Hessel mówi: Buntujcie się!

Hessel mówi: Buntujcie się!

Antykapitalistyczny manifest bojownika ruchu oporu wzbudził entuzjazm nie tylko lewicy Stéphane Hessel to człowiek legenda. 93-letni francuski pisarz, bojownik ruchu oporu, uważany jest za sumienie zachodniego świata. U kresu drogi osiągnął oszałamiający sukces. Jego emocjonalny antykapitalistyczny manifest czy też pamflet „Indignez-vous!” („Buntujcie się!” albo „Oburzcie się!”) został przyjęty z entuzjazmem najpierw we Francji, a potem w wielu innych krajach. Książeczka, zawierająca tylko 4 tys. słów, nawołuje do pokojowego powstania przeciwko zachłannemu kapitalizmowi. Stała się drogowskazem dla idealistów odczuwających pustkę systemu, w którym rządzi pieniądz. Matki nad Sekwaną kupowały po kilka egzemplarzy, aby rozdawać je jako prezenty bożonarodzeniowe dzieciom swoim oraz sąsiadów. W supermarketach broszury Hessela leżały koło kas i rozchodziły się jak świeże bułeczki. Do tej pory wydany w październiku ub.r. manifest sędziwego intelektualisty został przetłumaczony na 22 języki, w tym na angielski, niemiecki, włoski, koreański, grecki i słoweński. Tylko we Francji znalazł półtora miliona nabywców. Stéphane Hessel wzywa obywateli, aby wzorem francuskiego ruchu oporu Résistance buntowali się przeciwko niesprawiedliwości i wystąpili w obronie „wartości nowoczesnej demokracji”. Podkreśla, że „dyktatura międzynarodowych rynków finansowych” stanowi zagrożenie dla pokoju i ustroju demokratycznego. „Jeżeli coś was oburza, tak jak mnie oburzał nazizm, bądźcie bojowi, silni, zaangażowani. Przyłączcie się do ruchu historii, potężny strumień historii wciąż płynie tylko dzięki każdemu z nas”, pisze Hessel, ciągle płacący składki członek Partii Socjalistycznej, uznawany przez wielu za długo oczekiwanego mesjasza lewicy. Stéphane Hessel podkreśla, że takie wartości jak wolność i solidarność, nienaruszalność godności ludzkiej zostały zagrożone przez panowanie pieniądza, rosnącą przepaść między bogatymi a biednymi, ksenofobię, bezwzględną walkę konkurencyjną i rabunkową eksploatację światowych zasobów. Dlatego należy podjąć z nimi walkę, tak jak przed laty Résistance stawiła czoła hitlerowskiemu barbarzyństwu. „Ma to być walka o ustanowienie społeczeństwa, z którego będziemy mogli być dumni”, apeluje autor, bo obecne to „społeczeństwo pozbawionych praw obcokrajowców, deportacji i powszechnych podejrzeń wobec imigrantów, (…) społeczeństwo, w którym emerytury są niepewne, państwo socjalne likwidowane, media zaś znajdują się w rękach bogatych. Wszystko to sprawy, których nigdy byśmy nie zaakceptowali, gdybyśmy byli prawdziwymi dziedzicami Résistance”. Idolem Hessela jest gen. de Gaulle, który odrodził Francję po hańbie kolaborującego z nazistami rządu Vichy. Nowa republika stała się państwem o mocnych i sprawiedliwych fundamentach, w której system gwarantował obywatelom środki utrzymania i godne emerytury. Surowce energetyczne i elektryczność zostały znacjonalizowane, także wielkie towarzystwa ubezpieczeniowe i banki należały do państwa. Niestety, te zdobycze Résistance zostały zmarnowane. Sprywatyzowano banki, zapanowała arogancka i bezwzględna władza mamony. Przeciwko temu należy się buntować. W nowym społeczeństwie interes ogółu powinien mieć pierwszeństwo przed interesem jednostki, a sprawiedliwy podział owoców pracy musi być ważniejszy niż moc pieniądza. Autor podkreśla zarazem, że bunt musi mieć charakter pokojowy: „Musimy wybrać nadzieję, a nie przemoc – wybrać nadzieję ruchu bez przemocy”. Hessel nie przedstawia konkretnych metod, celów czy planu działania. Także w wywiadach, np. dla niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”, wyraża jedynie nadzieję, że w 2012 r. prezydent Nicolas Sarkozy przegra wybory, których triumfatorką zostanie przewodnicząca Partii Socjalistycznej, Martine Aubry. Dodaje przy tym: „Nie wystarczy, jeśli tylko Francja przesunie się na lewo. Europa, Unia Europejska, musi wyzwolić się ze straszliwych szponów neoliberalizmu i kapitalizmu finansowego”. Wielu uznało apel pisarza za zbiór ogólników i banałów, poprawności politycznej i pobożnych życzeń w rodzaju „wszyscy powinni być zdrowi i bogaci, a na świecie ma panować pokój”. Lewicowy brytyjski dziennik „The Independent” zrecenzował manifest jako „pełen powtórzeń, wtórny, upraszczający i frustrująco krótki”. Niewątpliwie „Indignez-vous!” odniósł triumf także z powodu potężnej osobowości autora. Hessel urodził się w 1917 r. w Berlinie. Jego ojciec, Franz, literat i tłumacz, był ochrzczonym Żydem z pochodzącej z Polski rodziny, która zdobyła majątek na handlu zbożem. Matka, Helen Grund, korespondentka ds. mody dziennika „Frankfurter Zeitung”, była Prusaczką, jak dziś opowiada Hessel, „pewną siebie i bezczelną”. Matka od dzieciństwa wpajała synowi zasadę: „Bądź szczęśliwy,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2011, 2011

Kategorie: Świat