Epidemia cukrzycy
W Polsce są trzy miliony chorych. Połowa jeszcze nie wie o swoim problemie Cukrzycy musisz się strzec sam. Kiedyś okresowych badań pilnował pracodawca, dziś trzeba się nauczyć samodyscypliny, zwłaszcza że choroba może latami nie dawać żadnych niepokojących sygnałów. Zwiększone pragnienie, osłabienie, chudnięcie – objawy uważane niegdyś za „obowiązkowe” – występują tylko u co drugiego chorego, tego, który ma cukrzycę insulinozależną. W cukrzycy typu II objawy są ciche, a diagnoza bywa postawiona nawet po ośmiu latach od zachorowania. I dlatego po 45. roku życia należy na własny koszt co trzy lata zbadać najbardziej wiarygodny wskaźnik, czyli poziom cukru. Warto to robić, bo cicha, nieleczona cukrzyca uszkadza narządy wewnętrzne. Często lekceważy się także owrzodzenie na stopach, czyli tzw. stopę cukrzycową. Cierpiący leczą się domowymi sposobami, a do dermatologa idą, gdy ból jest nie do wytrzymania. 50% pacjentów w chwili wykrycia schorzenia ma powikłania – to statystyka z niedawnego Kongresu Diabetologów w Paryżu. Choroba zmienia się, maskuje, kluczy, wszystko po to, by skutecznie zaatakować. Na przykład do niedawna cukrzyca typu II była zarezerwowana dla dorosłych, dziś chorują na nią także dzieci. Polskim utrudnieniem w tropieniu choroby jest również fakt, że do diabetologa nie można pójść z ulicy. Trzeba mieć skierowanie od lekarza rodzinnego, a ten zbyt często uważa, że poradzi sobie sam. Andrzej Bauman, prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków, tłumaczy, że musimy wykazać się aktywnością, i szukając choroby, i broniąc się, gdy zostanie wykryta. – Nie można ograniczyć się wyłącznie do zażywania leków – tłumaczy Andrzej Bauman. – Tak jak w każdej chorobie przewlekłej trzeba przestrzegać diety i żyć aktywniej. Pacjent musi być stale skupiony na utrzymaniu równowagi między ilością pokarmu, wysiłkiem i insuliną. Także profilaktyka to odpowiednie odżywianie i ruch. – Cukrzyca to nie fatum – zapewnia prof. Jacek Sieradzki, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Metabolicznych Collegium Medicum UJ. – Można jej przeciwdziałać prostymi metodami, czyli bardziej higienicznym życiem. Mniej telewizji, więcej ruchu. Żyjemy coraz dłużej, także coraz wygodniej – oznacza to przeważnie mniej sportu, więcej podjadania – i właśnie dlatego epidemia cukrzycy wydaje się nieuchronna. Dziś na świecie są 194 mln cukrzyków, w 2025 r. będzie ich aż 333 mln. W Polsce jest ok. 3 mln cukrzyków, ponad połowa w ogóle nie wie, że ma tak dramatyczny problem. Zdaniem diabetologów, pacjentów niepotrzebnie przez lata straszono insuliną, którą przedstawiano jako ostateczność. Dzisiaj największym problemem lekarza jest odpowiedź na pytanie, kiedy zacząć ją stosować. To najtrudniejsza decyzja w leczeniu, które trwa całe życie. Z jednej strony, chory jak najdłużej powinien być na lekach doustnych, tak by trzustka była zmuszona do produkcji insuliny. Z drugiej, gdy jest to niemożliwe, trzeba zacząć ją stosować, by nie dopuścić do uszkodzeń nerek i mózgu. Zagrożone jest także serce. Zawał u źle leczonego lub nieleczonego cukrzyka kończy się trzy razy częściej śmiercią niż u pacjenta bez innych obciążeń. W ogóle chorzy ciągle są straszeni powikłaniami. Wylicza się im, że ślepną 25 razy częściej niż inni ludzie, 17 razy częściej mają niewydolność nerek. Więcej jest poronień i wad wrodzonych. Osoby, które zachorują przed trzydziestką, mają życie skrócone o 30%. Okropne. Tymczasem nie negując danych, chorzy próbują zmienić obraz umęczonego cukrzyka. Najpierw pomogła im medialna dyskusja wokół impotencji. – Zaburzenia erekcji mogą być jednym z pierwszych objawów cukrzycy – tłumaczy prof. Jacek Sieradzki i dodaje, że gdy diagnoza zostanie postawiona, lekarz nie powinien uciekać od seksualnych tematów, uważając, że są nieważne. Chory na cukrzycę nie musi mieć problemów w sypialni. Jak przy każdej trudnej chorobie otuchy dodać może chory „z nazwiskiem”. Pięknym ambasadorem cukrzyków jest Nicole Johnson, Miss Ameryki ’99, u której chorobę wykryto przed kilkoma laty. Dziś amerykańska piękność włączyła się w kampanie charytatywne i edukacyjne. Przed trzema laty była w Polsce, zainaugurowała akcję „STOP. Nie daj się zaskoczyć cukrzycy”. To właśnie wtedy znakomity diabetolog, prof. Jan Tatoń, określił cukrzycę jako patologię społeczną, porównywalną do epidemii chorób zakaźnych w średniowieczu. – O chorobie









