Czy za kratki zaczną trafiać ci, którzy rządzą mafią zza biurek? Organizacja działa podobno od połowy lat 90. w największych polskich miastach. Podobno zarządza nią siedmiu “prezesów”, którzy zatrudniają skarbników, księgowych, cały sztab prawników oraz kilku… “oficerów” do zadań specjalnych. To nie “prezesi”, a właśnie ci “oficerowie” kontaktują się z przywódcami największych grup przestępczych w Polsce. Kilkanaście spółek (należą do osób podstawionych przez “prezesów”) zajmuje się “praniem” brudnych pieniędzy z interesów gangsterów. Fikcja? Niekoniecznie Wprawdzie od dawna mówi się o przestępcach w “białych kołnierzykach”, ale aresztowanie byłego senatora Aleksandra Gawronika może świadczyć o tym, że do świata polityki i poważnego biznesu przesiąka przestępczość. Zaczęło się w czerwcu ubiegłego roku. “Rzeczpospolita” opisała wówczas, co łączy byłego senatora Gawronika, posła AWS i pruszkowską mafię: firma należąca do posła Marka Kolasińskiego (przejął ją jego brat, Andrzej) została sprzedana spółce kontrolowanej przez eks-senatora. Sprzedano ją w zamian za obietnicę udziału w zyskach z otwieranej właśnie przez Gawronika firmy, która miała ściągać VAT od cudzoziemców. Duże obroty wspólnej firmy miały pozwolić Gawronikowi na zaciągnięcie wielomilionowej pożyczki w Kredyt Banku. Eks-senator pożyczył też 200 tys. marek od Andrzeja Kolikowskiego ps. Pershing, wówczas szefa mafii pruszkowskiej (zamordowanego w grudniu 1999 r.) i od jego bliskiego współpracownika, Jarosława Sokołowskiego – ps. Masa. Gawronik oprócz pieniędzy dostał też od mafii “nadzorcę” z kierownictwa “Pruszkowa”. Zygmunt Raźniak, ps. Bolo, oficjalnie pomagał w planowaniu przedsięwzięć finansowych firmy. Gdy dziennikarze odkryli, że Raźniak ma powiązania z mafią, Gawronik tłumaczył się, że nic o tym nie wiedział, a “pan Zygmunt to człowiek z ulicy, który zrobił na nim dobre wrażenie, więc go zatrudnił”. Jednak o Pershingu były senator wypowiadał się z estymą, nie ulega wątpliwości, że doskonale wiedział, z kim się zadawał. – To był mądry człowiek. Można się było z nim dogadać, bo nie był tak prymitywny jak inni. Dał się przekonać do “podziału rynku”. Wprowadzenie ustawy o zwrocie VAT-u w przyszłości zahamuje przemyt papierosów, dlatego mafia chce wejść w firmy zwracające VAT – mówił “Rzeczpospolitej”. Po zastrzeleniu Pershinga i aresztowaniu Masy, tuż przed sylwestrem 1999 r., o udział w zyskach dopomnieli się nowi gangsterzy: Bolo i Andrzej Zieliński, ps. Słowik. Również Kolasiński upominał się o swoje. Chciał rekompensaty za praktycznie darmowe odstąpienie spółki. Poseł tłumaczył, iż początkowo nie wiedział, że robi interesy z Gawronikiem. Brzmi to jednak mało wiarygodnie – były senator jeździł mercedesem wyleasingowanym przez spółkę Kolasińskiego i pobierał od niej wynagrodzenie. – Działalność byłego senatora byłaby zgodna z prawem, gdyby nie oszustwo, jakiego dopuścił się, podając fikcyjną ilość i wartość papierosów, których nigdy nie wywieziono z Polski – powiedział prokurator Leszek Goławski, rzecznik katowickiej prokuratury. Mechanizm wyłudzania VAT-u, na którym, według prokuratury, zarabiał Gawronik, związany był z realizacją czeków dla podróżnych, kupujących papierosy w ruchu przygranicznym na zachodniej granicy. Do urzędów skarbowych, zwracających podatek firmie Gawronika, trafiały sfałszowane faktury. Masa dowodów O tym, że eks-senator kontaktował się z mafią i prowadził podejrzane interesy, wiadomo było od roku. Dlaczego do jego aresztowania doszło dopiero w zeszłym tygodniu? Podobno dowodów dostarczył Jarosław Sokołowski, ps. Masa, niegdyś zausznik Pershinga, a dziś skruszony gangster, który poszedł “na układ” i został świadkiem koronnym. Złośliwi śmieją się, że to właśnie dzięki jego zeznaniom policja i prokuratura w ciągu ostatnich miesięcy odnoszą “spektakularne sukcesy” w walce z przestępczością zorganizowaną. Kim zatem jest Sokołowski? W policyjnym slangu mówi się, że jest przedstawicielem “starego Pruszkowa”. Ten 40-letni były kulturysta w kartotekach policji znalazł się na początku lat 90., choć “karierę” zaczynał podobno znacznie wcześniej za zachodnią granicą, kradnąc z Pershingiem samochody. Był członkiem gangu zarządzanego przez Barabasza, ale gdy ten został zamordowany w 1991 r., Masa dołączył do gangu Pershinga. Razem z nim na twardych gangsterów wyrastali bracia Danielakowie – Leszek, ps. Wańka i Mirosław, ps. Malizna. Gang miał coraz lepsze i pewniejsze źródła dochodów: haracze, ściąganie długów, handel narkotykami. Później robił coraz większe interesy: inwestycje w nieruchomości, firmy budowlane i akcje spółek giełdowych. Masa konsekwentnie









