Początek katastrofy

Początek katastrofy

Podczas wiecu w stanie Georgia Donald Trump mówił o perspektywie zwycięstwa swojego rywala w nadchodzących wyborach. Prezydent odgrażał się, że będzie musiał opuścić kraj, jeśli przegra z Joem Bidenem. Obejrzałem serial dokumentalny o Trumpie. To psychopata i człowiek pozbawiony sumienia. Ten świetny kandydat na prezydenta Rosji jakimś cudem został prezydentem USA. Ironia historii, że Trump ma być wedle PiS jedynym pewnym sojusznikiem Polski. W jakim trzeba być umysłowym pomieszaniu, by wierzyć, że można na niego liczyć w biedzie. Prezes uważa, że zagraża nam Unia Europejska, a Stany zakonserwowane przez Donalda Trumpa są wybawieniem. Niedawno mówił: „Nawet w warunkach komunizmu pewne sfery ludzkiej wolności, możliwość wyboru były do obronienia. (…) A dziś instytucje Unii Europejskiej (…) żądają od nas, byśmy zweryfikowali całą naszą kulturę, odrzucili wszystko, co dla nas arcyważne”.

Jak rozumiem, jesteśmy w tej strasznej Unii ciałem obcym, weszliśmy tam lisim podstępem, dla kasy. Za chwilę weźmiemy swoje i w krzaki. W tym temacie wypowiada się wiceministra kultury Magdalena Gawin (i pomyśleć, że byliśmy dawno temu w jednej redakcji liberalnej „Res Publiki”. Strasznie jest obserwować, jak ideologiczna maszynka do mielenia mięsa robi z ludzi mielone kotlety). Ministra zapowiada kolejną „reformę humanistyki” na uniwersytetach. Uważa, że konieczne są zmiany wprowadzane pod hasłem „unarodowienia”. Polska humanistyka ma być uprawiana „nie po to, żeby zachwycić Paryż czy Londyn”. Won, liberalna Europo, tu jest Polska! Nauka ma być narodowa i patriotyczna. Wiceministra porównała obecność gender studies na uniwersytetach do teorii eugenicznych i rasistowskich, które były tam wykładane przed stuleciem.

No tak, PiS uważa humanistykę za dziedzinę kluczową politycznie. To już było. Staliniści też wierzyli, że uczeni i artyści mają być narzędziami do „pierekowki dusz”. Przemiana duchowa, stworzenie nowego Polaka to również wizja prezesa. W czasach stalinowskich był terror, zmuszano artystów lub wabiono, dając im np. pieniądze, mieszkania, by tworzyli i pisali wedle wzoru. Sterroryzowani i oszołomieni majaczyli jak Piekarski na mękach i produkowali koszmarki zamiast sztuki. Teraz PiS także chce mieć swoich naukowców i artystów, na nich wymienić tych starych, za mało narodowych, za liberalnych. Tylko bieda, jak to zrobić.

Nie dacie rady, mówię wam, przegracie. Wynikną z tego tylko gnioty. Niezwykła jest solidarność i jednomyślność środowisk twórczych w sprzeciwie wobec PiS. Inna sprawa, że wszędzie, gdzie PiS wprowadza „dobrą zmianę”, staje się wielki bałagan. Tak jest choćby w edukacji. Znajoma nauczycielka z Cieszyna pisze mi: „Jakość kształcenia i tak spada z roku na rok przez nieustające eksperymenty na polskiej oświacie. Reforma Zalewskiej zrujnowała wszystko, co można by uznać za sukces gimnazjów. Do tego nowe podstawy programowe tak przeładowane i archaiczne, że aż absurdalne”.

Pisałem kiedyś okropne rzeczy o Giertychu. I jak dzisiaj pamiętam Macierewicza, gdy się puszył, przedstawiając pana Romana, nowy, niezwykle cenny nabytek prawicy. Wierzę, że zmiana, jaka się dokonała w Giertychu, jest autentyczna. Wiem, że ludzie rzadko tak radykalnie się zmieniają, ale to się zdarza. Jego wizyta w Jedwabnem, wszystko, co od lat pisze, mówi, jego przyjaźnie z ostatnich lat – to są dowody w tej sprawie. Niesłychana jest forma zatrzymania Giertycha, niechlujstwo wobec prawa i procedur i media reżimowe już czekające tam, gdzie trzeba, by sfilmować, co trzeba. Wszystko zostało skoordynowane. Prezes dał cynk, a Ziobro wykonał zadanie w swoim stylu i wygląda na to, że spartaczył. Teraz będą kłamać, kombinować, ale ten obrzydliwy spektakl przykryje zaraza.

Zaraza znowu się natęża. Ta pisowska i covidowa. Znowu wszyscy zamaskowani. A ja się wirusa nie boję. Tajemnicza sprawa. Boję się wielu rzeczy: żony, banku, wypełniania kwestionariuszy urzędowych, że mi się zepsuje samochód, a jego się nie boję. Wielu znajomych w moim wieku umiera za strachu. A czasami naprawdę. I coraz więcej zachorowań w moim kręgu towarzyskim. Ten mój brak obaw jest więc irracjonalny. A ja jestem taki racjonalny, więc sam siebie nie rozumiem.

Znajoma z małego miasteczka właśnie mi pisze: „Duszę się, gorączka, straciłam węch. Co mi jest?”. Odpowiadam: „Mam dla ciebie złą wiadomość, wezwij karetkę covidową”. Po kilku godzinach pisze: „Zabrała mnie karetka, czekałam w niej cztery godziny pod szpitalem, nie było miejsca, odwieźli do domu”. Tak chyba wygląda początek katastrofy.

Wydanie: 2020, 44/2020

Kategorie: Tomasz Jastrun

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy