Bracia Wiesław i Karol Podrazowie, właściciele firmy Sanplast, wykupili niemiecką firmę – lidera na rynku artykułów sanitarnych Polacy wykupili niemiecką fabrykę i uratowali ponad 300 miejsc pracy! – pisała niedawno z zadowoleniem niemiecka prasa. Oficjalnie nikt się nie dziwił. Przynajmniej po tamtej stronie Odry. Za to u nas, w Polsce, dziwią się wszyscy. Jak to możliwe, że dwaj bracia z Wymysłowic – maleńkiej wsi między Strzelnem a Inowrocławiem (w woj. kujawsko-pomorskim) – mogą kupić niemiecką fabrykę, która od ponad 250 lat produkuje najbardziej ekskluzywne wanny i kabiny prysznicowe w Niemczech? Suma, za jaką bracia Wiesław i Karol Podrazowie kupili Hoesch GmbH&Co.KG., owiana jest tajemnicą, ale wiadomo, że wydali miliony euro. Nazwisko Podraza ciągle w Polsce mówi niewiele. I nic dziwnego. Próżno szukać zdjęć i informacji o braciach w czasopismach czy Internecie. Umówić się z nimi na rozmowę nie sposób. A najprostsze pytania, np. o wiek czy wykształcenie szefów, wywołują popłoch i falę spekulacji nawet wśród ich najbliższych pracowników. – Też pytałam szefów o wykształcenie. I usłyszałam, że to prywatne informacje – tłumaczy zakłopotana Monika Olejnik-Okuniewska, specjalistka od PR w wymysłowickim Sanplaście. – Ale to nie wynika z arogancji. To są bardzo skromni ludzie, którzy dorobili się wszystkiego własnymi rękami. I nie przywykli do rozgłosu ani do rozmów z dziennikarzami – zapewnia. Jedno jest pewne: ciągle najważniejszą firmą w imperium Podrazów jest Sanplast produkujący efektowne wanny, brodziki i kabiny prysznicowe. Gigant na polu Do Sanplastu w Wymysłowicach dojechać niełatwo. Najpierw przydrożne tablice prowadzą nas jak po sznurku, ale w Ciechrzu się gubimy. Błądzimy. Pytamy o drogę. Może dlatego, że szukamy jakiejś skromnej fabryczki. A tu, niespodziewanie zaraz za Ciechrzem, wprost w szczerym polu spośród rolniczych upraw wyłania się niebieski gigant. Wielkie budynki nowoczesnych hal produkcyjnych i ciekawy budynek biurowy cały ze szkła, metalu i marmuru. Adres: Wymysłowice 1. Kompletne zaskoczenie. A na tyłach niebieskiego giganta stoi nadal skromny parterowy domek ze spadzistym dachem – rodowa siedziba Podrazów I budynki gospodarskie zaadaptowane na potrzeby Sanplastu. Właśnie w nich w 1983 r. bracia rozpoczęli swój biznes. Dokładnie w garażu na podwórku sześciohektarowego gospodarstwa rolnego rodziców Mieli wtedy ok. 30 lat. Zaczęli od produkcji nadkoli i owiewek do fiata 126 p i nie narzekali na zbyt. Potem przerzucili się na zlewozmywaki i wanny z żywic poliestrowych. A w 1991 r. – już jako Sanplast – wytłoczyli pierwszą polską kabinę prysznicową. – I to był strzał w dziesiątkę na wygłodniałym polskim rynku! – podkreśla z dumą Adam Szych (w Sanplaście szkoli dystrybutorów), bo wie, że taka komfortowa sytuacja już się nie powtórzy. W 1997 r. żywice poliestrowe zamienili na akryl sanitarny i już poszło z górki. Dwa lata później rozpoczęli produkcję systemów do hydromasażu. Obroty firmy w 2004 r. wyniosły ok. 130 mln zł. Firma zatrudnia 450 osób. Nowoczesne budynki wybudowane pięć lat temu, które zajmują powierzchnię ok. 38 tys. m kw., już są za ciasne dla stale rozrastającej się produkcji. Ale na razie o rozbudowie już się nie mówi. Teraz cała uwaga szefostwa skupia się na najnowszym, niemieckim nabytku braci z Wymysłowic. Bo trzeba wspomnieć, że imperium Podrazów poszerzyło się w 2000 r. o mielecki Sanglass ze 120-osobową załogą, zajmujący się obróbką szkła, oraz w 2004 r. Ceramikę Gres – fabrykę produkującą gresowe płytki podłogowe, zatrudniającą ok. 200 osób. Ale tamte inwestycje po przejęciu Hoesch GmbH&Co.KG. z Kreuzau w Nadrenii Północnej-Westfalii zwyczajnie bledną. Wanna na miarę Wszyscy w Wymysłowicach bardzo uczulają dziennikarzy, żeby czasami nie pisać, że to Sanplast kupił fabrykę Hoesch. – To jest zakup dwóch prywatnych osób: Karola i Wiesława Podrazów – z naciskiem podkreśla dyrektor handlowy Sanplastu, Marcin Gawlik. – Za wszelką cenę chcemy zachować odrębność marek. I nie tworzyć wrażenia, że to Sanplast wchłonął Hoescha, bo to tak, jakby volkswagen rządził mercedesem. Jesteśmy pewni, że byłoby to bardzo źle odebrane przez Niemców Dyr. Gawlik porównuje niemiecką fabrykę do mercedesa, a prezesi Podrazowie wolą w niej widzieć bentleya. Z całą pewnością Hoesch ze swoimi wannami i kabinami za kilkanaście i kilkadziesiąt tysięcy euro nie produkuje na potrzeby przeciętnego czy nawet średniozamożnego klienta.









