Emerytur pomostowych nie będzie

Emerytur pomostowych nie będzie

W Polsce zawsze panują wyjątkowo niesprzyjające warunki do ograniczania przywilejów emerytalnych Coraz więcej znaków na niebie i ziemi wskazuje, że wprowadzenie emerytur pomostowych, mających zastąpić dotychczasowe wcześniejsze emerytury, zostanie odłożone na święty nigdy. Zasugerował to już premier Tusk, mówiąc, że nie zamierza słuchać opozycji, która wzywa go do przeprowadzenia śmiałych reform, by potem cieszyć się z tego, że jego ugrupowanie utraci poparcie społeczne i przegra wybory. Dopowiedziała zaś – minister pracy, wskazując, że rząd ruszy z kopyta z emeryturami pomostowymi, gdy tylko uzyskają one akceptację związków zawodowych. Z nami zgoda? Ponieważ zaś zgody związków nie będzie, nie będzie też emerytur pomostowych, ku uciesze opozycji, która poużywa sobie na koalicji, rugając ją za bezczynność i odkładanie niezbędnych reform. Bracia Kaczyńscy, którzy sami nigdy oczywiście nie zamierzali wprowadzić żadnych cięć emerytalnych, są tu w komfortowej sytuacji. Gdyby bowiem PO i PSL jakimś cudem uparły się na wdrożenie pomostówek, PiS natychmiast zarzuciłoby im bezwzględny wyzysk i deptanie praw ludzi pracy. Uprzedzając nieco dyskusję, która rozgorzeje wśród posłów w początkach lipca, gdy okaże się, że mimo wcześniejszych zapowiedzi, projekt ustawy o emeryturach pomostowych jednak nie trafi do Sejmu, warto przypomnieć, co rok temu mniej więcej o tej samej porze mówił premier Jarosław Kaczyński, tłumacząc, dlaczego wbrew obietnicom PiS rezygnuje z wprowadzenia emerytur pomostowych. Otóż premier Kaczyński stwierdził, że reformy pomostowej w 2007 r. nie da się przeprowadzić z powodu niesprzyjających „warunków politycznych”. Premier zastrzegł, iż zarzut, że PiS odkłada reformę ze względu na jesienne wybory parlamentarne, jest oczywiście absolutnie bezpodstawny. Nie chodzi bowiem o wybory, lecz o kłody rzucane przez opozycję, która jest „niebywale destrukcyjna, agresywna i kompromituje kraj”. Premier uznał, że porozumienie podpisane z „Solidarnością”, które wydłużyło o kolejny rok dotychczasowe zasady przechodzenia na wcześniejsze emerytury, to wielki sukces rządu. Naturalnie w 2008 r. przesunięcia starych zasad przyznawania wcześniejszych emerytur o następny rok były premier już nie uzna za sukces. Jak wiadomo bowiem, warunki polityczne są teraz idealne, a opozycja wręcz uwielbia rząd. Opozycja, jaka jest, każdy widzi, a warunki polityczne są takie, że Donald Tusk ma zostać wybrany na prezydenta w 2010 r., wiadomo więc, że do tej pory nie zostanie podjęta żadna niepopularna decyzja (choć rząd oraz posłowie PO i PSL będą aktywnie pozorować dyskusję, by nie sprawiać wrażenia, że są mięczakami śledzącymi tylko wyniki sondaży). Potem – też nie, bo w 2011 r. są wybory parlamentarne; a jeszcze później dyskusja emerytalna zostanie zdominowana przez pretensje związane ze znacznym obniżeniem świadczeń (to wynik naszej reformy emerytalnej wprowadzającej trzy filary), co odczują ludzie odchodzący na emeryturę po 2009 r. Klimat polityczny nie będzie więc sprzyjać kolejnym cięciom. Związkowcy zaczynają zadymy Związki zawodowe nie pozostawiają cienia wątpliwości co do tego, jaki jest ich stosunek do pomysłu wprowadzenia emerytur pomostowych. Komisja Krajowa „Solidarności” uznała, iż Ministerstwo Pracy chce „rażąco ograniczyć” grono osób uprawnionych do emerytur pomostowych, co oznacza łamanie zasady równości wobec prawa i spowoduje naruszenie praw nabytych. Nie może też zaakceptować tego, że przy definiowaniu zatrudnienia w szczególnych warunkach lub w szczególnym charakterze (co daje prawo do emerytury pomostowej) nie uwzględnia się kryteriów medycznych. Jeśli rząd będzie obstawać przy projekcie, „S” podejmie działania statutowe „do akcji protestacyjno-strajkowej włącznie”. Przeciwko ograniczeniu prawa do wcześniejszych emerytur protestuje także OPZZ, domagając się, by przysługiwały one ponad milionowi pracowników (z propozycji resortu pracy wynika, że byłoby to od 130 do, góra, 300 tys. osób) i prezentując własny projekt obywatelski. Projekt OPZZ zakłada, że osoby, które przed 1999 r. (czyli rokiem reformy emerytalnej) już pracowały w szkodliwych warunkach, miałyby przedłużone prawo do wcześniejszej emerytury. Przepisy o emeryturach pomostowych objęłyby dopiero tych, którzy później zaczęli pracę. Związkowcy już zaczęli protesty. Pod Kancelarią Premiera manifestowali kolejarze, żądając, by – przynajmniej dla nich – wszystko zostało po staremu. Kolejarska „S” zapowiada strajk w początkach lipca. Kancelarię pikietowali też górnicy, domagając się, by ich przywileje (górnicy wywalczyli je na zawsze w wyniku szturmu na Sejm przeprowadzonego trzy lata temu) objęły też pracowników pracujących przy przerobie węgla. Kontynuację, ale już bezterminową, swego majowego strajku, zapowiedział na wrzesień

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 27/2008

Kategorie: Kraj