Gorycz porażki i nędza zwycięstwa

Gorycz porażki i nędza zwycięstwa

Odnajduję starą znajomą, rozmawiamy po raz pierwszy od kilkunastu lat. Serdecznie, jakby te lata nas nie dzieliły. Jej córka, śliczna nastolatka, która przez chwilę była mi bliska, ma już lat 50. Pamiętam tylko tę dawną, nie widzieliśmy się od tamtego czasu. Obcięła wtedy dla mnie w nagłym odruchu kosmyk złotych włosów, noszę go ze sobą w pamięci. Mieszka daleko, wyjechała z Polski. Patrzę na jej obecną fotografię serdecznie, ale jestem wstrząśnięty. Wszyscy jesteśmy wsysani przez otchłań czasu. Jeśli nie ogląda się ludzi w ruchu, w drodze starzenia się, kontrast dawnej pamięci i obecnego stanu rzeczy jest jak uderzenie pioruna.


Znajoma, ordynatorka oddziału psychiatrycznego, opowiada mi, że w krótkim czasie przywieźli jej na oddział trzy leciwe pacjentki, słuchaczki mediów publicznych, wszystkie opętane tym samym chorobliwym lękiem, że Duda przegra wybory. Duda znowu wraca do seksualizacji polskich dzieci i ataków nienawiści wobec elity, czyli polskiej inteligencji. To zohydzanie i walka z polską inteligencją, z tym, co jest największym skarbem Polski. I czyha zły Niemiec, nawet wypadek autobusowy w Warszawie to wina Trzaskowskiego. I cudowna prognoza, że seniorzy z Zachodu będą do nas przyjeżdżać, by dobrze spędzić swoje ostatnie lata i uniknąć eutanazji (i leczyć się w polskich szpitalach, można dodać). Jak trzeba się bać, by tak bredzić. Korea Północna w coraz większej bliskości z PiS.


W dzienniku Sándora Máraia czytam, że pisarz spotyka znajomego, który mówi o kimś: „On jest jak woda, zawsze przybiera postać szklanki, do której go wleją”. Pasuje to do Dudy, mógłby być politykiem opcji liberalnej, łatwo by się dostosował i nakręcił na liberalizm. Na jakimś archiwalnym filmiku z jego wiecu wyborczego widzę nagle X, mojego przyjaciela z dzieciństwa, stoi blisko wodza i skanduje. On także jest jak taka woda. Droga jego zaangażowań politycznych mówi, że wejdzie w każdy ruch, byle być tam kimś widocznym. Okropnie się wstydzi ojca, który zachował się źle w stanie wojennym. I chyba naprawdę nie wie, że sam zachowuje się teraz gorzej. To częsty mechanizm: muszę być kimś za wszelką cenę, inaczej pożre mnie poczucie niższości. To każe włączyć się w każdą sprawę, bez względu na jej barwę, która mnie dowartościowuje. X był już w kilku organizacjach, sprzecznych – zdawało mi się – z jego kondycją, teraz nawet czasami jeździ do Radia Maryja. Nie przeszkadza mu to, że ma „złe pochodzenie”, którego tak nie lubi ojciec dyrektor. Każdy antysemita lubi mieć swojego żydka, by pokazać, jaki jest tolerancyjny. A ideologia jak rafa koralowa, lubi się osadzać na wraku zakompleksionej osobowości. Duda zaczyna już nawet wierzyć, że Trzaskowski chce uczyć masturbacji niemowlaki. I trzęsie się z oburzenia. Okropne jest nie tylko to, że tacy ludzie mają teraz władzę i niszczą nasz kraj, ale też to, że na pewno nigdy nie zostaną ukarani. Nawet jeśli ocalimy demokrację, nie ma ona dobrych narzędzi, by karać za takie zbrodnie. A nie boję się użyć tu tego słowa. To są duchowe zbrodnie.


Jest grupa ludzi, którzy już po pierwszej turze, niepewni ostatecznego rezultatu, odsuwają się od polityki, mają dosyć. Kolega pisze, że jest z natury anarchistą i wraca do swojego anarchizmu. Odpowiadam: abyś mógł spokojnie uprawiać swój anarchizm, lepiej, żeby była demokracja, dyktatury prześladują anarchistów podobnie jak liberałów, więc w trosce o swój anarchizm głosuj.


Piszę kilka dni przed niedzielą wyborczą. Jako że obaj kandydaci idą głowa w łeb – jakoś nie mogę napisać łeb w łeb – można się spodziewać, że PiS uruchomi wszystkie pokłady podłości, by te wybory wygrać. Grozi mu jednak, że przegrzeje oczernianie Trzaskowskiego, to może się zdarzyć.


Myśląc o sytuacji w Polsce: okropne, że żyjemy w ciągłym napięciu, nienawiści, goryczy, niezgodzie, niesmaku. To trująca atmosfera. Ten kraj jest ciężko chory. Od stuleci. Czy mam siły na dalsze pięć lat z Dudą? I by ostatnie lata życia spędzać w stanie oburzenia i niezgody, tak jak już żyłem w PRL? Wystarczy. Moi znajomi, czasami już niemłodzi, szykują się do wyjazdu z Polski. Liczni wokół przygotowują swoje dzieci na emigrację. A więc znowu exodus polskiej inteligencji, znowu krwawimy. Numer tygodnika ukaże się w dniu, kiedy wynik wyborów będzie już znany. Bez względu na to, kto wygra, miliony będą w żałobie, z tej albo z tamtej strony barykady. Najpierw w ciężkiej żałobie, a potem przez pięć lat w nieco lżejszej. Już nie obcy, ale Polacy Polakom zgotowali taki los.

Wydanie: 2020, 29/2020

Kategorie: Tomasz Jastrun

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy