Elektorat nie wyparował

Elektorat nie wyparował

Gdy patrzę na to, co jest potrzebne SLD, to uważam, że lepiej postawić na człowieka z młodej generacji Jerzy Szmajdziński, wiceprzewodniczący SLD, minister obrony – Co się zdarzy na konwencji SLD 29 maja? – Przyjęty będzie program wyborczy, przyjęte wotum zaufania wobec władz SLD. – A będzie zmiana kierownictwa? – Na pewno zostanie poddane krytyce. Przecież za decyzję Cimoszewicza, że nie będzie startował, też ponosi odpowiedzialność kierownictwo SLD. On był bardzo dobrym kandydatem, mającym największe szanse na osiągnięcie bardzo dobrego wyniku. Na skupienie wokół siebie szerszego spektrum politycznego niż Marek Borowski. Cóż, Marek Borowski jest uparty, odporny na argumenty, zdecydował się startować bez względu na okoliczności. – A Cimoszewicz? – Chciał uniknąć zderzenia z Borowskim, bo słusznie uważał, że wszystkie siły lewicy powinny być skoncentrowane na popieraniu jednego kandydata, który musi walczyć z prawicowymi rywalami. Więc decyzja Cimoszewicza na pewno jest sprawą, która określi temperaturę konwencji. Inną jest większy dystans do SLD rządu Marka Belki albo raczej – samego Marka Belki, przez zmianę przynależności partyjnej. I pewien kłopot związany ze znalezieniem się w tej nietypowej sytuacji. Bo SLD ma w rządzie ministrów, ma ważne interesy społecznie, ustawy i sprawy do przeprowadzenia, przy których potrzebne jest współdziałanie z rządem. – A przeprowadzi je? – W zdecydowanej większości – tak. Większym problemem dla SLD jest zmiana przynależności partyjnej premiera. – Możecie ogłosić, że to świadczy o tym, że koalicja się rozszerzyła… – Premier podejmował próby nakłonienia swoich nowych kolegów partyjnych do poparcia Włodzimierza Cimoszewicza. Można powiedzieć, że w pewnym sensie współdziałał z nami albo z naszym sposobem myślenia, o zagrożeniach, które stoją przed Polską. SLD: NA LEWO PATRZ – Mówi pan w innym tonie niż przewodniczący pańskiej partii, Józef Oleksy, który zanotował dwie spektakularne porażki – premier uciekł mu do innej partii, SLD stracił w sondażach, zamknął się na inne grupy. I został przegoniony przez Marka Borowskiego w wyścigu prezydenckim. Z tego będą wyciągane konsekwencje na konwencji? – Nie da się stwierdzić, że Józef Oleksy był przeszkodą dla wszystkiego. – Myślę o społecznym oddźwięku, który zawsze powinni uwzględniać wybierający. – Ci, którzy głosowali za Oleksym, dziś są w pierwszym szeregu tych, którzy chcą jego odejścia. – Czy to się nie rozmyje? – Nie ma problemu rozmycia. Każdy delegat otrzyma kartkę z listą członków zarządu. A ma długopis. Dla mnie ważniejsze jest, by SLD przyjął program wyborczy, który mocno usytuuje go jako partię lewicową. To ma być potwierdzenie naszej lewicowości i na pewno trzeba będzie powiedzieć jeszcze raz: że podatek liniowy, rozdzielenie polityki społecznej od gospodarczej to są rzeczy, które się nie zdarzą, nie ma ich w programie SLD, mieliśmy do czynienia z awanturniczymi postulatami, ale to jest przeszłość. SLD jest lewicową partią, jest za pamięcią historyczną związaną z przeszłością, z PRL, z III RP. Z PRL w tym sensie, że to był gigantyczny wysiłek związany z odbudową kraju, z walką z analfabetyzmem, że to był czas bezpieczeństwa socjalnego. Ale jednocześnie Polska nie była ani w pełni suwerenna, ani demokratyczna. Jednakże nie można uznać tamtego czasu za czas dla Polski i Polaków stracony, zdrady narodowej, za czas, za który dzisiaj trzeba zapłacić odebraniem świadczeń emerytalnych, tytułów profesorskich, stopni generalskich, co postulują panowie z prawicy i co nie jest, w moim przekonaniu, pustym grożeniem, tylko za tym mogą pójść czyny. Bo oni są już o 15 lat politycznie dojrzalsi i będą chcieli na trwałe marginalizować lewicę. LIDER Z NOWEJ GENERACJI – Proponuje pan dyskusję o programie, tymczasem SLD przypomina rozbitą armię, która ucieka w popłochu bez wodza. Pan jako minister obrony powinien wiedzieć, jak to pozbierać. – W moim przekonaniu, SLD jest w dużym stopniu pozbierany. Jestem w każdy weekend poza Warszawą, w wielu miejscowościach, na wielu spotkaniach. Ta partia jest pełna niepokoju, bardzo krytyczna w stosunku do szczebla centralnego, każdy niuans wypowiedzi jednego czy drugiego lidera na ten sam temat jest od razu wyłapywany. I krytycznie oceniany. Z czego nie zawsze zdają sobie sprawę moi koledzy. Ja wypowiadam się rzadko, uważam, że komentowanie bieżących wydarzeń należy do szefa partii, szefa klubu i sekretarza generalnego. To są osoby do tego zobowiązane, skazane na współpracę.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 21/2005

Kategorie: Wywiady