Gubałówka Olechowskiego

Gubałówka Olechowskiego

Znany polityk kupił w Kościelisku za niewielką sumę leśną parcelę. Teraz stara się o przekształcenie jej w działkę budowlaną Andrzej Olechowski znów trafił do gazet. Nie za sprawą polityki, ale domu, jaki chce zbudować na zboczach Gubałówki, w Kościelisku, do której to miejscowości ma pociąg. Sprawa nie jest nowa. Ciągnie się od roku, kiedy po raz pierwszy miał być rozpatrywany jego wniosek o „punktową zmianę przeznaczenia gruntu z leśnego i rolnego na budowlany”. Józef Krzeptowski-Jasinek, b. budowniczy mostów i dróg, badacz dziejów góralskich rodów, postać znana i ceniona na Podhalu, postawił wówczas radnym zarzut: – Kandydat na prezydenta winien dawać przykład, a wy mu pomagacie zrobić wielomilionowy prezent i przekształcić grunt kupiony za psie pieniądze. Choć więc Komisja Planu Zagospodarowania wydała pozytywną opinię, wniosek upadł pod pretekstem, że dla tej części Kościeliska, w której znajduje się parcela Olechowskiego, plan zagospodarowania będzie dopiero opracowywany. Wyszło również na jaw, że w lesie Olechowskiego wycięto 30 drzew bez zezwolenia, zaś starosta tatrzański, sprawujący nadzór nad lasami prywatnymi, nakazał odtworzyć stan poprzedni poprzez zalesienie. Górale i opisujący te sprawy dziennikarze zarzucili osobie z pierwszych stron gazet, iż jest to działanie nielicujące z powagą tak znanej postaci. Andrzej Olechowski od wszystkiego się odciął: parcelę nabył za sumę, jakiej od niego żądano. Wniosek złożył, bo to wolno każdemu. 30 drzew wyciął jego pełnomocnik bez wiedzy właściciela. W żadnym więc razie nie naruszył prawa, a już klnąc się Bogiem, nie wywierał żadnego nacisku na władze gminy. W liście skierowanym do Krzeptowskiego napisał: „Ani ja, ani nikt z mojej rodziny nie zrobił Panu krzywdy. Ani nikomu z mieszkańców Kościeliska. Zawsze życzyliśmy i życzymy im dobrze. Dlaczego postanowił Pan podjąć próbę podważenia mojej dobrej woli i uczciwości, pozostanie tajemnicą Pańskiego sumienia”. Krzeptowski odpowiedział: „Na zasadnicze i proste pytanie: dlaczego i w jaki sposób na działce leśnej chce Pan wybudować dom, Pański list nie daje odpowiedzi. Jak Pan dobrze wie, pod budowę domów przeznaczone są działki budowlane. Ich cena znacznie przewyższa ceny nieużytków, w tym polany i lasu, które Pan kupił w Kościelisku. Żeby dokładnie wyjaśnić: nie widzę nic złego w tym, że chce Pan zbudować dom. Natomiast wątpliwości moralne budzą Pana starania o przekwalifikowanie polany leśnej, powiększanej sukcesywnie przez nielegalną wycinkę lasu, na budowlaną. I to jest cała tajemnica mojego sumienia, do którego był Pan łaskaw odwołać się w swoim liście”. Jeśli chodzi o wywieranie nacisku, choćby bezwiednego, na władze gminy, to wielce interesujące jest publiczne oświadczenie inż. arch. Adama Bukowskiego-Tyrały, przewodniczącego Komisji Planu Zagospodarowania. Jest tam napisane m.in.: „Fakt, że osoba piastująca tak wysokie funkcje w państwie jak pan Andrzej Olechowski zamierza się osiedlić właśnie w Kościelisku, powinien nas cieszyć, a władze gminne Kościeliska umiejętnie to wykorzystać”. Co ten ostatni zwrot miał znaczyć, absolutnie nie wiemy. Nieruchomości w cenie Sprawa odżyła we wrześniu, a to z powodu opracowywania tej części planu, w której znajduje się parcela Olechowskiego, zamalowana na brązowo, czyli projektowana przez komisję jako budowlana. Wrzenie wybuchło nie mniejsze niż rok temu. Ale rozpatrywanie projektu zostawiono nowej radzie. Dla górala nieruchomość to świętość. Jak mu wpadnie trochę grosza, zaraz rozgląda się za kawałkiem ziemi. Lecz jeśli ktoś kupuje, to ktoś inny musi sprzedawać. Jedni to robią, bo ich przycisnęło, inni, bo kalkulują: jeśli obok mnie znajdzie się ktoś wpływowy i mnie muszą dać zezwolenie. Jak wyliczyła pewna firma z Krakowa, w ostatnich pięciu latach ceny nieruchomości w Zakopanem wzrosły trzykrotnie. W olimpiadę wprawdzie nikt nie wierzył, ale hossa zaczęła się, kiedy zaczęto o niej mówić. Pewien zamożny góral nabył na Ciągłówce (też pasmo Gubałówki) nieruchomość od pewnej osoby spoza Zakopanego. Zapłacił jej cztery razy więcej niż owa osoba, gdy cztery lata wcześniej kupowała tę nieruchomość. Andrzej Stoch stał się właścicielem terenu po dawnym Koktajlu, płacąc za niego nie mniej niż 600 tys. dol. Wiedział, co robi. Ledwie roku potrzebował Adam Bahleda-Curuś, by jego pasaż handlowy w centrum Krupówek przyniósł mu takie dochody, za które nabył ostatnio drugą parcelę, też przy Krupówkach. Moda

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 48/2002

Kategorie: Kraj