Czy na wrocławskim ratuszu zawiśnie cennik łapówek za usługi urzędników? Wszystko zaczęło się w pierwszą sobotę stycznia, w Jeleniej Górze, na forum samorządowym. Podczas dyskusji na temat coraz gorszej kondycji samorządów zabrał głos poseł Władysław Frasyniuk – przewodniczący dolnośląskiej Unii Wolności. Z niepokojem mówił o korupcji szerzącej się w samorządach, zastanawiał się nad przyczynami. I nagle wybuchła bomba: – Na budynku wrocławskiego Urzędu Miasta trzeba by powiesić cennik łapówek – usłyszeli zebrani – wtedy byłoby od razu wiadomo, co i za ile można załatwić. Obecni na sali dziennikarze zastrzygli uszami, poszły w ruch notesy, magnetofony i kamery. Na zwołanej po spotkaniu konferencji prasowej wszyscy pytali o konkrety, nie uzyskując zresztą odpowiedzi. Zainteresowany mówił potem, że gdyby wiedział, iż przedstawiciele mediów go słuchają, nie wymknęłaby mu się nazwa Wrocławia, ponieważ generalnie chodziło mu o zjawisko – ogólnopolskie zresztą – a nie o konkretne miasto. Uważa jednak, że wrocławscy urzędnicy nie są święci i niektórzy z nich po prostu biorą. Co kilka tygodni lokalna prasa ujawnia jakieś afery związane z przetargami i inne; to pozwala domniemywać, że skala nieuczciwości urzędników jest wielka. Zdjąć odium Prezydent Wrocławia o wypowiedzi Frasyniuka dowiedział się z mediów. Zareagował oburzeniem i listem otwartym do posła. “ (…) Jestem przekonany, iż z racji długiego stażu w polityce ma Pan świadomość konieczności podania konkretnych sytuacji i przypisania ich określonym osobom, aby nie tylko uwiarygodnić sformułowaną ocenę, ale przede wszystkim zdjąć odium fałszywej oceny z tych, którzy rzetelnie i uczciwie wykonują swoje obowiązki (…)”. W wywiadach Bogdan Zdrojewski twierdził, że przez 10 lat nie było przypadku korupcji w urzędzie miejskim, zaś jeśli chodzi o afery opisywane w miejscowych gazetach, można mówić jedynie o nieudolności urzędników, na co on zresztą natychmiast reaguje. Przez ponad tydzień panowie dyskutowali w ten sposób ze sobą na łamach prasy, tymczasem zaś biuro poselskie Władysława Frasyniuka było oblężone przez obywateli, którzy przychodzili opowiedzieć – niestety, najczęściej anonimowo – o korupcji we Wrocławiu. Formalnych postępowań nie wdrażano, nie było też żadnych doniesień do organów ścigania o przestępstwie. Radni na Platformie Wkrótce potem wydarzyło się coś pozornie nie związanego z “aferą korupcyjną”. Powstała Platforma Obywatelska. 19 stycznia dolnośląskim pełnomocnikiem ugrupowania Donalda Tuska, Macieja Płażyńskiego i Andrzeja Olechowskiego został prezydent Bogdan Zdrojewski. Do Platformy przeszli prawie wszyscy radni z Koalicji Wrocław 2000 Plus, w tym 12 członków Unii Wolności, którzy opuścili szeregi swojej partii. Oprócz prezydenta w nowej formacji znalazło się dwóch wiceprezydentów miasta oraz członek Zarządu. Opinia publiczna nie kryła zaskoczenia – Bogdan Zdrojewski do tej pory odcinał się od polityki, deklarując niezależność, czym zresztą zyskał sobie niezwykłą popularność wśród mieszkańców miasta. Zdziwiony był również Władysław Frasyniuk: “On budował swój polityczny kapitał na trzymaniu równego dystansu do wszystkich partii politycznych. (…) Jestem zaskoczony również tym, że Zdrojewski związał się z tymi ludźmi, wywodzącymi się z Unii Wolności, o których wielokrotnie rozmawialiśmy i których styl uprawiania polityki ocenialiśmy krytycznie”. Bogdan Zdrojewski zapytany, czy na jego decyzję wpłynęły wypowiedzi Władysława Frasyniuka o korupcji, stwierdził, że aczkolwiek nie były decydujące, to jednak pewien wpływ miały. We wtorek (30 stycznia) Władysław Frasyniuk zwołał konferencję prasową. Przekazany na niej materiał dowodowy na korupcję we wrocławskim magistracie to w większości sprawy poruszane już przez media. A więc np. afera ze spółką Gant, która wygrała przetarg na sprzedaż gminie mieszkań komunalnych (pisaliśmy o tym w 51 numerze “Przeglądu” w ub.r.). Gant dostał od Wrocławia na ten cel 5 mln zł zaliczki (49% wartości całej inwestycji), mimo iż nie miał pozwolenia na budowę. Spółka mieszkań nie zbudowała, niedawno miasto rozwiązało z nią umowę, pieniędzy na razie nie odzyskano. Inny przykład to postępowanie władz miasta w sprawie nieruchomości na Gądowie. Komisja przetargowa wybrała firmę Inter Commerce, która następnie sprzedała teren innej firmie; ta z kolei zmieniła projekt zagospodarowania terenu (a właśnie projekt miał decydujący wpływ przy wyborze oferenta). Jest też sprawa dyrektora wydziału w Urzędzie Miasta, który wszedł do Zarządu spółki Wrocławski Park Technologiczny (miasto jest udziałowcem tego przedsięwzięcia), a także był we władzach prywatnej firmy
Tagi:
Katarzyna Klem









