PiS drży ze strachu

PiS drży ze strachu

Oni lubili mieć zawsze kontekst korupcyjny i na siłę chwycili się Barbary Blidy, osoby ze świetną biografią lewicową

Z Kazimierzem Kutzem rozmawia Przemysław Szubartowicz

– Czy według pana, sejmowej komisji uda się wyjaśnić wszystkie okoliczności śmierci Barbary Blidy?
– Powinno się to udać. Komisja ma dostęp do wszystkich możliwych dokumentów w tej sprawie, jawnych i tajnych; być może zresztą wszystkie będą ujawnione. Najważniejsze jednak, że przesłuchujący będą uzbrojeni w pewną wiedzę. Liczę na to, że zwłaszcza przesłuchania prokuratorów z Katowic, którzy otarli się o tę sprawę, wyjaśnią wiele wątpliwości. Mam nadzieję, że dowiemy się, czy prawo zostało przekroczone – a osobiście uważam, że zostało – i kto stał za decyzją wysłania funkcjonariuszy ABW do domu Barbary Blidy. Wobec winnych trzeba wyciągnąć konsekwencje prawne.

– PiS robi jednak wszystko, by utrudnić komisji pracę.
– Bo PiS się boi. Mają w komisji dwoje przedstawicieli, którzy są tam wyłącznie po to, by powstrzymać ten rozpoczęty już proces, rozproszyć i odwrócić uwagę opinii publicznej. Zresztą wcale im się nie dziwię, na ich miejscu też bym się bał.

– Czego się boją?
– Odsłonięcia kulis ich władzy. Prace komisji zapewne będą się ciągnąć, to będzie dosyć długi proces, a grzechy partii Kaczyńskich będą w tym czasie obnażane jak obierana cebula, warstwa po warstwie. Wiadomo, że nitka prowadzi do byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego, bo to u niego była tajna narada.

– Tylko że on mówi teraz, że owszem, narada była, ale nie dotyczyła sprawy zatrzymania Barbary Blidy, lecz tzw. afery węglowej.
– To jest nieprawda. Przecież świadkowie zeznali, że u premiera była narada właśnie w sprawie zatrzymania. Owszem, PiS chce koniecznie połączyć Blidę z \”aferą węglową\”, bo to jest ich linia obrony, ale przecież ona nie miała z tamtą sprawą nic wspólnego. Właśnie na tym polega to fałszywe, bezprawne założenie. Oni lubili mieć zawsze kontekst korupcyjny i na siłę chwycili się Barbary Blidy, osoby ze świetną biografią lewicową, Ślązaczki, która do tego już była schorowaną kobietą, na emeryturze. Łatwy cel, można powiedzieć.

– O czym tak naprawdę mówi nam ta sprawa?
– O nadużywaniu władzy w państwie prawnym. To jest bardzo poważna kwestia, ponieważ dotyczy wykorzystywania władzy do swoich własnych celów politycznych. Tu chodzi o jakość państwa, o demokrację, o poszanowanie prawa.

– Mecenas Leszek Piotrowski stwierdził, że mieliśmy do czynienia ze „zorganizowaną grupą przestępczą” na szczytach władzy. Zgadza się pan z taką opinią?
– W parlamencie pracuje równolegle komisja ds. nacisków, która w szerszym kontekście bada przekraczanie prawa dla celów politycznych przez tamtą ekipę rządzącą. Wyniki pracy tej komisji w powiązaniu z tym, do czego dojdzie komisja w sprawie śmierci Barbary Blidy, będą miały szersze tło. Dowiemy się, mam nadzieję, w jakim stopniu i kiedy doszło do świadomego nadużycia władzy. Sprawa jest tak naprawdę drastyczna i nie dziwię się mecenasowi Piotrowskiemu, że tak powiedział.

– Nie obawia się pan jednak, że w tym całym tyglu – pośród rozbieżności zeznań, prób odwracania uwagi, przeciągania się prac – coś zostanie rozmyte i na końcu okaże się, że coś tam było, ale nie wiadomo co?
– Nie, nie obawiam się. Wie pan, naprawdę jest ogromna masa dokumentów, które są poza zasięgiem PiS. Ponadto trzeba pamiętać, że oni wszyscy składają zeznania pod przysięgą. Może więc dojść do tego, że okaże się, iż część tych ludzi kłamała przed komisjami. A im się pali grunt pod nogami. Ziobro na przykład chciał nagle powołania komisji sejmowej w sprawie morderstwa Krzysztofa Olewnika, ale nie po to, by cokolwiek w tej sprawie wyjaśniać, lecz po to, by odwrócić uwagę od prac komisji, które mają zbadać okoliczności nadużywania władzy przez PiS.

– Pan kiedyś mówił o kamiennych sercach, dziś wiemy już więcej na temat tego, do kogo należały…
– Wie pan, ja uważam, że poza całym kontekstem politycznym stała się ogromna ludzka krzywda. W ogóle nie powinien zaistnieć fakt, który spowodował śmierć pani Barbary. Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia. PiS uwielbiało medialne cyrki, które miały dać im popularność i sławę, ale planowanie kolejnego takiego cyrku zakończyło się śmiercią człowieka. To jest dramat. A przecież mogła do pani Blidy zapukać jakakolwiek policjantka i zaprosić ją na przesłuchanie. Przecież ona by poszła, to nie była żadna morderczyni. Za działaniami PiS stały niskie, cyniczne pobudki. Im nie zależało na żadnej walce z mafią ani czymkolwiek takim, tylko na tym, aby utrącić lewicę.

– No tak, tylko że z tamtej strony słychać głosy, że lewica im wtedy wcale nie zagrażała.
– Ale przecież niszczenie przeciwników politycznych to prawdziwa namiętność ludzi PiS. W perspektywie były wybory, a każda okazja jest dobra, by pozyskać choćby kilka punktów. Poza tym w PiS był wówczas kryzys, zaczęli odchodzić ludzie tacy jak Marek Jurek, więc chodziło o to, by stworzyć aurę wielkiego sukcesu, opierając się na tej ich manii szukania szpiegów i wykrywania mafii. A ponieważ nic nie mieli, więc posłużyli się biedną Barbarą Blidą.

– Myśli pan, że ta sprawa oczyści życie publiczne na przyszłość? Czy też może PiS jednak wróci do władzy?
– Uważam, że oczyści. To będzie długi serial, dzięki któremu wyjdą jeszcze bardzo ciekawe rzeczy. PiS, którego flaki będą sukcesywnie obnażane, czeka prawdziwy ogień piekielny. Po czymś takim niech im się władza już nawet nie śni.

Wydanie: 16/2008, 2008

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy