W ciągu siedmiu lat obroty agencji badania opinii i rynku wzrosły siedmiokrotnie Jest rok 1958. Rząd powołuje do życia Ośrodek Badania Opinii Publicznej (OBOP) i jest to pierwsza firma badawcza w Europie Środkowowschodniej. Jeszcze w tym samym roku przeprowadzone badania obnażają zafałszowaną w roczniku statystycznym liczbę mężczyzn w wieku poborowym. W dwa lata później OBOP ustala, że Polacy do śniadania piją przede wszystkim kawę zbożową. W 1964 r. ankieterzy ośrodka pytają Polaków, jaki odbiornik radiowy kupiliby i okazuje się, że 51% badanych woli z rączką drewnianą, a 18% – z plastikową. Badania na każdą okazję Przez wiele lat OBOP był jedynym w Polsce ośrodkiem badawczym. W 1982 r. w specyficznych okolicznościach, bo w stanie wojennym, powstało Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS). Dziś CBOS ma status fundacji i jest to jedyna instytucja badawcza dotowana z budżetu państwa. Jej głównym zadaniem jest prowadzenie publicznych badań społecznych. Co miesiąc realizowane są sondaże „Aktualne problemy i wydarzenia”, przeprowadzane na 1500-osobowej próbie dorosłych Polaków. Badania komercyjne są dodatkowym źródłem utrzymania. W roku 1980 raport „o sygnałach pewnego pogorszenia nastrojów społecznych” opatrzono klauzulą „poufne”, wówczas zaufanie do władz spadło z 32% do 12% od wiosny do jesieni. Dziś nastroje społeczne, zaufanie do rządu i prezydenta bada się co miesiąc. Dziś władza jest takim samym klientem firm badania opinii publicznej, jak producent karmy dla psów czy damskich pończoch. OBOP został sprywatyzowany i jest częścią Taylor Nelson Sofres, międzynarodowej sieci badawczej. – Dzięki temu mamy doświadczenie wielu lat pracy na polskim rynku, z drugiej – dostęp do najnowszych metod badawczych i „know how” TNS – mówi Urszula Krassowska, dyrektor działu badań społeczno-politycznych TNS OBOP. Na rynku od początku lat 90. wyrosła imponująca konkurencja. W Polsce funkcjonuje dziś ponad 50 agencji, z czego 35 ma stabilną sytuację, klientów i pole działania. I już nie ma tematów tabu. Ankieter pyta o wszystko: preferencje polityczne, zaufanie do rządu, nastroje społeczne, zaufanie do instytucji, co wiemy o AIDS, , o zamożność, o religijność i stosunek do Kościoła, jaki jest nasz stosunek do wydarzeń historycznych, co jemy, co pijemy, gdzie i jak odpoczywamy, co czytamy, czy znamy języki obce, co wiemy o Unii Europejskiej, czy jesteśmy hazardzistami, co sądzimy o aborcji, czy zdradzamy i jak często uprawiamy seks… Prawdziwe „szaleństwo sondażowe” zaczyna się w Polsce wraz z rozpoczęciem kampanii wyborczej. Wówczas instytuty badawcze prześcigają się w badaniu poparcia dla poszczególnych ugrupowań, kandydatów i partii politycznych. I jak wiemy, po ostatnich wyborach, nie zawsze udaje się dokładnie przewidzieć wynik. Ale to nie do końca wina badaczy, problem tkwi również w „mentalności wyborczej” Polaków, którzy czasem nie przyznają się do swoich prawdziwych preferencji politycznych, czasem zmieniają zdanie tuż przed głosowaniem lub podejmują decyzję w ostatniej chwili (o rozbieżnościach w sondażach i faktycznych wynikach wyborczych pisaliśmy w 39. i 40. numerze „Przeglądu”). Lata 90. – nowe możliwości – Początek lat 90. to zupełnie nowe możliwości dla badań w Polsce – mówi Jan Garlicki, prezes Polskiego Towarzystwa Badania Rynku i Opinii. – Otworzyły tu swoje agencje duże międzynarodowe firmy badawcze, jak amerykańska AC Nielsen czy Taylor Nelson Sofres, ale nadal 2/3 rynku stanowią firmy krajowe. Początkowo badania zamawiały duże firmy międzynarodowe, by poznać polski rynek, preferencje i upodobania Polaków. Wiele badań wykonywano na potrzeby reklam. Potem stopniowo rosła grupa firm korzystających z badań marketingowych. – Rynek badawczy w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie, w latach 1998-99 wydatki na badania w Polsce wzrosły kilkakrotnie – mówi prezes Garlicki. – Nawet w 2000 roku, gdzie zaobserwowano już trudności płatnicze i spadek popytu, odnotowano też wzrost w wartościach nominalnych, uwzględniając inflację o ok. 11%. Branża ma się nie najgorzej. Krzysztof Zagórski, dyrektor CBOS, jest bardziej sceptyczny: – Rynek badań komercyjnych staje się coraz trudniejszy. Wiąże się to ze wzrostem liczby agencji badawczych, nieproporcjonalnym do zapotrzebowania na badania. Poza tym rozwój ten może zahamować również dekoniunktura gospodarcza. Urszula
Tagi:
Magdalena Fudala









