Dwa wywiady

Dwa wywiady

Niesłuszne sugestie Janickiej na temat „Zośki” i „Rudego”, piramidalne bzdury Jasiewicza o Żydach 1. Narażam się zapewne na osąd Filipa Memchesa („Plus Minus” z 13-14.04.), że to „postmodernistyczna zabawa zmanierowanego humanisty”, lub jeszcze gorszą opinię Tomasza Terlikowskiego („Rzeczpospolita” z 8.04.), że to przejaw „idiotyzmu i paranoi”, ale wyznam, że kiedy czytam w „Kamieniach na szaniec” o tym, jak umierający „Rudy” prosi obdarzonego dziewczęcą urodą przyjaciela, by się koło niego położył, i marzy o przyszłym wspólnym, szczęśliwym bytowaniu – to podobnie jak Elżbieta Janicka w niedawnym wywiadzie dla PAP – wyczuwam tu sugestię, że istnieje między nimi jakaś więź homoerotyczna, zwłaszcza że Kamiński – wbrew prawdzie historycznej – nawet nie wzmiankuje, że obaj mieli narzeczone. Czy taka była intencja autora – najpewniej nie. Ale jeśli nawet miał tu na myśli tylko egzaltowaną (bardzo egzaltowaną) młodzieńczą przyjaźń, to niefortunnie ją opisał, bo w sposób budzący wspomniane domysły. Że o nich nikt dotąd nie mówił – nic dziwnego. Zapewne nikt nie miał odwagi zajmować się intymnymi sprawami, których poruszanie traktowane by było jako zniewaga pamięci bohaterów narodowych. Tak jest zresztą – jak widać – i dzisiaj, tylko że równocześnie wytwarzają się inne, znacznie swobodniejsze i ośmielające reguły pisania o tych sprawach. Jak było naprawdę – nie wiadomo. Zresztą granica między egzaltowaną przyjaźnią a wysublimowanym homoerotyzmem jest płynna. W każdym razie hipoteza Janickiej nie jest bezpodstawna. Nie można natomiast się z nią zgodzić, gdy dowodzi, że skoro w gimnazjum im. Stefana Batorego, gdzie uczyli się Janek Bytnar i Tadeusz Zawadzki, dominowały wpływy antysemickiego ONR, to nasuwa się myśl, że i oni byli antysemitami. Nie ma na to najmniejszego dowodu; nic też nie wynika z tego, że ojciec „Zośki”, Józef Zawadzki, jako rektor Politechniki Warszawskiej zarządził na uczelni getto ławkowe. Wręcz przeciwnie – są przesłanki, by mówić o lewicowym nastawieniu Bytnara i Zawadzkiego – ich drużyna współpracowała z lewicową organizacją podziemną PLAN, Zawadzki kontaktował się z harcmistrzem Juliuszem Dąbrowskim, działaczem Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej i Stronnictwa Demokratycznego (notabene znanym ze swego życzliwego stosunku do harcerstwa żydowskiego), później prowadził rozmowy z podziemnym PPS w sprawie kształcenia wojskowego. I wreszcie nic nie uzasadnia pretensji Janickiej, że Kamiński nie pisze o sytuacji Żydów i powstaniu w getcie. Przecież nie jest to książka o całej walczącej Warszawie, lecz tylko jednej drużynie harcerskiej z Mokotowa. Inna rzecz, że przychylna wzmianka o Żydach nie spodobałaby się wielu czytelnikom „Kamieni” i być może liczył się z tym Kamiński (osobiście najdalej od antysemityzmu, zaangażowany w pomoc dla Żydów)*. Niefortunny natomiast wydaje się pogląd Wojciecha Feleszki („Gazeta Wyborcza” z 17.04.), że przemilczenie było celowym zabiegiem autora, służącym identyfikacji czytelników nieżydowskich z bohaterami książki. Dlaczego to wzmianka o tym, że z Niemcami walczyli również ich nieżydowscy rówieśnicy, miałaby tej identyfikacji przeszkadzać? Trzeba więc z Janicką dyskutować i ją krytykować. Ale zamiast dyskusji pojawia się tu najczęściej brutalna nagonka. Z osłupieniem czyta się w „Rzeczpospolitej” z 9.04. taką oto konkluzję jej publicysty Wojciecha Stanisławskiego, że Janickiej udało się „przemycić sugestię” (o homoerotyzmie), która „tkwić będzie nieprzerwanie jak harpun w znienawidzonym biało-czerwonym ciele bestii”. Zdanie to, które rozumieć można tylko w ten sposób, że Janicka nienawidzi polskości, trudno nazwać inaczej, jak insynuacją tyleż bezpodstawną, co nikczemną. Opinie takie ujawniają pośrednio niewesołą prawdę – jak wiele hipokryzji tkwi w deklaracjach publicystów narodowej prawicy, gdy zapewniają oni o szacunku i współczuciu dla homoseksualistów. Wynika z tych opinii zupełnie co innego – hipotezę o homoerotyzmie uważają nie tylko za fałszywą, ale za hańbiącą. Ze Stanisławskim dzielnie współzawodniczy Maciej Cieślik („Rzeczpospolita” z 15.04.). Insynuuje on Janickiej postulat, by „w imię politycznej poprawności wykluczyć z polskiej historii i literatury antysemitów oraz homofobów. A są nimi wszyscy ci, którzy o Żydach i gejach nie pisali, niektórych chyba można by w ostateczności zostawić, ale opatrując słusznym komentarzem”. A oto, co Janicka rzeczywiście powiedziała: „Trzeba przewartościować przeszłość i opowiedzieć ją na nowo, czyniąc miejsce dla polskich obywateli poddawanych wcześniej przemocy i wykluczeniu przez polską kulturę większościową, którą do dzisiaj w niezmienionym niemal kształcie transmitują najważniejsze instytucje społeczne: dom, kościół, szkoła”. Czyli

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17-18/2013, 2013

Kategorie: Opinie