Fatum nad Fiatem

Fatum nad Fiatem

Syn szefa włoskiego koncernu popełnił samobójstwo. Wstydził się,że nie sprostał nadziejom ojca? Zwykło się mawiać, że Fiat i Włochy to jedno. Toteż tragiczna śmierć Edoarda Agnellego, pierworodnego i jedynego syna Gianniego, który formalnie jest już tylko honorowym prezesem koncernu, ale nadal nim rządzi, wstrząsnęła całą Italią. Dla Włochów zniknięcie Edoarda jest kolejnym, smutnym epizodem sagi o najbogatszym i najbardziej poważanym włoskim rodzie. Edoardo otrzymał na chrzcie imię dla uczczenia swego dziadka, syna założyciela firmy Fabrica Italiana Automobili Torino (Fiat), który zginął tragicznie w 1935 r. Śmigło hydroplanu obcięło mu głowę, gdy wypadł z kabiny podczas przymusowego lądowania na wzburzonym morzu. Pod “mostem samobójców” W zimny, deszczowy ranek, 15 listopada, Edoardo Agnelli zatelefonował do kierowcy, aby przełożył umówioną wizytę u dentysty. Potem, niezauważony przez ochronę, wymknął się z rezydencji pod Turynem. Po niespełna trzech godzinach, ok. 10 rano, o 60 km dalej, zauważono stojący na wiadukcie autostrady A6 Turyn-Savona samochód: szarego, opancerzonego fiata cromę z migającymi światłami pozycyjnymi. Wiadukt o długości 2750 m i wysokości 80 m miejscowi nazywają “mostem samobójców”. Pod wiaduktem, na brzegu kamienistej rzeczki, leżało ciało szczupłego mężczyzny. Policja potwierdziła, że było to samobójstwo. Edoardo, 46-letni spadkobierca Gianniego Agnellego, uważany za niekoronowanego króla Włoch, człowiek, który od urodzenia mógł mieć wszystko, o czym zamarzył, odebrał sobie życie. Już następnego dnia ciało samobójcy zostało pochowane w kaplicy rodzinnej w rezydencji Agnellich w Villar Perosa wśród niewysokich gór, okalających Turyn. Jak nieme postacie z greckiej tragedii uczestniczyli w pogrzebie rodzice: Marella Caracciolo i Gianni Agnelli, dwoje podtrzymujących się wzajemnie staruszków. Trzy lata wcześniej odprowadzali w ostatnią drogę dumę i nadzieję koncernu, 33-letniego Giovanniego Alberto. Giovanni był synem Umberto, brata Gianniego, desygnowanym oficjalnie na następcę szefa Fiata. Ten młody, dynamiczny menedżer zmarł w siedem miesięcy po wykryciu u niego niezwykle złośliwej postaci raka żołądka. Tym razem odszedł rodzony syn. Pewien dziennikarz zaprzyjaźniony z rodziną Agnellich napisał po jego śmierci, że “padł ofiarą tragicznego, wewnętrznego rozdarcia między poczuciem lojalności i obowiązku wobec swego wielkiego rodu i Fiata a wrodzoną wrażliwością i skłonnościami raczej do kontemplacji i refleksji niż do działania”. To zdanie o poczuciu obowiązku wobec Fiata wcale nie jest naciągane. Menedżerowie konkurencyjnych koncernów amerykańskich, nastawieni wyłącznie na maksymalizację zysku, naśmiewali się z patriarchalnego stylu Fiata, który odznaczał się zawsze dbałością o swoich ludzi i ich rodziny. Ale przestali się śmiać, gdy okazało się, że stopień identyfikacji pracownika Fiata z firmą osiągnął niemal japoński poziom, co stanowiło w dużej mierze tajemnicę niebywałego sukcesu największego włoskiego koncernu prywatnego na rynkach świata. W tej atmosferze “fiatowskiego patriotyzmu” wychowywał się od dziecka pierworodny syn prezesa i zarazem głównego właściciela rodzinnego koncernu. Magazyny kolorowe całego świata zamieściły w 1970 r. zdjęcie kędzierzawego, ślicznego nastolatka za kierownicą sportowego kabrioletu z podpisem: “Syn wielkiego Agnellego, podobny do ojca jak dwie krople wody, kiedyś go zastąpi”. Szalony Edy Edoardo, urodzony w Nowym Jorku, powrócił do USA po ukończeniu college’ów w Turynie i w Wielkiej Brytanii, aby ukończyć historię na Uniwersytecie Princeton. Studiował jednocześnie filozofię i teologię, które okazały się jego prawdziwą życiową pasją, chociaż w tych dziedzinach nie uzyskał dyplomów ani tytułów naukowych. Koledzy w Princeton nazywali go “Crazy Edy”, ponieważ wygłaszał często zaskakujące dla nich poglądy na życie, powołanie biznesmena, miłość. Gianni Agnelli nie starał się wyperswadować pierworodnemu kierunku jego uniwersyteckich zainteresowań, ale miał nadzieję, że “geny Agnellich” przeważą i Edoardo uzna w końcu Fiata za swe przeznaczenie. Zewnętrznie był niemal kopią swego ojca. Szczupła arystokratyczna sylwetka, która tak często charakteryzuje potomków królewskiego rodu Burbonów – babcią ze strony ojca była Wirginia Burbońska – wydatny, prawie orli nos, mocno kręcone włosy. Pierwszą próbą wdrożenia Edoardo do przyszłej działalności w Fiacie było umieszczenie go kilka lat po studiach w jednym z głównych amerykańskich banków inwestycyjnych – Lehman & Brothers. Jako asystent włoskiego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 48/2000

Kategorie: Świat