Jeżeli odniesie zdecydowane zwycięstwo w wyborach do Senatu, trudno będzie powstrzymać ją na drodze do Białego Domu Dwukrotnie się zdarzyło w historii Stanów Zjednoczonych, że ojciec i syn zasiadali na fotelu prezydenckim (Adamsowie). Raz w Białym Domu zasiadali dziadek i wnuk (Harrisonowie). Po wyborach w 2008 r. może nastąpić precedensowa sytuacja, że kobieta obejmie urząd prezydenta, a jeżeli będzie nią Hillary Clinton, to po raz pierwszy w historii USA zdarzy się, że mąż i żona będą zajmować to najwyższe w Stanach Zjednoczonych stanowisko. Od kilkudziesięciu lat Bill i Hillary Clinton są partnerami. Wspólnie inwestowali w swoje kariery zawodowe. Mówi się: tworzą spółkę „Clinton and Clinton”. Przyjaciele, którzy dobrze znają Clintonów, twierdzą, że mają oni pełne zaufanie jedynie do siebie. Ich charaktery wzajemnie się uzupełniają. Bez uzgodnienia z Hillary Bill Clinton nigdy nie ubiegałby się o fotel prezydencki. Tajemnicą sukcesu Clintonów – zdaniem ich przyjaciół – jest to, że każde z nich uważa drugą stronę za najmądrzejszą na świecie. Bill Clinton w czasie kampanii wyborczej mówił: „Jeżeli zostanę wybrany na prezydenta, będzie to bezprecedensowe partnerstwo w o wiele większym stopniu aniżeli Franklina Delano Roosevelta i Eleonory”. Partner prezydenta Kiedy Hillary zapytano, czy chciałaby być wiceprezydentem za kadencji męża, dowcipnie odpowiedziała: „Nie interesuje mnie udział w licznych pogrzebach w różnych krajach na świecie”. I dodała poważnie, że chciałaby zaangażować się w rozwiązywanie problemów. W praktyce Hillary Clinton stara się znaleźć równowagę między rolą partnera prezydenta a rolą, jaką przypisują żonie prezydenta ceremoniał, protokół dyplomatyczny i tradycja amerykańska. Zaprzeczyła informacji podanej przez telewizję amerykańską, jakoby poinstruowała służbę, że woli, by nazywano ją nie pierwszą damą (First Lady), ale „partnerem prezydenta” (Presidential Partner). Zanim Clinton skompletował swoją administrację, mówiono, że Hillary, jako wybitny prawnik, mogłaby objąć stanowisko prokuratora generalnego USA. Ma bowiem wyższe kwalifikacje niż Robert Kennedy, któremu John F. Kennedy powierzył tę funkcję. Spekulacje takie są nierealne, ponieważ przyjęta w 1967 r. ustawa The Postal Revenue and Federal Salary Act, zwana popularnie prawem Roberta F. Kennedy’ego, zabrania zatrudniania członków rodziny na stanowiskach podlegających osobie mianującej. Hillary jest ambitną kobietą, świadomą swoich kompetencji i wartości. Fakt, że była pierwszą damą Ameryki, może być dla niej odskocznią do dalszej kariery. Na spotkaniu z wyborcami w Los Angeles powiedziała: „Do roku 2010 kobieta będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych”. „Nie urodziłam się pierwszą damą ani senatorem – tak brzmią pierwsze słowa autobiografii Hillary Rodham Clinton. – Nie urodziłam się demokratką. Nie urodziłam się prawniczką ani rzeczniczką praw kobiet i praw człowieka. Nie urodziłam się żoną ani matką. Urodziłam się natomiast w szczęśliwym miejscu i czasie – w Ameryce połowy XX w. Mogłam dokonywać wyborów, wcześniej niedostępnych dla pokoleń kobiet w moim kraju, i wciąż nie do pomyślenia dla wielu kobiet w dzisiejszym świecie”. Wiek prezydenta Wśród owych niedostępnych dotąd dla kobiet stanowisk w Stanach Zjednoczonych było stanowisko prezydenta. Anegdota amerykańska wyjaśnia, dlaczego nigdy dotąd kobieta nie została prezydentem. Aby ubiegać się o ten urząd, trzeba spełniać tylko trzy warunki konstytucyjne. Po pierwsze, trzeba być urodzonym na terenie USA obywatelem. Po drugie, trzeba przynajmniej 14 lat mieszkać w USA. I po trzecie, trzeba mieć skończone 35 lat. Żadna z pań nie chce się przyznać, że skończyła 35 lat. Jeżeli którakolwiek z pań ma szanse zasiąść w Gabinecie Owalnym Białego Domu w najbliższych latach, to jest nią Hillary Clinton. Rozpatrzmy zarówno jej atuty, jak i wady. Hillary jest dobrze wykształconą kobietą. Jest znakomitym prawnikiem. Przez wiele lat była klasyfikowana na liście 100 najlepszych prawników amerykańskich, co w tym środowisku jest wielkim wyróżnieniem. Potrafi precyzyjnie formułować swoje opinie. Ponieważ miałem kilkakrotnie okazję osobiście z nią rozmawiać, wiem, że nie unika trudnych pytań. Wielokrotnie słuchałem jej wystąpień i wystąpień jej męża i zauważyłem, że jest ona lepszym mówcą od Billa Clintona. Z pamiętników Hillary Clinton wyraźnie wynika, że jest silną indywidualnością i dąży do samodzielności.
Tagi:
Longin Pastusiak









