Globalny dżihad

Globalny dżihad

American troops mingle with Saudi children as they stop to take a look at fresh vegetables and fruit at a small grocery store in Saudi Arabia on Tuesday, Feb. 6, 1991. American troops have come into increasing contact with the local population in Saudi Arabia in recent weeks. (AP Photo/Bob Jordan)

Rozmieszczenie amerykańskich oddziałów w Arabii Saudyjskiej było naruszeniem świętości miejsca i manifestacją zależności państwa od USA Dowództwo Al-Kaidy planowało „spektakularny” atak z 11 września 2001 r. przez jakiś czas, jednak nie mogło przeprowadzić akcji, zanim nie znalazło odpowiednich rekrutów. Potrzebowano ludzi z wiedzą o technologii, znających społeczeństwo zachodnie i zdolnych do samodzielnego działania. W listopadzie 1999 r. Muhammad Atta, Ramzi bin al-Shibh, Marwan al-Shehhi i Zijad Dżarrah w drodze (jak myśleli) do Czeczenii zostali skierowani do bazy Al-Kaidy w Kandaharze. Pochodzili z uprzywilejowanych środowisk, studiowali nauki techniczne w Europie – Dżarrach i Al-Shehhi byli inżynierami, Atta – architektem – i łatwo mogli wmieszać się w amerykańskie społeczeństwo podczas szkoleń na pilotów. Byli członkami grupy znanej obecnie jako komórka hamburska. Spośród jej czterech członków tylko bin al-Shibh dobrze znał Koran. Żaden z nich nie miał za sobą wychowania w madrasie, które często uznaje się za podstawę muzułmańskiego terroryzmu; przeciwnie – uczęszczali oni do świeckich szkół, a przed przystąpieniem do grupy Dżarrach nie był nawet praktykujący. Nieprzyzwyczajeni do myślenia alegorycznego czy symbolicznego, wykształceni w dziedzinie nauk ścisłych mieli skłonność nie do sceptycyzmu, ale do dosłownego odczytywania Koranu, co kłóci się z tradycyjną muzułmańską egzegezą. Nie uczyli się także tradycyjnego prawoznawstwa, więc ich wiedza o głównym prawie muzułmańskim była, w najlepszym wypadku, powierzchowna. BADAJĄC POSTACI zamachowców z 11 września i innych, którzy ściśle z nimi współpracowali – w sumie ok. 500 osób – psychiatra sądowy Marc Sageman odkrył, że jedynie 25% z nich otrzymało tradycyjne islamskie wychowanie; dwie trzecie przed przystąpieniem do Al-Kaidy miało raczej świeckie poglądy, a pozostali byli neofitami. Mieli zatem ograniczoną wiedzę na temat islamu. Wielu z nich było samoukami, a niektórzy nie studiowali nawet dokładnie Koranu, zanim trafili do więzienia. Być może, stwierdza ostatecznie Sageman, problemem jest nie islam, lecz nieznajomość islamu. Saudyjczycy, którzy wzięli udział w działaniach 11 września, otrzymali edukację w duchu wahabickim, jednak wpływ na nich miał głównie nie wahabizm, ale ideały panislamskie, którym ulemowie wahabiccy często się przeciwstawiali. Męczeńskie nagrania Ahmeda al-Haznawiego, który zginął w samolocie, jaki rozbił się w Pensylwanii, i Abdulaziza al-Omariego, lecącego pierwszym z samolotów, które uderzyły w World Trade Center, koncentrowały się przede wszystkim na cierpieniu muzułmanów na całym świecie. Jednak o ile Koran rzeczywiście nakazuje muzułmanom przychodzić z pomocą swoim braciom, o tyle prawo szarijatu zakazuje stosowania przemocy wobec cywilów, używania w walce ognia i nie pozwala na atakowanie krajów, w których muzułmanie mogą swobodnie praktykować swoją religię. Motywacje Muhammada Atty, przywódcy komórki hamburskiej, opierały się przede wszystkim na globalnej wizji Azzama, który twierdził, że każdy zdolny do walki muzułmanin ma obowiązek bronić swoich braci i sióstr w Czeczenii czy Tadżykistanie. Azzam potępiłby jednak działania terrorystyczne podejmowane przez tę grupę. Członków o umiarkowanych poglądach, którzy opuszczali komórkę, zastępowali inni, podzielający poglądy Atty. W takich zamkniętych grupach, w których brak miejsca na różnicę zdań, jak twierdzi Sageman, „sprawa” staje się czymś, czym się oddycha, co przesyca całe życie. Członkowie mocno związywali się ze sobą, mieszkali razem, wspólnie jedli i się modlili, a także bez końca oglądali obrazy z pól bitew w Czeczenii. Co najważniejsze, mocno się identyfikowali z tymi dalekimi walkami. Nowoczesne media pozwalają, aby na ludzi w jednej części świata wywierały wpływ wydarzenia rozgrywające się bardzo daleko – coś, co w czasach przednowoczesnych nie mogłoby mieć miejsca – i by te obce opowieści odnosić do swoich własnych problemów. To zupełnie nienaturalny stan świadomości. HISTORIA TERRORYSTÓW z 11 września jest obecnie powszechnie znana. Lata po tragedii wydarzenia wciąż są przerażające. (…) Na Zachodzie rozpowszechnione było przekonanie, że islam, religia nieodłącznie związana z przemocą, pozostaje głównym winowajcą. Kilka tygodni po ataku z 11 września w artykule zatytułowanym „To jest wojna religijna” („This is a Religious War”) amerykański dziennikarz Andrew Sullivan zacytował wypowiedzenie wojny bin Ladena: Nawoływanie do wypowiedzenia wojny Ameryce rozpoczęło się, ponieważ to właśnie Ameryka poprowadziła krucjatę przeciw narodowi islamskiemu, ponieważ wysłała tysięczne oddziały do Krainy Dwóch Świętych Meczetów,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2017, 2017

Kategorie: Świat