Guru kultury studenckiej

Guru kultury studenckiej

Glosa do tekstu „Litwiniec i kundlizm”

Wielkie podziękowanie dla PRZEGLĄDU za artykuł Radosława S. Czarneckiego „Litwiniec i kundlizm” (nr 4/2023). Bohater tego tekstu to postać niezwykła, zasługująca na wielkie opisanie i wielką analizę.

Bogusława Litwińca poznałem w 1963 r., gdy byłem na drugim roku wrocławskiej polonistyki. Był to szczytowy okres Studenckiego Teatru Kalambur, założonego w 1957 r. właśnie przez Litwińca. Kreator, dramaturg, reżyser, recenzent, aktor, pomysłodawca wielu inicjatyw kulturalnych tamtego czasu przynoszących rozgłos krajowy, europejski i światowy, był też twórcą Teatru Otwartego.

Lata 60. to czas gomułkowskiej stabilizacji lub dla innych stagnacji. Wyjątek od szarzyzny tamtych lat stanowiła kultura studencka. Przypomnę działalność Studenckiego Teatru Satyryków, Stodoły i Hybryd w Warszawie, Piwnicy pod Baranami i Klubu Pod Jaszczurami w Krakowie, teatrzyku Bim-Bom w Gdańsku, Teatru Kalambur, Studenckiego Teatru Pantomimy Gest i Riposty we Wrocławiu, poznańskiego Nurtu, by wymienić niektóre. Wrocław miał jeszcze jedną znaczącą placówkę studenckiej kultury – klub Pałacyk, w którym działały Piwnica pod Edulem wymyślona przez Litwińca i klub Arka prowadzony przez Marka Gołębiowskiego. W nim brylowali członkowie Kalambura z Haliną Woźniczko, żoną Bogusława, na czele.

Z ruchu studenckiego wykreowały się słynne kabarety, m.in. Elita i Pod Egidą. A także wielcy artyści estrady i teatru, że wymienię tylko Wojciecha Młynarskiego czy Edwarda Lubaszenkę. Studenci stworzyli wielkie festiwale, takie jak Jazz nad Odrą czy krakowski Studencki Festiwal Piosenki. Studencka była Fama, wakacyjny festiwal kultury.

Lata 60. i 70. tamtego wieku to prawdziwy wysyp talentów i twórców kultury studenckiej. 34 lata od powstania nowej Polski warto opisać ten niezwykły czas. Już można. Pora przestać wstydzić się tamtych lat, przestać godzić się, że był to czas tylko totalitarny, ciemny, czas komunistycznego ucisku. Nie wiem nic, a może tylko wiem niewiele, o studenckiej kulturze Polski po 1990 r. Wiem natomiast, że studenci „błyszczą” jako kelnerzy i pracownicy zarabiający na możliwość studiowania. Że to źle? Nie. Nie potępiajmy jednak tamtego czasu. Myślę, że dziś, gdy większość aktorów i autorów tamtego okresu nie żyje bądź jedynie wegetuje w starości, kultura studencka zasługuje na szerokie opisanie i szczegółową analizę, a jej najznamienitszym przedstawicielem i guru był Bogusław Litwiniec. Są już pewne publikacje, że wymienię Bogusława Klimsy „Jazz we Wrocławiu 1945-2000”, „Estradę we Wrocławiu 1945-2000” i „Rock we Wrocławiu 1959-2000”. Ale to Wrocław, a mnie się marzy opisanie całej polskiej kultury studenckiej od 1956 do 1989 r. W pełni na to zasługuje.

W latach 2001-2004 przewodniczyłem Komisji Kultury i Środków Przekazu Senatu Rzeczypospolitej V kadencji. Miałem szczęście, bo jej członkami byli m.in. Kazimierz Kutz, Krzysztof Piesiewicz, Krystyna Doktorowicz i Bogusław Litwiniec właśnie. Kontakty i współpraca z nimi to była prawdziwa uczta. Bogusław był wyluzowany, ale zawsze skoncentrowany, kompetentny i dociekający, znakomicie poruszał się po meandrach kultury wysokiej.

Ze smutkiem czytałem końcówkę tekstu Radosława S. Czarneckiego o hipokryzji oficjalnych postaci współczesnego Wrocławia wobec Litwińca i jego dorobku. To prawda, że i ja nie byłem na pogrzebie mojego guru. Nie pozwoliła mi na to sytuacja rodzinna.

Gdy w 2004 r. rozstawałem się z komisją Senatu RP, bo przeszedłem do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, otrzymałem od Bogusława książkę „Poematy na scenę” z następującą dedykacją: „Koledze Senatorowi Rysiowi S. Przewodniczącemu K. Kultury z prośbą o zwrócenie uwagi na »przełom w poetyzowaniu« młodych, który tu został uchwycony. Przyjaciel – Bogusław Litwiniec”. W przedmowie „Od animatora i wydawcy” Bogusław napisał: „Poezja jest Księżniczką wszech sztuk. Dlatego przez dziesięciolecia uprawialiśmy w poszukującym ideowo i estetycznie Tea3ku Kalambur roboty sceniczne z jej inspiracji. Nasze wystawienie »W rytmie Słońca« było tego zwieńczeniem. Stało się wypowiedzią kultową dla pokolenia długowłosych hippisów”.

To potwierdzenie, że Bogusław Litwiniec zawsze, do ostatnich dni swojego bogatego życia, pracował, czyli poszukiwał i tworzył.

Wydanie: 05/2023, 2023

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy