie i co przemycali

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy