Michael Ridpath jest autorem thrillerów rozgrywających się w świecie finansjery. Urodził się w Devon w 1961 r., a po studiach w Oxfordzie pracował jako analityk kredytów, a później makler w finansowej dzielnicy Londynu – City. Po ukazaniu się pierwszej powieści „Finansiści” stopniowo wycofał z pracy w banku. Nakładem wydawnictwa Muza SA ukazały się dotychczas ponadto „Drapieżnik”, „Ostatnia transakcja” i najnowsza powieść „Błąd krytyczny”. – To pana pierwsza wizyta w Polsce? – Nie, byłem tu 20 lat temu, jako student, z drużyną lekkoatletyczną uniwersytetu w Oxfordzie. To był sylwester 1980 r. Pamiętam, że w każdym sklepie na półkach leżał jeden rodzaj towarów. Ale ludzie byli świetni. – Pytam o to, bo główny bohater „Drapieżnika”, Chris Szczypiorski, jest polskiego pochodzenia. Czy to ma jakiś związek? – To nie miało nic wspólnego z Polską. Chodziło o tożsamość. W opisywaniu ludzi pracujących w londyńskim City, czy w ogóle w biznesie, interesuje mnie fakt, że do końca nie wiemy, kim oni są, skąd pochodzą itp. To samo cechuje imigrantów. Dlatego chciałem, żeby bohater był w drugim pokoleniu imigrantem. Skądkolwiek. – To znaczy z jakiegoś egzotycznego miejsca? – Pracowałem z facetem pochodzącym z jeszcze bardziej egzotycznego kraju – z Ukrainy. Ale z oczywistych względów nie mogłem opisać jego.
Tagi:
Katarzyna Długosz