Kodeks karny i obyczaj polityczny w IV RP dowodzą, że oskarżony o znieważenie może być każdy Nierychliwi polscy prokuratorzy w jednej sprawie wyróżniają się gorliwością: chętnie, może nawet nader chętnie, podejmują postępowania i wnoszą do sądów oskarżenia wobec osób, którym postawiono zarzut znieważenia. Kodeks karny i obyczaj polityczny w IV RP stwarzają pod tym względem możliwości nieznane w krajach demokratycznych. Oskarżony o znieważenie może być każdy, kto krytycznie lub bez należytego szacunku odniesie się do prezydenta lub papieża, do funkcjonariusza publicznego, posła, przedmiotu czci religijnej, sędziego, rzecznika praw obywatelskich, flagi państwowej, katolików, muzułmanów, a nawet do Śląskiej Izby Lekarskiej – słowem do wszelkiej władzy, osobowej lub symbolicznej. Mnożą się oskarżenia i sprawy karne, a byłoby ich jeszcze więcej, gdyby nie to, że odkąd władzę objęli Lech i Jarosław Kaczyńscy, wylęknieni Polacy zamykają strony internetowe poświęcone prezydentowi, wyłączają go spod krytyki w telewizyjnych programach satyrycznych, wyrywają kartki z czasopism, odmawiają sprzedaży książek i nie wystawiają nieprawomyślnych obrazów. A wszystko to w kraju, który mieni się „demokratycznym państwem prawnym”, choć – jak czytamy w opracowanym przez zespół wybitnych prawników raporcie „Prawo vs. media” – „Zakaz znieważania najwyższych organów państwowych wykorzystywany był do ograniczania swobody wypowiedzi i represjonowania wypowiedzi krytycznych wobec działalności władz państwowych i jako taki należy do dziedzictwa prawa niedemokratycznego”. Autorzy raportu podkreślają dalej, że „karalność przestępstwa polegającego na znieważeniu najwyższych organów państwowych, w tym głowy państwa, stanowi anomalię na tle współczesnych demokratycznych systemów prawnych, (…) gdyż w prawie demokratycznym osoby publiczne, a w szczególności osoby sprawujące najwyższe funkcje państwowe, korzystają z niższego stopnia ochrony czci”. Wynika to przede wszystkim ze znaczenia, jakie w państwach demokratycznych przywiązuje się do wolności prasy, gdzie „jej główną funkcją jest oddolna kontrola władzy, co wymaga znacznego zakresu ochrony przed oskarżeniami o zniesławienie lub znieważenie”. Tymczasem – jak zauważają autorzy raportu – „subiektywny charakter pojęcia znieważenia może prowadzić do wykorzystywania tych przepisów do represjonowania prasy za jej krytycyzm”. Mamy więc z karalnością znieważenia poważny problem ustrojowy – nie tylko jednak. Nie mniejsze zagrożenia rodzi „subiektywny” charakter tego pojęcia, czyli mówiąc po prostu, jego nieostrość i niejasność. Prof. Jerzy Bralczyk, proszony o podanie definicji znieważenia, stwierdził kategorycznie, iż „nie sposób przyjąć, że określone wyrazy są zniewagami”. Jeśli nie potrafi tego uczynić wybitny językoznawca, to czym mają się kierować zwykli obywatele, artyści i dziennikarze, którzy w dobrze pojętym interesie społecznym chcą skrytykować przywódcę jakiegoś państwa lub nawet wyrazić wobec niego pogardę za to np., że broniąc dogmatu, naraża miliony ludzi na zarażenie się śmiertelną chorobą. Skąd mają wiedzieć, gdzie kończy się ich swoboda krytyki i jakie wypowiedzi mogą sprawić, że zamiast słów szacunku za działanie w obronie życia, usłyszą wyrok skazujący za „znieważenie głowy państwa”. „Język prawny jest językiem powstałym na gruncie etnicznego języka polskiego, który został zaadaptowany przez prawodawcę do pełnienia funkcji środka przekazu informacji o prawie”, czytamy w podręczniku logiki dla prawników. „Język ten, jeśli ma spełniać swoje funkcje, musi wyróżniać się precyzją i tam, gdzie jest to możliwe, unikać wyrażeń wieloznacznych. Jednocześnie przyjęte na gruncie języka prawnego znaczenia mają w jak najmniejszym stopniu odbiegać od stosowanych w języku potocznym”. W „Zasadach techniki prawodawczej” stwierdza się ponadto, że jeżeli wyrażenie jest nieostre lub wieloznaczne, należy sformułować w ustawie jego definicję. W kodeksie karnym definicji znieważenia nie ma, w komentarzach zaś znajdujemy takie oto definicje tego pojęcia (fragmenty): 1) Andrzej Zoll: „Przez zniewagę należy rozumieć takie zachowanie, które według zdeterminowanych kulturowo i powszechnie przyjętych ocen stanowi wyraz pogardy dla drugiego człowieka”; „Nie można utożsamiać zniewagi z lekceważeniem. Zniewaga musi być czymś więcej niż tylko brakiem okazania szacunku lub niewypełnieniem obowiązku wynikającego z reguł dobrego wychowania (…)”. 2) Andrzej Marek: „Za zniewagę uważa się zachowanie uwłaczające godności, wyrażające lekceważenie lub pogardę. O tym, czy zachowanie to ma charakter znieważający, decydują dominujące w społeczeństwie oceny i normy obyczajowe”. „Najczęściej









